*3.12.2016*

6 2 0
                                    

Kartka z pamiętnika


Obudziłam się jak zawsze, w łóżku. Jedyne, co mnie intrygowało to dłoń leżąca na moim brzuchu. Odwróciłam się delikatnie, i zobaczyłam... Connora!

'Serio? Co sie wczoraj działo?!'

Nie wierzę, że spałam ze swoim chłopakiem w samej koszuli i majtkach z Iron Maiden (skarbie, to normalne .-.). Ta, to moje ulubione majtki. Zaraz. Ja opowiadam o majtkach? Mi już chyba zupełnie odjebało. W każdym razie, lekko zsunęłam z siebie jego rękę i wstałam się ubrać. Postawiłam na czarno czerwony zestaw składający się z bluzki z długim rękawem w czarno czerwone paski, która ładnie opina, czarne rurki z dziurami oraz naszyjnik z pentagramem. Założyłam też kolczyki i bransoletki. Pierścionek z czarnym krukiem widniał na czwartym palcu. Dostałam go od Connora na piętnaste urodziny. Śmiesznie było. Wtedy zapytał mnie o chodzenie. Kurcze, jesteśmy już razem ponad trzy lata.

- Wstawaj już, śpiochu. Już dawno się ubrałam, a ty co? - żąchnęłam się siadając na łóżku po stronie Connora.

- Ładny pierścionek. Tak, tak... Już wstaję... - powiedział, przecierając oczy dłońmi. Daku zeskoczył z łóżka i przeciągnął się. - Która godzina? - wzięłam telefon. Zerwałam się na równe nogi.

- Jest już 7:15. Mamy na 8:00 do szkoły. Zbieraj się. Mamy tylko 45 minut na dojście do szkoły, a ty leżysz w koszuli w moim łóżku! - warknęłam łapiąc się za głowę.

- Spokojnie. Zdążymy. Chyba, że zechcesz się kąpać, wtedy nigdy nie wyjdziemy. - przewrócił oczami na co ja lekko prychnęłam. Wstał z łóżka i przygwoździł mnie do ściany. W tym momencie siostra wbiegła do pokoju śpiewając 'Marry Christmas Everyone' i trzymając w ręku pudełko z ozdobami świątecznymi. Conn zrobił zawiedzioną minę, na co ja parsknęłam śmiechem. Potem wbiegł tata trzymając choinkę. Alice położyła pudełko na dywanie, rozpakowując pierwszy worek z bombkami w niebieskie śnieżynki. Tata odłożył choinkę w kącie mojego pokoju i przychasał do mojej siostry.

- Mogło być go... - zaczął Connor, ale przerwała mu moja mama, która również wbiegła do pokoju, trzymając światełka na choinkę i łańcuchy. - Fajnie. Akurat teraz musiała się zacząć parada świąteczna w twoim pokoju.

- Może się ubierz? Stoisz w koszuli przybijając mnie do ściany. - zauważyłam. Mama podeszła do choinki i śmiejąc się, zarzuciła łańcuch na drzewko.

- Ano fakt. To widzimy się na dole. - mówiąc to 'przypadkowo' zachaczył o moje wargi swoimi. Obrócił cię, a ja dostałam z jego włosów. Nie nie, długie włosy mu świetnie pasują, ale czasem tak potrafi nimi wkurwić... Westchnęłam. Podeszłam do szafki z książkami. Wzięłam swój wielki plecak w czaszki i wyciągnęłam plan zajęć. Angielski, angielski, matematyka, wychowanie fizyczne, chemia... Ta. Już nie mogę się doczekać ferii. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran. Dodo dzwoni. Odebrałam.

- Doriana, o co chodzi?

- CIEBIE POWINNAM ZAPYTAĆ!

- O co ci chodzi?

- Apel związany ze zmianami nauczycieli! Zaczyna sie zaraz! Heloł? W jakim ty świecie żyjesz, dziewczyno?

- Masz rację, powinnam już być w szkole!

- Pędź, metalu. Pędź! *rozłącza się*

Spakowałam potrzebne książki, telefon, słuchawki, hajs i oczywiście klucze do domu. Zbiegłam po schodach do kuchni. Tam zastałam Connora siedzącego przy stole.

- Co na śniadanie? - zapytałam lekko zdyszana.

- Zrobić ci budyń? - odpowiedział pytaniem wstając od stołu.

- Umm... No możesz. Con, dlaczego spałeś w moim pokoju? Przepraszam, w moim łóżku.

- Ponieważ... Krzyczałaś w nocy. Chyba jakiś sen, czy coś takiego.

- Oj... Wybacz... Obudziłam cię, prawda? - podeszłam do niego.

- Nie, nie. I tak nie spałem. - podał mi kubek z czekoladowym budyniem.

- Con... Dziękuję. Nawet nie wiem co mi się śniło... - zaśmiałam się biorąc kubek.

- Czyli od dzisiaj śpię z tobą. Ah... Mam coś dla ciebie. - sięgnął do kieszeni, po czym wyciągnął z niej bilety ze znajomym logiem. Wręczył mi bilety na...

- Były jeszcze wolne miejsca, na prawdę?! - zapytałam, wręcz skacząc z radości z biletami na Metal Christmas. - Będą grać wszyscy których uwielbiamy... Metallica, ACDC, Helloween, Rolling Stones, Sabaton... Iron Maiden! Dziękuję! - przytuliłam chłopaka po czym szybko zjadłam budyń.

- Dzieciaki, wychodzicie zaraz, prawda? - zapytał ojciec schodząc ze schodów. Jego wzrok powędrował na bilety. - No oczywiście. Was tam nie może zabraknąć. Kiedy jedziecie?

- Pojutrze, wracamy 12 grudnia. - odpowiedział za mnie Con.

- To trwa tydzeń? - zdziwił się tata. No... Cóż. Zazwyczaj takie coś i tak trwa dłużej. Zazwyczaj od półtora tygodnia do dwóch.

- No tak. - powiedziałam wkładając kubek do zlewu. Zarzuciłam plecak na plecy i skierowałam się do wyjścia. Dzisiaj jest ciepło, jeszcze widać gdzieniegdzie ślady śniegu, ale niewiele. - Connor, chodź! Musimy wychodzić. - stwierdziłam zakładając kurtkę.


***


Weszliśmy do szkoły bocznym wejściem jak najbliżej sali na której odbywa się apel.

- Tędy debilu. - powiedziałam do Connora który poszedł w stronę sklepiku szkolnego, który jest po drugiej stronie szkoły. Gwałtownie zawrócił śmiejąc się. Weszliśmy do sali.

- Adira, Con, spóźniliście się lekko. - stwierdziła Dori podchodząc do nas.

- Wiemy. - odpowiedzieliśmy chórem.

•••••

Wattmas - metalowe świętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz