Rozdział 1

134 8 10
                                    


– Wstawaj, bo się spóźnisz! – do umysłu Isaaca dotarł stłumiony głos kobiecy – Isaac! Ile razy mam powtarzać?

Otworzył zamroczone jeszcze snem oczy, które po chwili wykreowały mu obraz jego ciemnowłosej mamy. Podniósł się z łóżka i ziewnął kilka razy.

– Nic się chyba takiego nie stanie, jeśli odpuszczę sobie jeden dzień szkoły?

– Nawet o tym nie myśl, minął dopiero miesiąc odkąd rozpocząłeś liceum, a już sobie narobiłeś sporo zaległości. Wstawaj na śniadanie.

– Nie moja wina, że ta szkoła to piekło... - wymamrotał, jednak jego mama tego nie usłyszała - wyszła już pokoju.

Bez większego przekonania postanowił się ubrać, by po chwili pójść do kuchni i zjeść kilka kanapek z serem i pomidorem. Po skończonym posiłku, pokazując mamie swoją niechęć, udał się do drzwi. Z jednej chodnika rozpościerała się alejka żółknących już drzew, natomiast drugą okupowała mało ruchliwa ulica. Zimujące w Stanach ptaki poćwierkiwały z średnim entuzjazmem. W sumie nic specjalnego - ta sama droga, co zawsze.

– Hej! – rozległ się przyjemny głos za plecami Isaaca – Może tak byś na mnie poczekał?!

Odwrócił się i już wiedział kto go woła. Poznał ją po burzy długich włosach w kolorze ciemny blond, która poddawała się lekkim podmuchom wiatru i życzliwym uśmiechu. To była Melissa, jedna z niewielu osób, którym naprawdę zależało na Isaacu.

– No cześć – odwrócił się w jej stronę i do niej podbiegł, obejmując ją – To co, idziemy na ścięcie?

– Ty idziesz na ścięcie, ja idę się uczyć – odparła z promiennym uśmiechem.

Melissa, pod względem wiedzy, należała do klasowej, a wręcz szkolnej elity. O dziwo nie pałała pozytywnymi emocjami do naszej szkoły. Nic dziwnego, w tym piekle są tylko trzy grupy: elita, niezauważalni i ci dla których to istna szkoła przetrwania. Melissa i Isaac raczej są w tej drugiej, ale mają nieodparte wrażenie, że idą coraz bardziej w dół.

Pogrążeni w mało ważnej dyskusji przyjaciele nawet nie zauważyli, że czas zleciał im tak szybko. Ledwo się obejrzeli, a już przekraczali próg ciężkich, drewnianych drzwi. W środku rozbrzmiewał gwar rozmów i dało się słyszeć kroki uczniów zmierzających do swoich klas. Melissa i Isaac również skierowali się do sali biologicznej. Usiedli wygodnie na ławce i czekali cierpliwie na panią Thomas, która pojawiła się wraz z dźwiękiem dzwonka. Wszyscy uczniowie zasiedli w ławkach i nauczycielka przystąpiła do lekcji.

– Więc moi drodzy, zanim przystąpimy do tematu chciałabym sprawdzić, co zapamiętaliście z poprzedniej lekcji – powiedziała, jednak gdy nie zauważyła reakcji uczniów dopowiedziała – Na co czekacie? Wyciągnijcie kartki i zapiszcie pytania, które wam podyktuję.

Wszyscy, może poza Melissą i innymi wyjątkami, z ogromną niechęcią ustawili przed sobą czyste kartki na których chwilę potem zapisali kilka skomplikowanych zadań podyktowanych przez panią Thomas.

Isaac przeczytał kilka razy pytania i próbował znaleźć w swoim umyśle chociaż urywki z ostatniej lekcji, ale kompletnie nic nie udało mi się wskórać. Postanowił dyskretnie zajrzeć okiem do pracy Melissy, jednak był to błąd. Baczne oko nauczycielki wykryło próbę ściągania.

– Panie Price, proszę natychmiast odłożyć kartkę na moje biurko, otrzymuje pan ocenę niedostateczną. A dodatkowo dzisiaj zostaniesz po lekcjach.

– Ale... - pani Thomas nie dała mu dokończyć.

– Nie chcę słyszeć żadnych „ale". Powinien pan wiedzieć, że takie próby oszustwa są karygodne. Proszę więc natychmiast oddać mi swoją pracę.

Pieczęć. Tom I. Rozkaz Nocy.Where stories live. Discover now