Część II

1.7K 45 8
                                    

Prolog:

- Wychodzisz? - Usłyszałam męski, ciepły głos. Odwróciłam się i sztucznie uśmiechnęłam do chłopaka. Leżał na wielkim łóżku, do połowy przykryty purpurową, satynową pościelą. Jego brązowe oczy patrzyły na mnie uważnie i opiekuńczo. Zmienił się. Wyprzystojniał. Mimo wszystko kocham go, na swój sposób ale kocham Zay.. Nicka.

- Tak. - Odpowiedziałam i odwróciwszy się, wyszłam przez ciemne, drewniane drzwi. Ogh, mam już kompletnie dosyć jego przewrażliwienia na moim punkcie. Gdzie idziesz? Z kim? Po co? Na jak długo? Nie jestem dzieckiem, wiem jak o siebie zadbać. Założyłam buty, a następnie zarzuciłam na siebie czarną, skórzaną kurtkę i wyszłam z budynku. Chłodne, jesienne powietrze uderzyło w moją twarz. Drzewa były już kompletnie łyse, a brązowo-złote kupy liści leżały pod nimi. Był już wieczór. Niebo miało barwę ciemnego granatowego koloru. Moje chude nogi, odziane jedynie w czarne rajstopy zaczęły się lekko trząść. Po cholere zakładałam tak krótką sukienkę? Ruszyłam do samochodu, stojącego pod domem. To będzie interesujący wieczór zważywszy na bal, na którym mam się pojawić. Odpaliłam auto i wyjechałam z podjazdu. Droga nie była zbyt długa, w zasadzie była krótka. Stanęłam moim czarnym wozem przed wielką posiadłością. Z odległości kilometra słychać już było głośną muzykę. Cała powierzchnia na około wielkiego budynku była oświetlona kolorowymi lampkami. Elegancko wyszłam z samochodu i ruszyłam do drzwi. Uśmiechnięta podałam swoje nazwisko barzystemu mężczyźnie, który puszczając mi oczko wpuścił mnie do środka. Słyszałam stukot moich obcasów na jasnej, marmurowej podłodze. Podałam moją kurtkę niskiej azjatce, po czym założył skromną, ale uroczystą maskę na moją twarz. Nie wiem, kto wymyślił temat przewodni tego wydarzenia, jako bal w maskach, ale to serio jest bardzo ciekawe. Wszyscy ludzie ubrani byli w wizytowe, drogie stroje. Tak samo jak ja, mieli maski. Większość z nich nawet mimo to rozpoznałam. Kelner przeszedł obok mnie, proponując lampkę czerwonego wina. Chwyciłam jeden kieliszek i uśmiechnęłam się, dziękując.

- Ariadna? - Mała, zgrabna ręka dotknęła mojego ramienia. Odwróciłam się do postaci, stojącej obok mnie. Miała na sobie czerwoną, aksamitną sukienkę.

- Janne. Miło Cię widzieć. - Poznałam ją niedawno. Jest żoną mojego szefa. Wydaje się naprawdę miłą kobietą.

- Jak się bawisz? - Spytała uśmiechając się szeroko.

- W zasadzie dopiero przyszłam. - Odpowiedziałam grzecznie.

- Oh, no tak! Może przedstawić Cię komuś? - Pokręciłam głową. Ta kobieta jest przeurocza!

- Dam sobie radę, dziękuję. - Powiedziawszy to, odeszłam w głąb tłumu ludzi. Przyszłam tu tylko dlatego, iż musiałam. Mam nadzieję, że wytrzymam tu całą noc, bez widzenia jego. Wypiłam łyka wina i kręciłam się wokół osobistości. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Wszyscy Ci ludzie zachowywali się, jakby byli nie wiadomo kim i nie wiadomo co zrobili. Prawda była taka, że zupełnie gdzieś mieli innych. Najważniejsza dla nich jest ich własna dupa. Odwróciłam się i zderzyłam z wysoką postacią. Wylałam na chłopaka pół lampki mojego wina.

- Oh, przepraszam. Nie chciałam. - Rzuciłam szybko, chwyciłam papierowy ręcznik ze stołu i zaczęłam wycierać jego koszulę. Tylko bardziej powiększyłam plamę. Mężczyzna nie mówił zupełnie nic. Czułam jego perfumy. Były bardzo znajome i choć byłam pewna kto miał takie same, nie chciałam się do tego przyznać. Nie spojrzałam w górę na jego twarz, a jedynie cofnęłam się od niego.

- Ariadna .. - Chrypki głos spowodował powrót wszystkich emocji z naszego związku. Te najgorsze uczucia trafiły we mnie z podwójną siłą. Czułam, że zaraz się rozpłaczę, ale nie mogłam na to pozwolić. Za dużo łez już przez niego wylałam. Zerknęłam na jego wciąż idelną twarz. Tęskniłam za nim, ale nie mogłam pozwolić sobie na jakiekolwiek pozytywne uczucia względem niego.Przełknęłam ślinę i spojrzałam prosto w jego czarne oczy.

- Zayn. - Powiedziałam twardo. Uśmiechnął się lekko, na co przegryzłam wargę. Ten perfekcyjny uśmiech. Kurwa. Stał się tylko jeszcze bardziej atrakcyjny niż był.

- Zmieniłaś się. - Zauważył.

- Owszem, ty również.

- Mogę prosić o jeden taniec? - Spytał, wystawiając w moją stronę swoje umięśnione ramię.

- Nie sądzę. - Chłopak zaśmiał się głośno, słysząc moją odpowiedź.

- Nie karz mi przycisnąć Cię do ściany, abyś się zgodziła. - Jeszcze tylko brakuje, aby to zrobił! Chcąc, nie chcąc to ważne przyjęcie, a ja nie mogę tu nikomu podpaść. Nawet Zaynowi. Złapałam jego rękę. Brunet poprowadził nas na sam środek parkietu. To będzie masakra.

______________________

to tak jakby zaczynamy 2 część. akcja dzieje się kilka miesięcy później. :) Mam nadzieję, że się wam podoba.

ARIADNAWhere stories live. Discover now