Część II Rozdział 8

1.5K 55 10
                                    

Szłam spokojnie wzdłuż korytarza, czując na sobie ciekawskie spojrzenia moich współpracowników. Odruchowo złapałam się za wciąż lekko piekący policzek. Miałam wrażenie, że mam na nim odciśniętą dłoń Nicka i dlatego wszyscy się na mnie gapili. Jednak myśl, że ci wszyscy ludzie przyglądają się wysokiemu, pewnemu siebie brunetowi, idącemu za mną, wydawała się bardziej prawdopodobna. Uśmiechnęłam się do Janne, która wychodziła właśnie ze swojego gabinetu. Jak zwykle wyglądała olśniewająco, ubrana w czarną marynarkę oraz spódnicę. Kiwnęła głową w moją stronę, szczerze się uśmiechając. Kochana kobieta.

Weszłam do mojego biura i usiadłam przy dużym, ciemnym biurku. Chłopak zajął miejsce naprzeciwko mnie. W dalszym ciągu miał tę samą nic niezdradzającą minę.

- Wciąż nie wiem dlaczego tu przyszedłeś. - Rzuciłam, opierając się na czarnym, wygodnym fotelu.

- Wciąż nie rozumiem dlaczego mnie tu nie chcesz. - Odpowiedział, na co westchnęłam poirytowana. Moje życie prywatne jest do dupy, serio muszę mieć problemy jeszcze w pracy?

- Zayn, nie jestem tu na wczasach, a przy Tobie nie potrafię się skupić. - Chłopak uniósł kąciki ust, w wyniku czego wyglądał na zadowolonego z siebie. Uniosłam brew.

- Dobrze wiesz, że nie musisz pracować. Poza tym, ta firma za kilka dni będzie moja. - Rzucił, poprawiając się na fotelu. Położyłam łokcie na stole i oparłam o nie głowę.

- Serio? - Szepnęłam do siebie. Czy Zayn musi mieć absolutnie wszystko? To chore. Ale kto bogatemu zabroni? Chce to - ma to. Wydaje się tak strasznie proste i banalne, nie? Czasami chciałabym wiedzieć, jak by to było gdyby Zayn nie był milionerem. Byłoby bardzo ciekawie. Uśmiechnęłam się na tę myśl.

- Tak, Słońe. Serio. - Zaśmiał się, wstając. W błyskawicznie szybkim tempie znalazł się za mną. Lekko się pochylił i położył głowę na moim ramieniu.

- Jeżeli Nick się do Ciebie odezwie daj mi znać. Do zobaczenia wieczorem. - Cmoknął mój policzek. Zaalarmowana imieniem mojego "eks" podniosłam wzrok. Wstałam i spojrzałam prosto w brązowe oczy mulata.

- Zayn czy Ty .. no wiesz posłałeś kogoś na niego? - Spytałam szeptem. Widok barzystych, łysych mężczyzn katujących Nicka, nawet mimo tego wszystkiego, był straszny. Poza tym nie chciałam, aby Malik miał przeze mnie problemy. Jeszcze tego by mi było trzeba. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się przeze mnie stało.

- Wysłałem kilka osób, które go szukają, ale przepadł jak kamień w wodę. Jeżeli tylko go znajdziemy, obiecuję, że już nigdy nie skrzywdzi żadnej kobiety ani nikogo, chyba, że po drugiej stronie, tam gdzie go własnoręcznie wyślę, będzie taka możliwość. - Odpowiedział poważnie, a mi zjerzyły się włosy na karku. Przez myśl pomysłałam "hej, może on tylko żartuje, przecież go nie zabije" ale jego mina mówiła coś zupełnie przeciwnego. Mówił serio, a mnie myśl, że mógłby kogoś skrzywdzić zupełnie przerażała. No bo .. Zayn? Mój Zayn mógłby coś komuś zrobić? Nie sądzę. Owszem, widziałam jego zazdrosną stronę, kochającą stronę no i również tę niedojrzałą stronę zranionego, biednego nastolatka, skrzywdzonego przez blond pedofilkę. Nie, nie zapomniałam o tym i nie, nigdy o tym nie zapomnę. Chyba zostało mi tylko wyczekiwać "wybuchu" złego Zayna. Kiwnęłam głową.

- Dziękuję. - Szepnęłam, spuszczając wzrok. Zayn podniósł w górę mój podbródek i lekko się uśmiechnął.

- Nie masz za co, kochanie. Jesteś jedyną osobą, dla której mógłbym zrobić wszystko. Mogę zabić jeśli byś tego chciała, nawet siebie. - Otworzyłam szerzej oczy przerażona. Myśl o śmierci kogokolwiek z mojego powodu, była straszna, cholernie straszna.

- Nigdy tak nie mów. - Rzuciłam, zarzucając ramiona na szyję chłopaka. Zayn zaśmiał się chłopięco i cmoknął mój policzek -  jeden, drugi, nos, czoło, aż w końcu usta.

- Do zobaczenia, Słońce.

***

- Przynieść Ci kawę? - Spytała Melody, wystawiając głowę przez moje drzwi. Była moją asystentką, strasznie pozytywną i zakręconą osóbką.

- Nie, dziękuję Melody. - Odpowiedziałam, uśmiechając się do niebieskookiej.

- Jesteś pewna? Mizernie wyglądasz. - Jej ton był pełen troski. Była tak jebanie kochana, że czasami chciało mi się wymiotować tęczą. Pokręciłam głową.

- Nie Melody, serio. Jest ok. - Rzuciłam, wracając wzrokiem do ekranu monitora. Usłyszłam jedynie dźwięk zamykania drzwi. Zapisałam dokument i westchnęłam zmęczona. Ostatnio wszystko jest dla mnie męczące. Moje złość zwiększyła się, kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Bez patrzenia na ekran, odebrałam go zła.

- Tak? - Warknęłam.

- Ariadna, musimy pogadać. - Usłyszałam znajomy głos, którego nie słyszałam już bardzo dawno i którego nie spodziewałam się usłyszeć.

- Paul?

***

Stukałam zniecierpliwiona obcasami w drewnianą podłogę. Piłam już trzecią szklankę wody, a mimo to wciąż było mi gorąco. Denerwowałam się tym spotkaniem bardziej niż czymkolwiek innym wcześniej. Wystukiwałam moimi pomalowanymi na czarno poznokciami nieznany mi rytm. Zaschło mi w buzi, widząc osobę, na którą czekałam. Poprawiłam torbę, w której znajdował się mój telefon. Czułam jak z każdym krokiem Nicka, krew odpływała mi z twarzy.

Teraz albo nigdy, Ari.

- Cześć śliczna. - Brunet zajął miejsce naprzeciwko mnie. Czułam jak obiad i wcześniej wypita woda cofa mi się do gardła. Miał na sobie czarną koszulkę, podkreślającą jego mięśnie

- Czego chciałeś? - Warknęłam zła. Zayn, Paul a teraz Nick to wystarczająco dużo jak na jeden dzień.. co ja mówię to za dużo jak na rok, ewentualnie dziesięć lat.

- Musimy dokończyć naszą rozmowę, nie sądzisz? No chyba, że bezpieczeństwo twoich słodkich i porządnych rodziców oraz siostrzyczki już się dla Ciebie nie liczy?

____________________________________

Jest dłuższy .. trochę XD

Dziękuję za komentarze, głosy, wejścia, WSZYSTKO! loffki, kisski ♥

ARIADNAWhere stories live. Discover now