Rozdział IV

320 52 12
                                    


    W klubie panowała duszna, gorąca atmosfera. Całe pomieszczenie było rzęsiście oświetlone. Sztuczną mgłę przecinały snopy kolorowych świateł, migające diody przyprawiały o ból głowy. Z głośników dobiegło rytmiczne dudnienie, pozbawione większego sensu i linii melodycznej. Niewielki parkiet, pokryty świecącymi płytami,  był niemal całkiem pusty, bo choć klub nie mógł narzekać na brak klienteli, znaczną część z niej dużo bardziej od tańca interesował bar, wokół którego Vicky dojrzała faerie.
Potężny bramkarz, wytrwale czuwający przy wejściu obrzucił ich niespokojnym wzrokiem. Victoria wstrzymała dech i wymieniła spojrzenia z bratem.

- On nas widzi! - Bramkarz wyraźnie obawiał się gości, więc trochę się rozluźniła. Tylko trochę. Sukubb rozmawiał chwilę z mężczyzną, by w końcu machnąć ogonem.

- Oczywiście, że nie chcę kłopotów! Oni są ze mną! Tak, będę ich pilnować!

Bramkarz jeszcze raz spojrzał na nich nieufnie. Wyraźnie nie chciał wpuszczać ich do klubu, ale chyba nie miał ochoty wykłócać się z demonem. Zdjął aksamitną linę z drążka i przepuścił Nocnych Łowców, krzywiąc się wymownie. Sukubb posłał mu całusa i kołysząc biodrami, wkroczył do środka. Teatralnie rozłożył ręce:
- Witajcie, Nefilim, w 7Ring!

Ralf mruknął.
- Siódmy krąg, co? Cóż za oryginalność.

- Nie sil się na sarkazm, kochaniutki.- demon znajdował się w swoim żywiole. Victoria postanowiła zgasić jego entuzjazm.

- Ten facet- wskazała za siebie- miał Wzrok. Mogłabyś to nam łaskawie wyjaśnić?

- Moja droga, chyba nie spodziewałaś się, że nie mam tu... przyjaciół? Poza tym, to nie Przyziemny. - Demon skierował się do barmana.- Wilkołak. Nie przepada za waszym rodzajem. To co zwykle.- Sukubb zatrzepotał rzęsami w stronę mężczyzny za kontuarem.- Chcecie coś? Ja stawiam.

- Chyba sobie jaja robisz.

- Czyli dwie wody.

 Victoria burkneła, ale nie protestowała. Tymczasem Ralf uwaznie rozglądał się po wnętrzu klubu. Teraz widział, że ludzie stanowili tu mniejszość. Barman o bladej cerze wyglądał na wampira,  w kątach siedziały podchmielone  wilkołaki, a chichot faerie wybijał się nad muzykę. Nieliczni ludzie wyglądali na przygaszonych i oszołmionych. Mógł się założyć,że byli ludzkimi niewolnikami. Wampir za barem podał demonicy wysoką szklankę, wypełnioną krwistoczerwonym płynem. W stronę Nefilim popchnął dwie butelki, krzywiąc się z obrzydzeniem. Victoria prychnęła pogardliwie i gwałtownie chwyciła swoją wodę. Wskazała kciukiem w kąt, w stronę wąskiego stolika zajetego przez dwie dziewczyny faerie o jasnych, zielonych oczach i liściach we włosach.

- Tam. Nie chcę wampirów, podsluchujących wszysto co powiem. - demon parsknął ironicznie, ale nie protestował. Zresztą, Vicky już przepychała się w stronę stolika. Ralf pokręcił głową, zgarnął butelkę z blatu i ruszył za siostrą. Ta już wyganiała faerie z kąta. Kłótnia zaczynała przeradzać się w awanturę, bo dziewczyny wyraźnie nie chciały odpuścić. Należały do Ciemnego Dworu i były równie dumne, jak niebezpieczne. Lepiej było nie wszczynać z nimi sporów, zwľaszcza w otoczeniu dziesiątek Podziemnych. Ralf ocenił sytuację. Victoria wygladała jakby chciała utopić dziewczyny w butelce swojej wody, faerie przekrzykiwały się z Łowczynią, wysokie głosy mieszały się z muzyką, a demon chichotał, popijając drinka. Podniósł wzrok i mrugnął do chłopaka, szczerząc ostre zęby zabarwione czerwonym napojem. Nagle Victoria wyciągnęła nóż. Podziemni spoważnieli, faerie zamilkły gwałtownie. Ralf dyskretnie wyciągnął niewielkie ostrza do rzucania i stanął obok siostry. W obliczu dwojga uzbrojonych Nefilim dziewczyny spokorniały, choć ich wzrok mógł zabijać. 

Miasto mroku DARY ANIOŁA FFWhere stories live. Discover now