Część II Rozdział 10

1.6K 56 4
                                    

Pięćdziesiąt sześć, pięćdziesiąt siedem, pięćdziesiąt osiem, pięćdziesiąt dziewięć, szesnasta. Wybiła dokładnie godzina 16, co znaczy, że siedzę już w mieszkaniu Zayna równe 48 godzin. Tak, dwa dni przesiadywania na kanapie, oglądając stare seriale, bądź oglądając głupie filmiki na internecie. Kiedy Zayn mówi, że "nie powinnam nigdzie wychodzić" to, to dokładnie znaczy, że mam zakaz wychodzenia gdziekolwiek z kimkolwiek. DOSŁOWNIE. Ochroniarze dokładnie pilnowali całego budynku. Nawet do jebanego sklepu nie mogłam iść. Dodatkowo ciągle nie wiem nic o całej sprawie z Nickiem. Nic, zero, nol.  To było cholernie frustrujące. No bo .. to tez dotyczyło mnie, prawda? Więc kurwa dlaczego nikt nie chciał mi nic powiedzieć? Czułam się jak dziecko, przed którym rodzice ukrywają wizytę u dentysty. Niby wiedziałam, że coś się dzieje, ale dla mojego dobra wolą powiedzieć mi na końcu, a mówiąc na końcu mam na myśli, że postawią mnie przed faktem dokonanym. Siedziałam na stołku barowym przy wysepce kuchennej i obkręcałam się dookoła. Jedyna rozrywka, yay! Próbowałam też, tak dla zabicia czasu no wiecie, zwiedzić cały dom. No, nie udało mi się. Kiedy odkryłam bibliotekę, a później kryty basen w jednym z pokoi na samej górze, postanowiłam odpuścić. Już i tak wystarczająco dobrze się tu czułam. Ten cholerny przepych, nowoczesność i dominujące czarno-białe kolory .. to za dużo. Kręciłam się wokół własnej osi, wydymając wargi. Gdzie jest Zayn?! Zatrzymałam się, łapiąc się blatu i chwyciłam swój telefon. Szybko wybrałam numer mulata i zadzwoniłam do niego.

Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał. Mówiłam już, że strasznie mi się tu nudzi? Serio, policzyłam już nawet ogromne, białe kafelki w kuchni. 27, tak w ogóle.

- Ariadna Słońce, coś się stało? - Troskliwy głos Zayna sprawił, że dostałam gęsiej skórki. Wspominała, że kocham, kiedy jest taki słodki?

- Kiedy wracasz? Nie chcę tu siedzieć sama. - Rzuciłam, znów zaczynając się kręcić. Chłopak westchnął lekko zirytowany. Pewnie przeszkodziłam mu w pracy, głupia ja. Dlaczego czasami nie mogę pierwszo pomyśleć, a później działać? Ugh.

- Za jakąś godzinę powinienem być już w domu. - Odpowiedział spokojnie, za spokojnie.

- Okaaay. - Przeciągnęłam, no dobra może zachowuje się jak dziecko, ale hej! To on trzyma mnie wbrew mojej woli w mieszkaniu. I kto tu jest dzieckiem?

- Pa. Kocham Cię. - Odparł, na co się uśmiechnęłam.

- Ja Ciebie też. - Jeszcze tydzień temu nazywałam go kompletnym chujem, a teraz mówię, że go kocham. No, ale trzeba przyznać, że jeszcze tydzień temu uważałam też Nicka za godnego i dobrego chłopaka. Tak się pomylić .. robię się coraz głupsza. Wracając do Zayna. Kto by pomyślał, że będziemy razem? Kiedy go poznałam, jeszcze wtedy pracując u Bena w sklepie z gitarami, nigdy bym nie pomyślała, że pokocham tego przystojnego, chamskiego łobuza z szyderczym (czyt, jego popisowym) uśmiechem. Nie pomyślałabym również, że tyle przejdę. Tyle mu zawdzięczam, tyle przez niego wycierpiałam, ale mimo to kocham go, zawsze kochałam i zawsze będę. Jak to okropnie brzmi, tak oklepanie. Za duży natłok myśli znów nie dawał mi spokoju. Wstałam z mojej "karuzeli" i ruszyłam do półki z winami. Chwyciłam pierwsze lepsze i nalałam sobie całą lampkę. Duszkiem wszystko wypiłam i uśmiechnęłam się, czując lekkie mrowienie w palcach i małe zawroty w tyle głowy. Wypijając już drugi kieliszek, nie myślałam o żadnych problemach. Alkohol jest cudowny, można tak szybko uciec od zmartwień, jedyny minus to, to że to nie trwa wiecznie, a jest tylko chwilowe. Rzuciłam się na kanapę, cicho chichocząc. Zamknęłam oczy, czekając na Zayna i momentalnie zasnęłam.

***

Uniosłam powieki i wstałam z ogromnego łóżka w naszej sypialni. Nie przypominam sobie, żebym tutaj była. Pewnie Zayn, widząc mnie śpiącą, przeniósł mnie tutaj. Wyszłam z pokoju, kierując się do gabinetu, bo to tam najczęściej przebywał mulat. Lekko zapukałam i uchyliłam drzwi. Zayn rozmawiał z kimś przez telefon. Stał przodem do mnie w czarnym garniturze. Ciągle w nich ostatnio chodzi. Zmieszana chciałam się wycofać, aby mu nie przeszkadzać, ale pokazał gestem ręki, że mam pozostać. Zamknęłam za sobą drzwi i stałam z założonymi rękami, czekając, aż ich rozmowa się skończy.

- Nie. Wyślij mi to. - Warknął Zayn, do osoby po drugiej strony łącza. Jak on cudownie traktuje swoich podwładnych. - Przełóż te spotkanie na piątek. - Powiedział, rozłączając się. Wpatrywałam się w niego cicho. Chłopak spojrzał na mnie, a kąciki jego ust uniosły się do góry. Nieśmiało do niego podeszłam i poprawiłam mu krawat.

- Czekałam na Ciebie. - Powiedziałam, patrząc mu w oczy. Zayn usiadł na swoim dużym, mahoniowym biurku i przyciągnął mnie do siebie, obejmując rękoma moją talię.

- Wiem. Przepraszam, trochę spotkanie się przeciągnęło, ale przynajmniej nie byłaś sama. Butelka wina dotrzymała Ci towarzystwa. - Odparł, krzywo się uśmiechając. Poczułam czerwone, gorące plamy na moich policzkach. Kurwa.

- Przynajmniej ona jest zawsze ze mną w przeciwieństwie do Ciebie, Malik.- Rzuciłam, zarzucając ramiona na jego szyję. Robi się coraz ciekawiej.

- Ktoś musi pracować na te wino, kochanie. - Złączyłam brwi, na jego wypowiedź i lekko się uśmiechnęłam.

- Wiesz, mogłabym na nie zapracować, skarbie, ale tymczasowo mam areszt domowy. - Odpowiedziałam słodko. Chłopak parsknął śmiechem. - To nie jest zabawne, mój chłopak jest zbyt przewrażliwiony. - Dodałam, przybliżając się bliżej do Zayna.

- Pamiętajmy, że Twój chłopak jest mega przystojny, zabawny, ambitny, inteligentny. - Brunet zaczął wyliczać, krzywiąc się lekko. - Dodatkowo świetny w łóżku. Chyba można mu wybaczyć tę małą wadę, którą jest ostrożność. - Zaśmiałam się głośno i oparłam głowę w zagłębieniu szyi Zayna.

- Nie zapominaj, że do tego jest skromny. - Puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się. - No i jeszcze ma śliczną, śmieszną, uprzejmą, mądrą dziewczynę.

- Dodaj, że równie skromną. - Zaczęliśmy oboje się śmiać. Uwielbiam takie momenty, jak ten. Kiedy cieszymy się i rozmawiamy bez żadnych kłótni, ani poważnych tematów. Mogłoby już tak zostać na zawsze.

- Tęskniłam za Tobą, wiesz? Za Twoim śmiechem, irytacją za każdym razem, kiedy coś palnę, za dotykiem, rozmowami, za całym Tobą. - Powiedziałam, bawiąc się jego krawatem, co chwila zerkając w jego ciemne oczy.

- Ja za Tobą też, Słońce. I to bardzo. - Odparł, złączając nasze czoła. Musnęłam delikatnie jego usta, w rezultacie czego chwilę później namiętnie się całowaliśmy. Zayn jednym ruchem zmiótł wszystkie rzeczy, leżące na biurku, a sam mnie na nim położył.

- Za tym też tęskniłaś? - Spytał między pocałunkami na mojej szyi. Zdjął moją koszulkę i zaczął zajmować się stanikiem.

- Bardzo.

_________________________________

Cześć! ♥ Yay, jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia, nawet nie wiecie ile to mi daje motywacji. Te długie są mega, mega, mega. Uwielbiam czytać, jak się czujecie po rozdziale i o czym myślicie :D I tak w ogóle dziekuję za tylu obserwatorów, spróbuję znaleźć wolną chwilę i was wszystkich zaobserwować :) JESZCZE RAZ DZIĘKI :*

+ mam nadzieję, ze nie jesteście źli bo ten rozdział taki ni w pięć, ni w dziesieć i kompletnie nic się nie dzieje :D sry ♥

ARIADNAWhere stories live. Discover now