17. Zamek ze szkła.

1.1K 110 117
                                    

[7 stycznia 2017]

Zainspirowana piosenką Linkin Park- Castle of Glass

________________________

Gdzie jestem...?

Nie jesteś. To łącze psycho-korowe.

Nie było ciała ani grawitacji. Jakbym był i nie był jednocześnie. Wpierw nieprzenikniona ciemność, później światło. Światła podobne do burzy błyskały wypełniające pustkę. Wszędzie wokół migotały również żyłki na wzór drobnych przewodów, jakoby rozgałęzione nici rosnące w próżni. Zrodziły się barwy, które rozrastały się niczym mieniące się mgławice, kręcąc chaotycznie niczym w kalejdoskopie. Niczym tysiące kalejdoskopów. 

Co się dzieje...? - szepnąłem

Nieuporządkowane. - odparł Megatron

Co?

Myśli. Jest tu naraz ich zbyt wiele. - nie widziałem Lorda, ale poczułem jego niezadowolony grymas- Tak wygląda umysł Vehicona? Niech się zastanowię.

Wtem, chyba za sprawą Megatrona, niekształtne chmury i pioruny zaczęły złudnie rosnąć, nie, oddalać się. Jakby niewidzialna bańka je odpychała. Utworzyły, tak dobrze znany mi kształt, nieboskłonu. Powstał niewyraźny horyzont, pod nami nieprzenikniona próżnia. Mieniące się myśli poruszały się nieschematycznie, niczym  setki połączonych kalejdoskopów, wirujących samopas jak im się podoba. Totalny chaos.

Za moment wszystko niespodziewanie zgasło. Otworzyłam optyki i zobaczyłam swoje ręce. Obróciłem trójpalczaste dłonie, nie będąc pewien czy są prawdziwe. Byłem?

Od razu lepiej - mruknął Megatron, który stał jak dyby nigdy nic kilka metrów dalej, rozglądając się.

Wszystko się zmieniło. Nie było już próżni, lecz konkretne miejsce. Na myśl przywodziło monstrualny pałac o kryształowych filarach, wewnątrz których migotały jaskrawo światłowody. Podłoga, na której się znajdowaliśmy przypominała oszronioną taflę lodu, matową, białawo-turkusową. ''Pałac myśli'' posiadał skomplikowaną konstrukcję, piętra utrzymywane przez kolumny, zakręty, schody, łuki i liczne sklepienia. Istny labirynt, po którym jak zjawy przechadzały się postacie innych Vehiconów.

Czułem jak procesor pracuje mi na najwyższych obrotach. Jakby ktoś ściskał go z całych sił. Przez chwilę zaszumiało mi we łbie tak iż padłem na kolana. Skrobiąc szponami po wyimaginowanej podłodze, walczyłem z otumaniających doznaniem.

***Megatron***

Jak tu obrzydliwie jasno. Ale nie przyszedłem tu oglądać krajobrazów. Przyszedłem się d o w i e d z i e ć. Vehicon nie miał pojęcia jak ukrywać myśli, zero przeszkolenia w temacie. To będzie proste. Prychnąłem rozbawiony.

Przeszedłem parę kroków rozglądając się po filarach myśli. Wtem wszystko zatrzęsło się lekko. Wyimaginowane postacie Vehiconów nie zwróciły na to uwagi, lecz Steve padł na czworaka jakby bił się z myślami. Mimowolnie poczułem niepokój, drżenie dobiegało z dołu.

Spojrzałem pod nogi na półprzeźroczystą powierzchnię i zamarłem. Pode mną, pod taflą spoglądała na mnie gigantyczna maska Vehicona. Krwistoczerwona przyłbica jarzyła się tak intensywnie, że zdawała się promieniować przez podłogę. Przy jego obliczu nawet ja poczułem się mały. Postać z dołu uderzyła agresywnie szponami o taflę, lecz nawet nie czuć było tego uderzenia. Czaiła się, mierzyła mnie wzrokiem jakby przygotowywała się do ataku, ale nic z tego. Po prostu tam była, nic więcej zrobić nie mogła. Prychnąłem.

Ja jestem SteveМесто, где живут истории. Откройте их для себя