Rozdział 4

1K 101 17
                                    

Wyciągnął powoli dłoń, z której wystawały kable oraz kapała krew. Chciał dotknąć mojego policzka. 

W pewnej chwili cofnął rękę, a jego oczy zaczęły jeszcze mocniej świecić. Wydał z siebie odgłos jumscare'a i przytwierdził mnie do ściany, wymawiając zdanie, które przerywane było krzykami jego cierpienia. 

Uspokoiłam się, gdy zauważyłam chłopaka, który odciągnął go ode mnie. 

-Całkiem zdziczałeś, Bonnie! - Krzyknął. - Spokojnie! Zaraz zrobię ci projekt tej twarzy zagubionych... - w tym momencie spojrzał się wprost w jego twarz. -  ...części. -  Królik, przestał się wyrywać i podszedł do mnie, lekko się chwiejąc. 

-Prze-eeeeeeeeeeeeeeeee-pra-aaaaaaaaaa-sz-aaa-m. - Powiedział ciszej, zniekształconym głosem. 

-N-nic się nie stało, przepraszam za to, że spytałam. - Opowiedziałam nieśmiało, a na moich policzkach zagościły rumieńce.

-Alex, idź do Goldena. Coś się spóźnia! 

-Zaraz.. skąd znasz moje imię?

- Em, chyba widnieje ono na bluzie? - W tym samym momencie brunet skazał na mnie. Popatrzyłam, rzeczywiście. - W każdym razie, to nie jest teraz ważne. Idź już. - Nakazał, machając na pożegnanie ręką. Wyszłam za drzwi i zaczęłam kierować się przed siebie. 

- Ja nawet nie wiem, jak on wygląda. - Syknęłam cicho. Przyspieszyłam ruchu, by wrócić szybciej do jadalni. Biegnąc truchtem, patrząc się na swoje buty, natrafiłam na kogoś. Upadłam na podłogę.

- Uważaj jak chodzisz! To, że jesteś tu nowa, nie oznacza, że nie masz uważać! - Usłyszałam głos mojego obrońcy. 

-P-przepraszam. - Powiedziałam cicho. Spojrzałam do gór, gdzie znajdował się wzrok chłopaka. Był on nieco zmieszany, ale wydawał się mimo wszystko ciepły. Trzymał się za głowę. - Boże, przepraszam! Nic ci się nie stało?- Podniosłam się z kafelek i zawisłam nad nim. 

- Spokojnie, krzykiem mi nie pomożesz. Odpowiadając na twoje pytanie, nie, nic. Oprócz tego,że łeb mnie trochę napierdziela. Nic się nie stało. - Wzruszył ramionami. - 

ZPW Golden Freddy

- To... ty jesteś Golden? - Kiwnąłem energicznie głową na 'tak'. - To lepiej chodź, bo chłopaki na ciebie czekają. - Powiedziała, po czym odwróciła się na pięcie i poszła szybko w kierunku pomieszczenia. Nie mogłem oderwać wzroku od tej małej ( wyglądającej na sciekawej) osóbki. Przypominała mi bardzo JĄ.  Tą dziewczynę którą obroniłem przed cierpieniem po - dawnej już- śmierci. Weszliśmy do ( jak ja na to mówię) spotkanie herbaciane  Freddym. Bonnie siedział załamany na krześle, zapewne natarczywie rozmyślając, kiedy odzyska twarz i rękę. Freddy trzymał się za głowę, a nad nim stała Chica, która wykrzykiwała, jak go nienawidzi i jak on ją wkurza. Foxy natomiast próbował ją uspokoić. Dziewczyna stojąca obok mnie, była bardzo spięta, a jej oddech był tak ciężki, że go słyszałem. 

-Ej. - Szepnąłem. Dziewczyna speszona odwróciła głowę. - Spokojnie. Przecież nikt cię nie zabiję. - ,,Na razie" - Pomyślałem. Nie wiedziałem, czy moim kompanom coś do łba nie wpadnie. 

- W końcu zakochana para raczyła przyjść. - Otrząsnął się Fredierick. 

-Przepraszam za... - Usłyszałem głos Goldii. Zdębiała na widok nowej. Wpatrywała się w nią zabójczym wzrokiem. Gdyby mogła, zabiłaby ją już teraz. 

- Hej, jeszcze nie zaczęliśmy. Usiądź. 

- Z wielką chęcią. - Odpowiedziała zajmując wolne miejsce.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

HELLO, ITS ME XD

Ten rozdział chciałam dedykować GoldenPsycho_, poneważ zaraziła mnie weną. Dzięki ci :3 <3

❌ |FNaF ff| I Love (Hate) You || I Love You, Golden Freddy 2Where stories live. Discover now