*2.12.2016*

15 2 0
                                    

Kartka z pamiętnika


Adira POV

Przebudziłam się, gdy słońce przedarło się przez rolety w moim pokoju o czarnych ścianach. No... I gdy zadzwonił mój budzik, na który ustawiłam sobie piosenkę Fear Of The Dark. Jak zawsze, na moim łóżku leżał duży, czarny pies imieniem Daku.

- No to trzeba wstać, mroczku... - stwierdziłam, po czym wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Odsłoniłam czerwone rolety i zobaczyłam ogród pokryty śniegiem. Pisnęm z radości na widok pierwszego śniegu. W Salem (to takie Nowojorskie Salem) śnieg spada dopiero w grudniu.
Podeszłam do szafy w celu ubrania czarnego swetra do kolan z długim, szerokim przy dłoniach rękawem. Włożyłam na siebie też czarne jeansy.

- Adi, wstałaś już? - zapytał Connor wchodząc do mojego pokoju.

- Nie, przecież leżę sobie w łóżku. Prawda? - uśmiechnęłam się zadziornie do chłopaka stojąc przy toaletce.

- Jak zawsze o tej porze. A budzik masz taki, że chce sie go słuchać dniami i nocami. - wzruszył ramionami.

- Masz coś do mojego budzika? - powiedziałam malując sobie kreski eyelinerem.

-  A skąd! - wyrzucił ręce w powietrze w geście obronnym pałętając się po moim pokoju bezcelowo. Zachichotałam i zakręciłam eyeliner. Spięłam długie, czarne włosy w kucyka puszczają grzywkę wolno na twarz.

- Jak wyglądam?  - odrzuciłam kitkę za siebie i odwróciłam się do Connora.

- Jak zawsze. Czyli piękne. -  podszedł do mnie i objął w talii. Jest wyższy ode mnie, więc jego długie do ramion włosy łaskotały mnie w twarz.

- Idziemy na pole? Alice już nie może się doczekać, prawda? - powiedziałam, bawiąc się kosmykami włosów blondyna.

- Tak, idziemy. Nie jest jakoś zimno, tylko minus pięć. - moja dłoń spotkała się z moim czołem.

'Wieczny optymista.'

- Ależ minus pięć to przecież nic! - powiedziałam z sarkazmem.

- No więc zakładaj glany i idziemy sie taplać w śniegu! - klasnął w ręce. Widać on i Alice są podjarani śniegiem. Ja także. Alice wpadła do mojego pokoju w celu zabrania psa do ogrodu.

- Adi! Adi! Adi! Śnieg widziałaś? - skakała wokół nas.

- Tak, Ali, widziałam. I zaraz wyjdę.

- Daku! Chodź! Chodź! - stanęła w drzwiach a pies podbiegł do niej, po czym zeszli na dół.

- Ależ młoda się jara. - uśmiechnęłam się zakładając moje stare, poczciwe glany.

- Ty też się podjarasz gdy zobaczysz, co ci dam na święta. Tyle, że to jest troche wcześniej, bo 10 grudnia. - popatrzyłam na niego z lekkim zaciekawieniem. Co on dla mnie może mieć?

- A kiedy mi powiesz co to? - spytałam zawiązując but na nodze.

- W swoim czasie... Buahahah! - ponownie tego dnia mlasnęłam dłonią o swoje czoło. Wstałam z krzesła i skierowałam się do wyjścia. Zeszłam na dół, gdzie mama czekała ze śniadaniem. Na mnie.

- Oh, nareszcie raczyłaś się zjawić! - zawołala mama składając ręce w podziękowaniu. Wyczułam bardzo słodką, przyjemną woń.

- Mmm... Naleśniki? - wciągnęłam powietrze. Usiadłam przy stole, a po chwili przed nosem postawiono mi talerz z ładną górką naleśników. Wzięłam się za jedzenie. Po chwili talerz był pusty, a ja zadowolona. Wstałam biorąc talerz do rąk. Włożyłam go do zlewu i poszłam do przedpokoju, w którym ubrałam kurtkę i wybiegłam na pole. To na prawdę, na prawdę przepiękny dzień.

•••••

No i jak? Myślę, że nawet nawet xD Jeszcze dzisiaj zrobię '20 faktów o mnie'. Daj proszę vote i zostaw komentarz, by mnie zmotywować ❤️ Dzięki!

Wattmas - metalowe świętaWhere stories live. Discover now