Rozdział 6

39 2 4
                                    

Przez cały czas zastanawiał się czy Derek mówi poważnie, czy są to jedynie puste groźby. Jeśli faktycznie zamierzał wyrządzić mu krzywdę to co mogło by być motywem? Jaki sekret skrywał Derek? Był on nieprzenikniony niczym wszechświat. Isaac usilnie próbował znaleźć jakiś sposób, który mógł rozgryźć Dereka – bezskutecznie. Jedyną rzeczą, która bardziej szokowała Isaaka od tajemniczości licealisty były te wszystkie rzeczy, których był sprawcą. Isaac pomyślał o książkach opowiadających o Harrym Potterze, które czytał w dzieciństwie. Czy możliwe, aby Derek był... czarownikiem? Ciężko mu to przeszło przez myśl, ale miał coraz silniejsze wrażenie, że Casper mógł mieć wtedy rację. Ale przecież nie wierzył nigdy w takie rzeczy, zresztą nie miał nawet ku temu powodów. Nie miał, ale teraz sytuacja się odmieniła. Teraz pragnął odkryć wszystkie tajemnice. Nie interesowało go teraz jak to zrobi i ile to będzie go kosztować – chciał tylko poznać prawdę.

W jednej chwili usłyszał nacisk klamki i automatycznie zmienił pozycję z leżenia do siadu. Do pokoju wbiegł Casper. Był cały czerwony twarzy z wysiłku i głośno dyszał. Musiał biec i to przez dłuższy dystans.

– No cześć – rzucił Isaac. – Chyba się trochę zmęczyłeś.

– Taa, biegłem – odpowiedział. – Ale nie przyszedłem tutaj na pogaduszki. Mam ci coś ważnego do opowiedzenia. Lepiej słuchaj uważnie.

Isaac badawczo spojrzał na Caspera, a ten stwierdzając, że kolega nie ma nic do powiedzenia, zaczął wylewać z siebie potok słów.

– Byłem u Gwen. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, a wtedy ona kazała mi iść po... coś do swojego pokoju. Wysunąłem szufladę od jej komody, ale za mocno pociągnąłem i wraz ze mną runęła na ziemię. Trochę mi nogę przygniotła, ale teraz to nieistotne. Chciałem naprawić szkodę, ale po spojrzeniu w głąb mebla, zauważyłem jakiś dziwny znak. Nie wiem właściwie co mnie podkusiło, ale do przyłożyłem do niego palec i zacząłem dokładnie jechać po całej długości symbolu. Do pokoju właśnie wbiegła Gwen, pytając co się stało, ale nie zwróciłem na nią żadnej uwagi. Mój palec odwzorował dokładnie znak i odsunąłem się od komody...

– No i co w związku z tym? – przerwał Isaac.

– Poczekaj chwilę, OK.? Nie skończyłem jeszcze. Słuchaj dalej. No więc wtedy moją uwagę przykuła podłoga w jednym z rogów pokoju. Zaczęła robić się przezroczysta, aż w końcu całkowicie znikła – została tam tylko dziura no, a w niej drabina. Gwen od razu zaczęła po niej schodzić. Od zawsze kręciły ją jakieś dziwne akcje. Ja ruszyłem za nią. Droga w dół trochę trwała, ale w końcu zeszliśmy – Gwen nieco prędzej niż ja. Kiedy ja już postawiłem nogę na ziemi, spojrzałem na Gwen – stała niczym słup, bez najmniejszego ruchu. Po chwili ogarnąłem co ją tak zamurowało. Jej matka stała przy stoliku otoczona kolorowym dymem. Mamrotała jakieś dziwne słowa. Ale najgorsze były jej oczy – brakowało w nich źrenic, zostały same białka. Po chwili Gwen rzuciła się w stronę matki i zaczęła nią potrząsać i krzyczeć do niej łamiącym się głosem. Odciągnąłem ją od niej i zaprowadziłem powrotem na górę. Zasunąłem powrotem szufladę i wtedy tajemnicza dziura znikła, jakby nigdy jej tam nie było. Gwen była cała roztrzęsiona. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Ustaliliśmy, że nikomu o tym nie powiemy, ale tobie musiałem.

– To wszystko staje się coraz dziwniejsze – powiedział Isaac beznamiętnym tonem. – Trzeba porozmawiać z matką Gwen.

– Mózg ci wypłynął? – Casper rozdziawił usta ze zdziwienia. – Przecież to najgłupsza rzecz jaką możesz w tej chwili zrobić!

– A jeśli ona wie coś o Dereku?

– Ta zabawa w detektywów jest nawet fajna, ale nie przesadzajmy, okej?

Pieczęć. Tom I. Rozkaz Nocy.Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ