Rozdział II

504 77 54
                                    


Vicky zmarszczyła czoło. Demon uśmiechał się jak Kot z Cheshire, ale jednym okiem zezował na anielskie ostrze. Dziewczyna wychwyciľa jego  spojrzenie i przybliżyła nóż do czerwonej skóry.
- Jak to, czekałaś? Gadaj, bez kręcenia!
-Wiesz, co serafickie ostrza robią z takimi jak ty- dodał Ralf, wyglądający z wąskiego zaułka.
Demon machnął ogonem.
- Znalazłam coś, co może zainteresować Nefilim- Już się nie uśmiechała.- Wolałabym tego nie robić... ale byłabym pierwszym demonem, jakiego byście zabili w tej sprawie.  Lepiej uprzedzać fakty, co dziecinki?
-Co znalazłaś? I gdzie? - srebrzyste ostrze niemal naciskało na szyję demona. Ten syknął z niezadowoleniem.
-Po pierwsze, bądź milsza, po drugie, zabierz toto sprzed mojej szyi.

Victoria uśmiechnęła się szyderczo:

-Po pierwsze, to nie ty stawiasz tu warunki, po drugie, gadaj.
Demon skrzywil się.
- Mam, wrażenie, że zainteresuje was ten śmietnik- Zakończony grotem ogon musnął plecy Vicky. Dziewczyna warknęła.

-Urżnę ci go...- Obiecała. Obróciła się gwałtownie i zawołała do Ralfa- Sprawdź ten śmietnik. Ale... uważaj, dobra? To może być siarkowodór.
Brat skinął głową i , nie puszczając kuszy, trącił nogą jeden z kartonów. Nagle rozległ się gwałtowny hałas, a Vicky niemal podskoczyła. Ralf zaklął. Demon uśmiechnął się pogardliwie. To pijany facet podnosił się z ziemi. Kręcił głową i mamrotał pod nosem. Victoria usłyszała coś, co brzmiało jak ,, nigdy więcej"", ,,ani.klo..ani kropelki". Obrzucił Nocnych Łowców nieprzytomnym spojrzeniem i wytoczył się z uliczki. Sukubb posľał mu całusa, uśmiechając się wyzywająco do dziewczyny. Victoria zamarła.

- Jasna cholera... zapomnieliśmy o nim. Niedobrze, Ralf.

Brat machnął ręką, wracając do przeglądania kartonów.
- Raczej zafundowaliśmy nowego członka lokalnym anonimowym alkoholikom. Boże, jak tu cuchnie...- nagle zamarł i gwałtownie wciągnął powietrze.- Ożeż ty. Ożeż ty, jasna cholera. Vicky, podejdź tu. Lepiej... zasłoń nos. Och, na Anioła.

Victoria cofnęła się, nadal celując w sukubba wysuniętym ostrzem. Rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie i powoli zbliżyła się do brata. Ralf odsunął jeden z kartonów i wpatrywał się w coś, co znajdowało się za nim. Victoria stanęła za nim i spojrzała ponad jego ramieniem. Poczuła, jak żołądek podchodzi jej do gardła. Źródło fetoru leżało pod śmietnikiem. I to chyba od dłuższego czasu. Zielonkawe ciało wyglądało jakby leżało tam od tygodnia i właśnie zamieniało się w galaretowatą masę. Dziewczyna była odziana w długą, zwiewną sukienkę, która niegdyś musiała być biała, ale teraz przypominała abstrakcyjny obraz, namalowany krwią. Pierś trupa była pokryta głębokimi ranami, które wyglądały jakby ktoś kilka razy wbił w nią gruby kołek. Z największej sterczała wąska rękojeść miezyrykordii. Najgorzej jednak wyglądała jej twarz-  a właściwie to, co z niej zostało. Głowa dziewczyny wyglądała jakby coś w niej wybuchło. Była dosłownie rozerwana, odsłaniając kości i ich zawartość. Z lewego oczodołu sterczał bełt z kuszy. Victoria nie wytrzymała. Odwróciła się gwałtownie i zwymiotowała na ziemię. Za sobą usłyszała chichot demona. Bez patrzenia wyrwała srebrny shuriken z paska i z furią cisnęła nim w sukubba. Rozległ się jęk.

- Zmiataj stąd. Albo następny rozwali ci łeb.- Victoria była wściekła.

- Nie tak prędko- Ralf otrząsnął się już z szoku. Wskazał demonowi wejście do klubu. - Czekaj tam. A ty- zwrócił się do Vicky- pilnuj jej. Muszę przyjrzeć się zwłokom.

Wyciągnął z pasa Nocnego Łowcy długą, wąska pęcetke i  lateksowe rękawiczki.

- O nie... Wiem, co chcesz zrobić. I mówię, nie.- Victoria z obrzydzeniem kręciła głową. - Nawet się nie waż.

Miasto mroku DARY ANIOŁA FFOn viuen les histories. Descobreix ara