❄4❄

1.1K 111 8
                                    

Jack siedział oparty o szybę. Od pokonania Mroka minęło pół roku. Od tamtej pory białowłosy ciągle miał przed oczami twarz swojej ukochanej. Tęsknota uderzała w niego ze zdwojoną siłą. Za tydzień minie równe 300 lat odkąd stracił pamięć, życie i ukochaną. Za tydzień również skończy 319 lat.

Jack był zły na Księżyc, że pozbawił go wspomnień. Od pół roku w jego głowie szalała prawdziwa burza. Białowłosy zastanawiał się jak potoczyło się życie jego Elsy. Ciągle zastanawiał się czy płakała za nim? Czy znalazła sobie kogoś innego? Tego był pewny. Zastanawiał się jak mogło wyglądać jej życie, jej dzieci. Na samą myśl o tym po jego policzkach spływały łzy.

Przez prawie 300 lat tułał się samotnie po ziemi, nie pamiętając niczego ani nikogo z ludzkiego życia. Był zły, że nie mógł się z nią pożegnać.

Pozostali strażnicy martwili się o niego. Nawet Zając, który nie przepadał za chłopakiem. Żadne z nich jednak nie wiedziało co tak naprawdę przypomniał sobie chłopak.

-Jack?

Wróżka wleciała do pokoju chłopaka i spojrzała na niego ze smutkiem.

-Tak?

-Może zejdziesz na dół?-spytała.

-Nie.

Wróżka zostawiła go samego. Jack znowu został sam ze swoimi myślami. Żeby jakoś ulżyć swojemu cierpieniu chwycił swoją laskę i stworzył lodowy posąg Elsy. Starał się odwzorować ją tak jak zapamiętał. Po chwili stała przed nim lodowa rzeźba. On jednak wiedział, że coś jest nie tak. Nie wiedział jednak co.

Zbyt długo jej nie widział aby mógł ja teraz idealnie odwzorować.

***

Elsa stała w niewielkiej sali treningowej i przyglądała się dwójce swoich pociech. Nie przeszkadzało jej to, że nie są jej biologicznymi dziećmi.

Evelyn to 8 letnia dziewczynka o ciemno brązowych włosach i brązowych oczach. Jej brat Luke jest 16 latkiem o płomiennorudych włosach i brązowo pomarańczowych oczach.

Obydwoje są obdarzeni tak samo jak Elsa. Evelyn panuje nad ziemią natomiast jej brat nad ogniem.

Jasnowłosa uratowała ich ich przed śmiercią 7 lat temu. To nie byli pierwsi jakich ocaliła.

-Ciociu! Luke znowu podpalił zasłony!-krzyknęła do niej dziewczynka.

Miała rację. Elsa machnęła ręką i zamroziła całą zasłonę.

-Wystarczy już tego treningu. Pora na obiad-oznajmiła Elsa.

Evelyn wyszła z sali trzymając brata za rękę. Jasnowłosa uśmiechnęła się smutno na ten widok. Od prawie 300 lat opiekuje się ludźmi takimi samymi jak ona. Ratuje ich, wychowuje, chroni, a potem patrzy jak umierają. Odkąd została nieśmiertelna to jej codzienność. Kiedy jedni umierają, drudzy się rodzą.

Elsa nie mogła zrozumieć dlaczego została wybrana na strażniczkę kryształu. Każdego dnia zastanawiała się co by się stało gdyby Jack dostał taką samą szansę jak ona?

Najgorszy, a za razem najpiękniejszy dzień w  jej życiu zbliżał się ogromnymi krokami. Każdego roku od 300 lat Elsa wracała do Arendelle aby po raz kolejny opłakać śmierć ukochanego.

Nie mogła już znieść tej tęsknoty za nim. Każdą chwilę miała zaplanowaną tak aby nie odczuwać tak bardzo tego bólu.

Jasnowłosa w końcu wyszła z sali. Po chwili weszła do wielkiej kuchni. Przez te wszystkie lata udało jej się bardzo wzbogacić. Chciała aby jej pociechy miały jak najlepiej i były jak najbardziej bezpieczne.

*****

Postanowiłam jednak zacząć już pisać normalnie. Wydarzenia dzieją się po filmie "Strażnicy Marzeń". Niewiele będzie rzeczy nawiązujących do "Krainy Lodu".

Czytasz komentuj

Zagubione SercaWhere stories live. Discover now