(Victor POV)
- Yuri! - Wołam, kiedy dostrzegam ciemnowłosego przechodzącego obok kuchni. - Napijesz się ze mną herbaty w Zimowych Ogrodach? - Pytam, kiedy spogląda na mnie swoimi pięknymi oczami.
- Zimowych Ogrodach? – Powtarza, nie bardzo rozumiejąc o czym mówię.
- Phichit nie pokazał ci ogrodów na dachu? - Pytam chłopaka, będąc lekko zdziwionym tą informacją.
Kiedy Yuri kręci głową w geście zaprzeczenia, ja podnoszę tacę z czajniczkiem wypełnionym zieloną herbatą, cukierniczką i dwoma filiżankami.
- Więc tym bardziej nalegam, abyś do mnie dołączył. - Mówię, łapiąc chłopaka za rękę i ciągnąć w stronę północnego skrzydła...
*/\/\/\/\*
(Yuri POV)
- Herbatę podano. - Rzekł Victor, kładąc srebrną tacę na mały, okrągły, metalowy stoliku ogrodowym przy którym stoją dwa krzesła. Przez wcześniejsze szybkie tempo kroku Tygrysa nie miałem możliwości dokładnie rozejrzeć się, gdzie tak właściwie jestem, więc kiedy on siada na jednym z siedzisk, ja stoję w miejscu i podziwiam otaczające mnie piękno. Znajdujemy się w ogromnej szklarni wypełnionej tylko i wyłącznie różami. W tym właśnie momencie w zasięgu mojego wzroku znajdują się wszystkie możliwe gatunki i barwy tego kwiatu. Kolorowe krzewy rozciągają się pośród kamiennych alejek, prowadząc do wielkiego kręgu na którym się teraz znajdujemy. Po środku , tuż przy stoliku stoi masywna biała donica z różanym krzewem, jednak odmiennie do reszty, wśród liści i kolców tej rośliny znajdują się tylko dwa kwiaty. Jeden w pełni rozkwitający, który wręcz zachwycał błękitną barwą płatków. Drugi zaś kończący już swój żywot. Wyblakłe i lekko zżółkłe płatki tylko czekają, aż lekki podmuch powietrza strąci ostatnie z nich.
- Równie dobrze możesz podziwiać na siedząco Yuri. - Mówi Victor, który stawia napełnioną już filiżankę tuż przede mną, na stoliku.
- Tu jest przepięknie. - Wzdycham cicho nie mogąc oderwać oczu od barwnych kwiatów.
- Usiądź Yuri, herbata stygnie. - Prosi niebieskooki a ja szybko wykonuję polecenie.
- Kto stworzył to miejsce? - Pytam, chcąc zaspokoić ciekawość.
- Moja mama. - Odpowiada Viktor a kiedy na niego spoglądam, dostrzegam w smutek w tych pięknych oczach. - Kochała te kwiaty za ich mowę. Każdy kolor oznacza coś innego.
- Nie słyszałem nigdy o czymś takim. Opowiesz mi? - Opieram głowę na dłoniach, patrząc z radością i ciekawością w stronę błękitnych oczu mojego towarzysza.
- No więc moja mama zawsze mawiała, że przez podarowanie komuś róży można jednocześnie przekazać mu wiadomość. Dając komuś czerwone róże, przekażemy tym samym zakodowaną wiadomość: „Kocham Cię" lub „Bardzo mi na Tobie zależy". W przypadku koloru żółtego, znaczenie jest trochę zagmatwane, gdyż ta barwa może równocześnie oznaczać, iż chcemy aby ktoś się uśmiechnął, lub powiedzieć, że jesteśmy o tą osobę zazdrośni. Biel znaczy tyle co: „Moje uczucia są prawdziwe" lub „Mam szlachetne zamiary". Ponadto białe kwiaty od zawsze kojarzone są z niewinnością i czystością. Różowy jest oznaką ogromnej sympatii a herbaciane są symbolem wdzięczności. Czarna róża mówi o pożegnaniu i tęsknocie lub końcu a zarazem początku czegoś nowego. Fiolet znaczy oczarowanie osobą odbiorcy kwiatu. Natomiast róża pokryta złotem to symbol wiecznej miłości.
- A jakie jest znaczenie niebieskiej róży? - Pytam spoglądając w stronę krzewu z dwoma kwiatami w tym kolorze. Victor podąża za moim wzrokiem z lekkim westchnieniem.
- Niebieskie róże oznaczają nadzieję oraz altruistyczną miłość, taką ,która nie żąda odwzajemnienia, najczystszą w swojej postaci.
Victor pod pozornym strasznej i okrutnej bestii chowa ciepłe serce romantyka. Delikatny uśmiech wpływa na moją twarz kiedy uświadamiam sobie, że od początku nie miałem się czego bać. Ten z pozoru niebezpieczny tygrys jest tak naprawdę potulnym kotkiem, szukających odrobiny ciepła i zrozumienia. Nie wiem czemu, ale w głowie pojawia mi się wizja mruczącego Victora. Parskam krótkim śmiechem na to wyobrażenie a sam Tygrys spogląda na mnie niezrozumiale.
- Victor, to niesamowite, że pod tą toną futra kryje się piękne i pełne dobra serce. - Mówię z lekkim uśmiechem.
- Dlaczego niby jest to takie dziwne? Bo jestem wielką straszną bestią? - Pyta powarkując, lecz nie ze złości a z bólu, który mogę ujrzeć w jego oczach. Jest to jakby jego system obronny.
- Przepraszam jeśli cię uraziłem, ale nie to miałem na myśli. - Tłumaczę się, chwytając jego łapę i przykładając do niej moją otwartą dłoń tak, że moje i jego opuszki stykały się ze sobą. Lekko zawstydzony próbuję kontynuować. - Jest to niesamowite, ponieważ mimo iż nosisz w sercu dużo bólu to znajduję się tam również wielka wrażliwość, dzięki której doceniasz piękno małych rzeczy.
Victor spojrzał na mnie rozczulonym wzrokiem, przez który miałem ochotę wstać i wtulić się w jego miękkie futro. Jednakże wciąż nie mam wystarczającej odwagi, aby wykonać jakikolwiek ruch w jego stronę. Niezaprzeczalnie Victor przez te tygodnie stał się dla mnie kimś wyjątkowym, jednak nie jestem pewien, jaki to rodzaj uczucia.
- Dziękuję Yuri. - Szepcze niebieskooki a ja uśmiecham się przyjaźnie.
- To jak? Opowiesz mi więcej o tym miejscu? - Pytam z lekkim zawstydzeniem kładąc dłonie z powrotem na stolik.
- Oczywiście. - Odpowiada dolewając mi herbaty do filiżanki...
Tak oto przez kolejne dwie godziny rozmawialiśmy nie tylko o ogrodzie, ale i o wszystkim co przyszło nam na myśl. Popijając zimną już herbatę dyskutowaliśmy o wszystkim i niczym, ciesząc się ze swojego towarzystwa nawet w chwilach kompletnej ciszy, która ani trochę nam nie przeszkadzała...
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Przepraszam za spóźnienie. Wczoraj zmęczenie niestety wygrało.
Kto chciałby poznać chomiki Phichita? *.*
~Sweet_Bloody_Lady
CZYTASZ
Czy potrafiłbyś pokochać Bestię? ~ Victuuri
FanfictionMroczny las... Stary Zamek... Straszliwa Bestia... A gdyby dodać do tego dwa Elfy, czekoladowego pudla, łyżwy i katsudon? Zapraszam na ,,Piękny i Bestia,, w wersji Yuri on Ice...