12

4.9K 643 326
                                    

- Co ty tutaj robisz? - spytał bardzo zdezorientowany nauczyciel, widząc swoją byłą żonę. Blondynka cicho westchnęła, stając naprzeciwko Taehyunga z założonymi rękoma. Pomimo tego, iż już tak długo układała w głowie to, co chce powiedzieć, w tej chwili nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa. Czuła się niemal jak kilka lat temu, gdy jej oczy po raz pierwszy ujrzały Kima, a czas nagle wydawał się zatrzymać.

- Ja.. Muszę z tobą porozmawiać.

- Tak, też tak myślę.

Chwilowo zapadła między nimi bezdenna, niezręczna cisza, przerywana jedynie głośnymi rozmowami i krzykami uczniów, właśnie grających w siatkówkę.

- Nie chciałam potraktować cię tak ostro, przepraszam.. Myślę jednak, że podjęłam dobrą decyzję. Obydwoje chcieliśmy rozwodu, a ty nie miałeś zebranej wystarczająco dużo odwagi w sobie, aby wykonać ten pierwszy krok.

Pomimo ogromnej urazy jaką blondyn żywił do Taeyeon, musiał przyznać jej rację. Nie czuł czegoś większego do niej od dawien dawna, nie był nawet pewny, czy łączące ich uczucie miżna było kiedykolwiek nazwać miłością. Prędzej było to swojego rodzaju przywiązanie, przyzwyczajenie, szara rutyna.

- Musisz jeszcze o czymś wiedzieć, Kim. Wyprowadzam się do Tokio.

Przez chwilę myślał, że się przesłyszał, śni na jawie, cholera wie co jeszcze. Ale potem, gdy jego pełen żalu i smutku wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem Taeyeon, nagle zaczął wszystko rozumieć. Przez tę okropną nieczułość i brak jakichkolwiek pozytywnych emocji pomiędzy nimi, niemal zapomniał już, jak bardzo jej oczy odzwierciedlają uczucia blondynki. Widział ich zarówno zdetermitowanie, jak i gromadzące się w kącikach łzy.

Widział w jej oczach siebie.

Westchnął, przyciągając kobietę do uścisku. Nawet nie wiedziała w którym dokładnie momencie rozpłakała się na dobre jak dziecko, niemiłosiernie drżąc i cicho klnąc pod nosem. Nienawidziła płakać. Nie lubiła litości.

- Pozwól mi jeszcze raz zobaczyć synka, błagam - odparł łamiącym się głosem, a niższa od niego kobieta uniosła głowę.

- Jeden raz, Tae. Tylko jeden.

Skinął głową, odsuwając się od byłej żony.

I dopóki nie spostrzegł drobnego dziecka, stojącego w progu sali gimnastycznej ze zmieszaną miną, myślał, że jego życie w końcu się ułoży.

***

Kobieta zarzuciła na swoje wychudłe ramiona ciepły płaszcz, drżąc z zimna. Wyciągnęła telefon komórkowy z tylnej kieszeni granatowych spodni, odblokowując ekran. Zanim wybrała ten jeden numer, z którym chciała porozmawiać już od dłuższego czasu. Zmarzczyła brwi, nacisnęła zieloną słuchawkę oraz przybliżyła telefon do ucha.

- Halo? - Usłyszała dosyć ostry, męski ton.

- Dzwonię w sprawie ustalenia terminu wizyty, panie Park.

Wbiła swój wzrok w zarumienione, południowe niebo, na którym nie potrafiła dostrzec ani jednego, śnieżnobiałego obłoku chmur. Rozmawiając z tym mężczyzną była zdenerwowana oraz czuła się nie w porządku sama ze sobą, wiedziała jednak, że nie da sobie sama rady z tym wszystkim i jest to jedyne rozwiązanie.

Usłyszała szelest papieru, przewertowywanych kartek.

- Dobrze.. Godzina siedemnasta w ten piątek pani pasuje?

Potwierdziła, uprzejmie żegnając się z mężczyzna i jednocześnie rozłączając połączenie. Nie wiedziała, czy robi dobrze, lecz była pewna jednego - gorzej niż teraz, z pewnością, być nie może.

Och, jak bardzo się myliła.

***

Chłopiec miał łydki chude jak dwa patyki, jednak szerokie uda. Często przez jego niezdarność można było zauważyć na nich purpurowe bądź zielonawe siniaki. Jego brzuch nie był płaski, był wręcz wklęsły, z okropnie wystającymi żebrami. Był.. nieproporcjonalny, niemęski. Wyglądał jak chłopiec chodzący do trzeciej klasy szkoły podstawowej, na siłę wciśnięty do gimnazjum.

Małe, drobne, wychudłe, zziębnięte ciało, oświetlone jedynie żółtawym światłem żarówek. Niezdrowo wyglądająca bladość, wiecznie zarumienione policzki. Małe dłonie z krótkimi palcami, zęby jak u królika i lekkie problemy z cerą.

Chłopiec, na którego patrzył, był on sam.

Bo Jungkook nie przepadał za sobą samym - nie tylko za wyglądem, lecz i za charakterem. Był.. odrażający.

Dlatego, stojąc całkiem sam w miejscu, które jeszcze przed chwilą było po brzegi wypełnione ludźmi, czuł głęboki smutek. Był wciąż tak obrzydliwie samotny. Dlaczego nie miał już ani jednej osoby, której mógł powierzyć swój sekret lub po prostu porozmawiać godzinami na błahe tematy? Dlaczego to akurat on przeżywał takie piekło, był prześladowany?

- Dlaczego ja?

Jego głos był tak cichy i niemy, że równie dobrze mógłby zostać uznany za urojenie.

Chociaż podchodzący właśnie do niego mężczyzna wydał się dziecku jeszcze bardziej nierealny. Taehyung stanął za Jungkookiem, tak blisko, że głowa chłopca swobodnie oparła się o tors nauczyciela.

- Też tego nie rozumiem, maluszku.

Długie palce blondyna uspokajająco błądziły po odsłoniętym karku młodszego, co tamten uznał za wyjątkowo przyjemne, miłe oraz kojące uczucie. Czuł gęsią skórkę, przyspieszone bicie serca i nasilające się coraz bardziej z każdą chwilą, dziwne łaskotanie w podbrzuszu.

- B-boję się.

Te słowa Tae mógł zrozumieć na wiele sposobów. Kookie bowiem bał się wielu rzeczy - przyszłości, zmian, łączącego ich uczucia.

- Wiem.

- Jestem przerażony.

- Wiem.

- Jestem żałosny.

Westchnął, opierając głowę o ramię nastolatka. Schylił się, a słowa, które następnie wyszeptał mu do uszka sprawiły drżenie na całym drobnym ciele piętnastolatka.

- Przecież mówiłem już, że będę cię chronił.

Bo choć ich relacja biegła aż zbyt szybko i nagle do przodu, Taehyung już teraz był pewny, że byłby w stanie oddać wszystko dla chłopca z trzeciej ławki pod oknem.

Nawet posadę nauczyciela.

Więc zacznijmy od pierwszej sprawy - jestem wam cholernie wdzięczna. W sobotę wieczorem wybił mi dokładnie 1tys wyświetleń (a liczba ta ciągle idzie do gory), co jeszcze tydzień temu było tylko moim odległym marzeniem. Dziękuję wam za tak spore zainteresowanie tym ff! Kocham was najmocniej na świecie ♡

Drugą sprawą jest to, że w międzyczasie będę pracować nad dwoma (moze i więcej?) krotszymi fss na długość ok. 10 rozdziałów. Nie będą to jedynie vkooki, choć te pierwsze dwa tak.
Jungkook będzie wyjątkowo niegrzeczny 8)

Jeszcze raz wam dziekuje!
Niee, wcale nie płakałam przez to ze szczęścia..
Dobranoc!

illegal  (ᴛᴀᴇᴋᴏᴏᴋ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz