Rozdział 62: Gdy ci smutno, gdy ci źle... porób żarty, pośmiej się!

1.1K 91 464
                                    

Jest kolejny rozdziałek! 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jest kolejny rozdziałek! 

Wiem, że znowu trzeba było czekać... ale cierpliwość to cnota XD 

Bez zbędnego, zapraszam do czytania!

***Knockout***

To było potworne, okropne, straszne, niedopuszczalne. Nie miałem czasu się wypolerować!

Miałem wrażenie, że wszystkie problemy zwaliły się nagle na mnie, jakby nikogo innego nie było na statku. Trzy zniszczone kopalnie, dwie potyczki z botami zgotowało mi mnóstwo pacjentów. Musiałem wysłuchiwać narzekania komandora, oraz gniewu Megatrona, że procesor go boli od wizji z Unicronem. Airachnid zaś coś knuje, gdyż usiłuje przekonać mnie do swoich racji... mimo iż daje jej do zrozumienia, że nie mam na to czasu! Nie miałem nawet czasu pojechać na wyścig! 

Do tego zbadanie przyczyn dziwnych anomalii, w czymś co przypominało nieudolny pojazd jeżdżący, również zlecono M I! Może niedługo, będę jeszcze odpowiedzialny za inwentaryzację i kontrolę techniczną silników Nemesis! 

I kiedy ja miałem się wypolerować, kiedy?! To niedopuszczalne! Dostrzeganie drobinek pyłu naniesionego z kopań i dworu na moim lakierze doprowadzało mnie do szału! I to wszystko jednego dnia! 

A na to wszystko wparował Breakdown, wrzeszcząc, że widział straszne rzeczy i jest beznadziejnym strażnikiem. Najpierw chciałem to zbagatelizować, lecz mech był na tyle roztrzęsiony, że musiałem mu podać coś na uspokojenie. Zaintrygowany poprosiłem Soundwave'a o przekierowanie obrazu z kwatery komandora. Dobrze, że chociaż centrum medyczne jest dobrze wyposażone. Monitor pokazał tylko pustą kwaterę.

Moje obawy chyba się spełniają. Wszyscy popadają na tym statku w paranoję! Oprócz mnie, kiedy tylko mam dostęp do polerki, rzecz jasna.

Podczas, gdy Breakdown nerwowo chodził wzdłuż pomieszczenia,gdy  para Vehiconów przytargała Starscream'a. Westchnąłem, jeszcze tego mi brakowało. Co znowu!?

Niebieski mech zaczął opowiadać od początku co widział, oraz że komandor jest tego dowodem. Szczerze wątpiłem, by seeker zabił Charlie, chyba nie byłby aż tak głupi by narażać się Lordowi. Podpiąłem szarego cona do aparatury, badając jego stan. 

- Mówię ci, mówię ci co widziałem... - jęczał żałośnie niebieski mech

- Break, zluzuj nieco tłoki... spójrz! Widzisz? - wskazałem na szpony seekera- Komandor raczej nie lubi brudnej roboty...

- A jeśli, jeśli... - nie skończył, gdy przedsionek niespodziewanie się otworzył- Ty żyjesz, nic ci nie jest! - krzyknął uradowany Breakdown podbiegając do ludzkiego szpiega

- Nie, B'down, nie! - pisnęła Charlie, lecz na nic się to zdało, bo niebieski mech szybko ją złapał 

- Nie wiem co się tam stało, ale było straszne i wystraszyłem się, że coś ci się stało i jeszcze do tego nie masz pokrowca, to wszystko moja wina! Przepraszam...! 

Ja jestem SteveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz