Rozdział X

269 19 19
                                    


      – Opowiedz mi o Derrielu. Kim są Wygnani?  – Vicky siedziała po turecku na kanapie czarownika i bawiła się niebieskimi końcówkami włosów. Obok niej leżała szabla i talerz ze stosikiem lekko zmasakrowanych sztyletem kanapek.

Finn podniósł wzrok znad grubej, pergaminowej księgi i spojrzał na nią z niedowierzaniem.

     – Naprawdę nie wiesz? Gdzie jak gdzie, ale w Instytucie powinni was tego nauczyć.  – pufnął z dezaprobatą. – Edukacja się stacza. 

    Przez chwilę brzmiał jak staruszek, a Łowczyni znowu zastanowiła się, ile naprawdę ma lat.  Korciło ją, by o to zapytać, ale wolała zaczekać na jedną odpowiedź.

   – Nie odpowiedziałeś – ponagliła. Chłopak westchnął, zaznaczył w księdze stronę i pochylił się nad nieprzytomnym Ralfem. Victoria nie wiedziała, co zrobił z jej bratem czarownik, kiedy ona była w kuchni, ale trzeba przyznać, że, cokolwiek to było, działało: na twarz nastolatka wróciły rumieńce i nie wyglądał już, jakby balansował na krawędzi życia i śmierci. Niepokoiły ją tylko świeżo wypalone na drewnianym parkiecie symbole, runy, promieniujące aż do niej tajemniczą, starą potęgą. W powietrzu ciągle unosił się specyficzny, duszący zapach magii: mieszanka siarki, ozonu i dymu. Sam Finn wyglądał na znużonego: oczy miał otoczone ciemnymi kręgami, włosy w nieładzie i poszarzałą twarz. Ciągle milczał, tylko skrzydła nerwowo trzepotały mu na plecach. W końcu się odezwał:

 – Słyszałaś o generacjach demonów? – Vicky skinęła głową, ale nie przerywała. – Najczęściej wymieniane są dwie generacje: pierwsza, czyli anioły wygnane przez Boga po pierwszym buncie, Lucyfer z kumplami, zesłanie do otchłani i tak dalej. O nich wiedzą wszyscy.

 – Non serviam – mruknęła cicho Victoria, owijając kosmyk włosów wokół palca.  – Nie będę służył. To powiedział Lucyfer.

 – Znasz te słowa? – Finn spojrzał na Łowczynię z uznaniem. 

Dziewczyna uśmiechnęła się.

 – To rodowa dewiza  Goldenwingsów. Raczej powinnam ją znać. Zresztą... trochę nawet pasuje.

 –  Cytat Lucyfera na motto łowcy demonów. Ciekawie, nie powiem. – Finn uniósł brew. – Można wiedzieć, skąd takie słowa?

 –  Nie, nie można. Nie skończyłeś mówić.

 –  Jak chcesz – Finn uniósł ręce obronnym gestem. –  Wracając, Lucka i kumpli nazywa się Upadłymi. Druga generacja to z kolei potomkowie tych pierwszych oraz demony z innych wymiarów, te, z którymi walczycie na co dzień. Wielkie demony to najpotężniejsze z tych dwóch grup.

  – Wiem to wszystko –  przerwała Victoria niecierpliwie. – Kim są Wygnani?

 – Mówiłem ci już, żebyś mi nie przerywała?

  – Nie.

 – To teraz ci mówię. Wracając, mało kto wie o generacji trzeciej, czyli właśnie Wygnanych. To nic innego jak anioły, które sobie zeszły z nieba i zobaczyły, że smiertelniczki są... Eee, całkiem całkiem. –Finn odkaszlnął – A jak zobaczyły że są całkiem całkiem, to...  – kaszelek – ...zaczęło się ten tego. Żeby było mało, to część z nich nie do końca zerwało kontakty z tymi swoimi zesłanymi kumplami. I z nimi też się zaczęło ten tego. I z tego ten tego wzięło się kilka nowych ras. I całkiem sporo kłopotów.

 – Faerie.  – Vicky olśniło. – To one są potomkami Wygnanych i demonów.

 – Punkt dla ciebie – Brunet wycelował w nią palcem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 31, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Miasto mroku DARY ANIOŁA FFWhere stories live. Discover now