Rozdział 7

29 0 0
                                    

*5 godzin później*
Wróciłam cała zmęczona. Na ostatniej lekcji też był WF i musiałam biegać łącznie 30 kółek.
Nieznajomy - Cześć piękna :) Dałaś pocisk na WF. Ja po 20 kółku byłem zmęczony 💖

Yhy... już wiem kto ale się upewniłam.

Nieznajomy - Odpisz 😐

Ja - Adam?

Adam - Jednak wiesz :D

Adam - Kocham cię 💖

Ja - Ja też

Adam - Naprawdę!? 💖💖💖💖

Ja - Nie. Przepraszam autokorekta 😂

I od tam tego momentu się nie odzywał. Bogu dzięki. Szczerze nic do niego nie czułam. Czy ja potrafię kochać? W szkole poznałam Amelię. Blondynka szczupła o czarnych włosach. Zna się na sprawach miłosnych.

Ja - Możesz przyjść? Sprawy miłosne 😧

Amelia - 😮 spoko 😉 o 15 będę!

Zrobiłam gofry i kupiłam ciasteczka.
Po jakiś 15 minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko podbiegłam i je otworzyłam.
- Cześć! - krzyknęłam i ją przytuliłam. Odwzajemniła mi to.
- Masz chłopaka? - dopytywała.
- Debilko nie!
- To o co chodzi? - stała się poważna.
- Nie umiem kochać... - głośno westchnęłam.
- Kochana ile ty masz lat?
- Yh... 16?
- W twoim wieku tak jest...
Masz okres?
- Spóźnia się o tydzień - nie wiem po co to dla niej...
- Słuchaj kupię piwo bezalkocholowe i będziesz szczęśliwa. Adam organizuje imprezę na basenie
- Ym... nie chcę chyba iść... - chciałam i to bardzo.
- Idziesz! Ubieraj się. Za 5 minut się zaczyna! - poganiała mnie Amelia.

*4 minuty później*
Ubrałam się w to co byłam w szkole.
- Strój kąpielowy? - zapytała.
- Nie mam ochoty pływać - wywróciłam oczami.

Po jakiś 8 minutach byliśmy na tej "imprezie". Wypiłam te piwo. Chyba zaczęło mi odwalać... wzięłam za rękę Adama i pociągnęłam pod drzewo. Zaczęłam się z nim całować. Pachnął miętą. Cudne to uczucie. Ale nie czułam okazywania wobec jego emocji. Łapał mnie w talii i szczypał w tyłek. Naprawdę... nie umiem kochać. Po chwili oprzytomniałam. Skończyłam całować, moja twarz była smutna i usiadłam na ławce.

- Co jest? Świetnie całowałaś - ten jego uśmiech...

- Nie... nic
- Widzę, że coś cię gryzie... kochanie...

- Spierdzielaj

- Nie. Kocham cię... - nie uwierzyłam. Wiadomości to wiadomości.
- Ale ja nie umiem kochać! - i popłakałam się. Jestem zbyt łatwa i wrażliwa.

- To cię nauczę

- Nie dzięki - i zamówiłam taksówkę.
Po 10 minutach byłam w domu. Poczułam wibracje. To Adam pisze...
Adam - Uraziłaś mnie ;(

Ja - Przepraszam... ja nie chciałam

Adam - Wystarczy, że zaczniemy od nowa :)))))))))) Czekam pod drzwiami 😂

Cholera jasna! Jak długo tam stoi? Poszłam mu otworzyć bo na dworze strasznie lał deszcz.
- Cześć. Wejdź - fuknęłam. Zaprowadziłam go do mojego pokoju. Już wiem co miał na myśli... ale nie o to mi chodziło.
- Poczekaj tu - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Weszłam do sypialni rodziców. Z ogromnej szafy wyciągnęłam jakieś czarne rurki i czarną bluzę Adidas.
- Masz i się ubierz. Łazienkę masz po lewej - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Poszedł...
Po jakiś 3 minutach wyszedł. Co on tak długo tam robił i chyba nie chcę wiedzieć.
Nagle usłyszałam jakąś straszną melodię jak z horroru. Pisnęłam głośno i wskoczyłam na Adama.
- Spokojnie... to tylko mój dzwonek. Eh... moja mama... - westchnął i odebrał.
- Adam, synu! Wracaj do domu i to już! - usłyszałam jej wściekły głos.
- Wybacz muszę iść - pocałował mnie w policzek i odszedł. Akurat przestał padać deszcz.

510 słów

Nie Szczęście Za SzczęściemWhere stories live. Discover now