Część II Rozdział 12

1.3K 63 4
                                    

Elena wciąż była w naszym mieszkaniu i fakt ten doprowadzał mnie do białej gorączki. Czego ona kurwa chciała?! Podziękowań? Nagrody? A może moich przeprosin za prawdę, którą powiedziałam jej prosto w twarz? Nie mam pojęcia. Wiem natomiast, że blondynka uważnie przyglądała się moim ruchom z miną "Eu, zrobiłabym to lepiej i na pewno lepiej bym przy tym wyglądała". Nawet to, że oddychała było dla mnie irytujące. Zayn za to był jebaną oazą spokoju. Dosłownie. Uśmiechał się lekko, nie wykonywał gwałtownych ruchów, tak jak zwykle. To też mnie irytowało. Czułam, że coś przede mną ukrywają i powoli przygotowują się, żeby mi to "coś" powiedzieć. W końcu nie wytrzymałam. No bo, ile można?

- Dobra, o co wam chodzi? - Spytałam, z trzaskiem odstawiając niebieski kubek, wypełniony gorącą, ciemną cieczą. Moi aktualni przeciwnicy spojrzeli na siebie, a potem na mnie. Wyglądali na zdziwionych, ale nie oszukujmy się. Oboje są świetnymi aktorami. A ta szmata to już dawno powinna Oscara dostać.

- O co Ci chodzi Ariadno? - Elena złączyła brwi, patrząc na mnie. W jej oczach widziałam czystą kpinę. Cieszyła się i cholernie mi się to nie podobało. Zwęziłam oczy.

- Nie chcę być nie miła, ale nie masz przypadkiem jakiejś sprawy do załatwienia? No wiesz, nie tu, tylko z dala ode mnie? Na prawdę mam już dosyć Twojej twarzy. - Wycedziłam, patrząc prosto na zaskoczoną moimi słowami blondynkę. Zayn tylko zacisnął zęby. Kobieta zaśmiała się krótko, ściskając swoją torebkę. Auć?

- Jesteś bardzo zabawna Ariadno, mówił Ci to już ktoś?

- Tak, moja siostra, kiedy ścięłam jej długie włosy nożyczkami kuchennymi. - Prychnęłam złośliwie. Elena spojrzała na mnie, już się nie śmiejąc. Nie obchodziło mnie, że skłamałam. Chciałam pozbyć się już tej okropnej kobiety. Mój telefon zaczął wibrować, więc bez namysłu odebrałam go, wstając.

- Przepraszam na chwilę. - Wyszłam z salonu z telefonem przy uchu. - Tak? - Spytałam niepewnie. Dlaczego nigdy nie sprawdzam kto akurat do mnie dzwoni? Głupia.

- To Twoja wina. - Kobiecy głos był pełny żalu, smutku i złości. Przełknęłam ślinę. Nie przypominam sobie, żebym wyrządziła krzywdę komukolwiek, a już na pewno nie jakiejś kobiecie. Miała znajomy głos, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam.

- To chyba pomyłka.

- Pomyłka? - Prychnęła pogardliwie. - Pomyłką jest Twoje cholerne życie. Pożałujesz tego. - Dodała, rozłączając się. Oniemiała patrzyłam na telefon. Co to było? Kim była ta kobieta i .. czy ona mi groziła? Tak jest kurwa zawsze. Kiedy już myślę, że wszystko się układa przychodzi taka Elenka, która wszystko niszczy, zwiastując falę nadchodzących nowych problemów. Super. Przetarłam twarz rękoma. Spojrzałam w stronę okna zmieszana. Za szybą widać było smutny świat, ciemne niebo, z którego padał gęsty deszcz, wysokie, surowe budynki. Londyn - prychnęłam - zawsze symbol deszczu. Oparłam się o ścianę, czując ból głowy. Ostatnio ciągle mnie bolała. Może powinnam pójść do lekarza? Nie widziało mi się to zbytnio. Nienawidzę szpitali. Przywołują jedynie złe wspomnienia. Przed oczami zaczęły mi się pojawiać czarne, migające kropki. Próbowałam złapać się ściany, kiedy mój wzrok zupełnie się rozmazał. Nagle upadłam już nieprzytomna.

***

- Nie denerwuj się tak. - Kobiecy głos warknął, najwyraźniej bardzo znudzony.

- Jak mam się kurwa nie denerwować?! Ona zemdlała! - Krzyknął Zayn na tyle głośno i groźnie, żeby chyba gdyby tak powiedział do mnie, skuliłabym się jak mały pies i popuściła. Skrzywiłam się czując ból głowy. Otworzyłam usta, próbując złapać większy oddech.

- Zayn? - Spytałam cicho, otwierając oczy. Minęła dłuższa chwila, kiedy w końcu zaczęłam widzieć wszystko wyraźnie. Stał nade mną ze zmartwioną miną w białej koszuli i poluzowanym krawacie. Uśmiechnęłam się. Dlaczego on we wszystkim musi wyglądać tak dobrze? Przełknęłam ślinę, próbując podnieść się na łokciach. Elena stała z założonymi rękami przed łóżkiem. Wyglądała na wkurzoną i złą. Nie przeszkadzało mi to. Przetarłam oczy.

- Co się stało?

- Zemdlałaś, ktoś do Ciebie zadzwonił i wyszłaś, po dziesięciu minutach zacząłem się martwić, więc poszedłem sprawdzić gdzie jesteś. Leżałaś w korytarzu nieprzytomna. Nigdy więcej mi tego nie rób. - Wyrzucił, trzymając moją rękę. Złączyłam brwi. Coś mi się cholernie nie zgadzało, ale jeszcze nie wiedziałam co.

- Jadłaś coś dzisiaj? - Zapytał, całując zewnętrzną część mojej dłoni.Przymknęłam oczy. Nie, nic nie jadłam, bo martwiłam się, że tak długo nie wracasz, kretynie! Rozejrzałam się po pokoju w bezradnym geście. Wzruszyłam ramionami. Chłopak patrzył na mnie uważnie/

- Musisz jeść Ariadna. - Powiedział szorstko. Nie jest dzieckiem! Wiem, że muszę jeść, po prostu nie miałam na to ani głowy, ani ochoty. Kiwnęłam tylko głową.

- Okay. - Elena westchnęła głośno. Zayn spojrzał na nią od niechcenia. Oblizała usta i uśmiechnęła się do niego, a potem obojętnie spojrzała na mnie.

- Jeśli mogę wiedzieć, kto do Ciebie dzwonił? - Spytała głośno. Zwęziłam oczy. Czy ona coś wie?

- Nie, nie możesz wiedzieć. Teraz przepraszam, ale chcę spać, więc jeśli pozwolisz. - Wskazałam jej dłonią drzwi. Blondynka najwyraźniej nienawidziła mnie tak bardzo jak ja jej, gdyż posłała mi mordercze spojrzenie i fuknęła pod nosem.

- Tak, masz rację. Powinnaś odpoczywać. Zayn mógłbyś mnie odprowadzić? - Jej przesłodzony ton, sprawiał, że moje uszy wręcz płakały i prosiły o stop. Brunet spojrzał na mnie pytająco. Zacisnęłam zęby. Tak, kurwa, odprowadź ją do drzwi, a potem się z nią kurwa przepiepsz. Mulat westchnął, widząc moją minę i obojętnie rzucił do Elenki, że sama zna drogę i sobie poradzi. Mój chłopak - pomyślałam, kiedy szeroki uśmiech wkradł się na moje usta. Kiedy kobieta wyszła z naszej sypialni, Zayn położył się obok mnie, obejmując mnie ramieniem. Wtuliłam się w jego bok, czując bijące od niego bezpieczeństwo.

- Powinnaś pójść do lekarza. Jesteś strasznie blada, a do tego osłabiona. - Powiedział w końcu, bawiąc się moją ręką. Kiwnęłam sennie głową.

- Yhym, jutro. - Odpowiedziałam, czując jak moje powieki stają się coraz cięższe.

- Kto do Ciebie dzwonił? - Spytał w końcu poważnie patrząc na mnie z góry. Tylko czekałam aż o to zapyta. Wzruszyłam ramionami.

- Nie mam bladego pojęcia. To była pomyłka. - Powiedziałam prawdę, nie? Postanowiłam powiedzieć mu później o tej całej "pomyłce". Teraz jedyne czego chciałam to odpłynąć do krainy Morfeusza i obudzić się za tydzień.

- Pomyłka? - Spytał, na co kiwnęłam głową. - Ariadna spójrz na mnie. - Zażądał łagodnie, lekko mną potrząsając, ale było już za późno, odpłynęłam.

***

Pip, pip, pip, pip. Przebudziłam się nagle cała zmarźnięta. Leżałam pod grubą kołdrą, ale cała trzęsłam się z zimna. Spojrzałam w bok na aparaturę medyczną, do której byłam podłączona. Zayn musiał zawieźć mnie do szpitala. Przeciągnęłam się. Pokój była cały niebieski. Na ścianach wisiały 2 obrazki, prawdopodobnie namalowane farbami przez dzieci. Obok mojego niewygodnego łóżka stało niebieskie krzesło. Na etażerce leżał mój telefon. Momentalnie go wychwyciłam i zadzwoniłam do Zayna, który nie odbierał. Bolał mnie absolutnie każdy mięsień, kiedy tylko lekko się ruszyłam. Co najmniej jakbym przebiegłam maraton. Kości też mnie bolały, właściwie to bolało mnie wszystko. Nie było wyjątków. Do "mojego" pokoju weszła starsza pielęgniarka w białym fartuchu. Uśmiechnęła sieę przyjaźnie, widząc mnie. Odwzajemniłam jej gest. Miała blond włosy spięte w idealnego koka. Na nosie miała siwe okulary, tego samego koloru co jej oczy.

- Wstała Pani już, to dobrze się składa. - Powiedziała, kładąc kartę na łóżku. - Jak się czujesz? - Usiadła w dole łóżka, przyglądając się mi.

Wzruszyłam ramionami. - Dobrze, oprócz tego, że wszystko mnie boli. - Odpowiedziałam. Kobieta pokiwała głową w rozumnym geście. Zachowywała się i wyglądała jak typowa babcia, która piecze wnukom ciasteczka i opowiada historie, kiedy to poznała swojego równie idealnego męża.

- Nie przejmuj się kochanie, to normalne, kiedy ma się anemię. - Rzuciła, klepiąc moją nogę. Otworzyłam szeroko oczy w szoku.

- Co?!

__________________________________

PIS, JOŁ. CO TAM U WAS SŁYCHAĆ? JESTEM OGÓLNIE W SZKOKU, ŻE TYLE KOMENTARZY I WEJŚĆ I GŁOSÓW IWGL NLKSHDFOSHFAO *-*

MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBA :)

ARIADNAWhere stories live. Discover now