Rozdział VI

236 45 19
                                    

Demon zachichotał z głębi gardła, ale już nie jak pijana nastolatka. W tym śmiechu było słychać coś więcej niż tylko demona, którego można pokonać w pojedynkę, lecz pradawną istotę, potężną i nieubłaganą jak sam Lucyfer, przedwieczną, pochodzącą z czasów, w których nie istniała litość. 

- Bystry chłopiec... taki pomysłowy, taki przystojny.  Szybko się zorientowałeś, kochany.- Ralf zadygotał na całym ciele i opadł na kanapę, tocząc wokoło szalonym wzrokiem.

   Vicky przypadła do brata z pustką w głowie.

-Ralf, Ralf, mój Boże, Ralf!- szeptała gorączkowo, wyciagając stelę. Drżącą dłonią nakresliła szybkie iratze, modląc się do wszystkich znanych bogów. Kątem oka zobaczyła, że demon oparł się o kanapę i obserwował wszystko z kpiącą ciekawością. Warknęła przez łzy. Nagle Ralf zawył strasznym, nieludzkim głosem, zwierzęcym skowytem, który wwiercał się w uszy i mózg, niecichnąc, by nagle przejść w dziwaczne, jękliwe skomlenie. Victoria chwyciła go za rękę.

- Boli, Vicky, jak boli, boli, boli....- brat wbił w nią spojrzenie brązowych oczu, w których blyszczało cierpienie. 

- Już, już zaraz dostaniesz  iratze, Ralf , Ralf!- w chwili, gdy przyłożyła do jego skóry stelę, chłopak wygiął się gwałtownie w łuk i wrzasnął rozdzierająco. Ciemne linie runy rozżarzyły się jak papier trawiony ogniem, przez chwilę Victoria zobaczyła żyły i kości, rozswietlone dzikim blaskiem, by w następnej sekundzie rozpłynąć się w smrodzie palonej skóry. Po policzkach nastolatka spływały łzy, twarz miał wykrzywioną bólem.

- Ralf?- Victoria szepnęła, czując rosnącą w piersi pustkę- Ralf?

Demon zaśmiał się z okrutną radością. 

- Głupia dziewczyno, nie pomożesz mu! Już nie ma szans!- w tej chwili Victoria przestała racjonalnie myśleć. Zanim sukubb skończył mówić, przeskoczyła przez stół i w tej samej chwili, w której skończyła wymawiać imię anioła, przyciskała demona do ściany, sciskając go za krtań. Serafickie ostrze wysunęło się z cichym szelestem, zatrzymując się na skórze demonicy. Spłynęła ciężka, czarna kropla gęstej krwi, parząc dłoń dziewczyny.

- Co ty mu zrobiłaś?!- Victoria wrzasnęła piskliwie, nie panując nad własnym głosem. Demon uśmiechał się złośliwie.

- Przecież wiesz, że i tak mu nie pomożesz. Czujesz to. Nie muszę ci nic mówić.- Victoria docisnęła ostrze, nie zważając na żrącą posokę.

- Mimo to- za jej plecami Ralf jęczał cicho- byłabym wdzięczna za informacje.

Demon nie odpowiedział. Za nimi zbierali się Podziemni, lecz żaden z nnich nie przekroczył niewidzialnej granicy. Po prostu patrzyli w milczeniu, a Ralf konał cicho na czerwonej kanapie. Wokół sukubba znowu zaczął gromadzić się czerwony dym o zapachu zgnilizny i drogich perfum. Sukubb już miał posłać Vicky ostatni uśmiech i zniknąć, ale tym razem Nocna Łowczyni była przygotowana. W chwili, gdy zaczęły znikać ręce, zacisnęła zęby i jednym ruchem wbiła seraficki nóż w brzuch demona, przyszpilając go do ściany. Czarna krew trysnęła gwałtownie, parząc twarz dziewczyny  I zalewając jej dłonie.  Sukubb wrzasnął rozdzierająco. Victoria poczuła przypływ mrocznej satysfakcji i zapytała raz jeszcze, szepcząc demonowi prosto do ucha:

-A teraz- przekręciła w ranie ostrze- co mu podałaś?

Demon dyszał ciężko, szarpały nim spazmy. Raz po raz jego kończyny romywały się w czerwony dym, jakby próbował uciec resztkami sił, a w jego oczach... W jego oczach Vicky ujrzała czystą, wirującą nienawiść i odbicie swojej twarzy, zachlapanej czarną krwią, wykrzywionej w straszliwym grymasie. Wzdrygnęła się, wstrząśnięta. To nie ja, pomyślała. To nie mogę być ja. Cofnęła się, ale nie wyjmowała ostrza z rany. Wtedy nagle Ralf ponownie zaskowyczał z bbólu. Wołał Victorię, matkę, ojca, powtarzał cichą litanię imion, jakby to mogło uśmierzyć cierpienie. W kącikach ust wystąpiła mu piana. To odebrało Victorii resztki skrupułów. 

- Czekam- oznajmiła groźnym tonem, powoli sunąc ostrzem ku górze. Seraficki nóż ciął ścięgna, skórę i kości, a demon wił się w cierpieniu.- On umiera!- krzyknęła sukubbowi prosto w twarz, z rozpaczą, przerażeniem i nienawiścią równocześnie, jakby usprawiedliwiając swoje okrucieństwo. 

Krew demona spływała strumieniem na podłogę, otaczając stopy Victorii ciemną kałużą, odbarwiając kolorowe szklane tafle i mieszając się z rozlaną wodą. Sukubb dygotał, zapach czerwonego dymu to słabł, to znowu drażnił nozdrza.

- Krew- wycharczał w końcu, plując czarną cieczą i strzępkami ciała.. Nabierał gwałtowne, świszczące oddechy, jego ręce migotały jak stary film w czerwonym dymie.- Krew demona. Moją. -Dodał jakby w nagłym przypływie dumy.- Końską dawkę - przekrzywił głowę, by spojrzeć na chłopaka- właśnie wypala mu żołądek. Już nie ma szans.

Victoria szarpnęła gwałtownie nożem, przecinając kolejne narządy. Demon jęknął. Czarne włosy rozsypały się po czerwonej skórze, zlepione potem i krwią. 

- Bardzo ładnie! A teraz przedstaw się, przedstaw się nam wszystkim!- szarpnięciem głowy wskazała na milczący tłum Podziemnych. Demon pokręcił powoli opuszczoną głową, skomląc z bólu. Victoria jeszcze raz cięła ostrzem, a wtedy sukubb wypluł coś, co wyglądało na strzęp płuca i splunął Łowczyni na twarz. Nagle spiął się i strasznym, rzęrzącym głosem wywrzeszczał:

-Ja jestem Derriel Upadły, Ostatni z wygnanych!! I tu oto przeklinam cię, Victorio Goldenwings, ciebie i cały twój ród!- opadł na ostrzu, równie nagle, jak wcześniej się wyprostował, jakby ostatnie słowa zupełnie pozbawiły go sił.

- Pięknie. O to właśnie chodziło.- Victoria jeszcze raz spojrzała w czarne, nienawistne oczy i zadała ostatni, litościwy cios. Ostrze dosięgnęło serca, które zatrzepotało w agonalnym pośpiechu jak ranny ptak, by zamrzeć bez ruchu. Demon sflaczał nagle i rozsypał się w ciemny pył, osiadający na butach Nefilim. Dziewczyna skoczyła w stronę brata i chwyciła go za ramię, by zarzucić je sobie na plecy. Chłopak bełkotał coś do siebie, skulony z bólu. Oczy latały mu pod przymkniętymi powiekami. Oparł się o siostrę i jęknął z bólu. Dziewczyna obejrzała się za siebie i napotkała wzrok dziesiątek milczących Podziemnych. Wtedy z cichego tłumu dobiegł wysoki, oskarżycielski głos:

- Ona ją zabiła!

W tej samej chwili rozpętało się piekło.



                  ************************************************

 Oto koniec rozdziału  szostego! Jak wam się podoba? Z góry przepraszam za krwawawe opisy, ale nie mogłam się powstrzymać :-) U mnie musicie się do tego przyzwyczaić :-)  Czekam na komentarze:D



Miasto mroku DARY ANIOŁA FFWhere stories live. Discover now