Pogawętka przy gorącej czekoladzie

800 124 11
                                    


(Yurio POV)

- No Yuriooooo...- Jęczy Phichit uwieszony na moim ramieniu - No błagam cię... tak jak za starych dobrych czasów... co się stało z naszymi pogawętkami przy gorącej czekoladzie? - Marudzi coraz bardziej, robiąc szczenięce oczy.

- Pogawędkami jeśli już. - Poprawiam go. -Zniknęły, przepadły, utonęły w otchłani wspomnień...wybierz sobie wersję, która ci odpowiada.

-No ale Yurioo.... i tak chwilowo nie masz co zrobić a ja mam ochotę na gorącą czekoladę.... - Upartość Phichita zadziwia mnie coraz bardziej.

- A ja nie. - Próbuję przerwać jego monolog, lecz na moje nieszczęście nie przynosi to żadnego skutku.

Ten ciemnowłosy Elf jest czasami jak dziecko. Chcąc czegoś, potrafi męczyć kogoś do skutku i tak jest również tym razem.

- Niech ci będzie .- Mamroczę, poddając się. - Idź sprawdź co z naszym gościem. a ja zrobię nam po kubku czekolady. -Ostatecznie zgadzam się na propozycję Elfa.

-Taaaaaaaaak! -Krzyk Phichita rozbrzmiewa tuż przy moim uchu. Elf wyrzuca przy tym ręce w górę, zaczynając  swój taniec radości. -Tylko nie zapomnij o piankach! -Słyszę jeszcze zanim znika w drugim korytarzu.

Prycham rozdrażniony, ruszając w stronę kuchni mieszczącej się w południowym skrzydle...

(...)

-Co z nim? -Zadaję pytanie, widząc Phichita wchodzącego do kuchni.

-Śpi. Nic się w tej kwestii nie zmieniło.- Odpowiada, siadając przy dość sporych rozmiarów kuchennej wyspie. Minęły trzy dni a on dalej się nie obudził.

Na jego twarzy widnieje delikatny uśmiech, kiedy wyciąga dłonie po duży parujący kubek, który mu podaję. Drugi stawiam przed sobą, na wyspie, siadając na przeciwko Phichita.

-Czyżbyś się martwił Yurio? - Docieka zaciekawiony Elf, upijając pierwszy łyk czekolady.

Powtarzam jego czynność, zatapiając się na moment w słodyczy jaka towarzyszy każdemu łykowi ciepłego napoju. Kiwam delikatnie głową na co ciemnowłosy uśmiecha się jeszcze szerzej.

Minęły trzy dni, a on dalej się nie obudził. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że ten chłopak jest częścią kolejnej gry prowadzonej przez Panią Lasu. Jaki miała cel w ratowaniu jego życia? Kim on ma dla nas być? Jak czuje się z tym wszystkim Victor? Miliony pytań kłębią się w mojej głowie a na żadne nie mam logicznej odpowiedzi. Spoglądam na Pihichita, który ze zmartwioną miną wlepia wzrok w kubek.

- Martwię się równie bardzo jak i ty. Sam już nie wiem co mam myśleć o całej tej sytuacji. Victorovi został niewiele ponad rok....myślisz...myślisz, że on mógłby...

Słowa więzną mi w gardle, nie chcąc zostać wypowiedziane na głos. Spoglądam na siedzącego na przeciwko mnie Elfa. Patrzy na mnie z iskierkami nadziei tlącymi się w jego ciemnych oczach. Jestem pewny, że w moich tańczą podobne, jeśli nie identyczne ogniki.

-Nie wiem Yurio, ale warto wierzyć, że tak będzie...

(Yuri POV)

Dom... Ogień... Ucieczka prze las....

Wspomnienia mieszają się niczym w kalejdoskopie. Nie potrafię odróżnić co jest realne.

Polana... Chłód śniegu... Ciepłe, słone łzy...

Granica pomiędzy jawą a snem staje sie coraz bardziej wyraźna.

Wilki...

Moja głowa pulsuje, nie mogę pozbierać myśli.

Motyl...

Wszystko powoli zaczyna do mnie dochodzić.

Lodowy Błękit...

Otwieram oczy z których samoistnie zaczynają płynąć łzy. Nie potrafię złapać tchu. Usta rozwierają się w niemym krzyku.

Bestia...


/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

Ostatni w tym tygodniu...

Miłego weekendu ^^

~Sweet_Bloody_Lady 

Czy potrafiłbyś pokochać Bestię? ~ VictuuriWhere stories live. Discover now