Rozdział 6

29 0 0
                                    

Nasza pani od WF kazała nam przebiegnąć 20 kółek. Czy tylko ja nie narzekałam?
- Ale... Proszę Pani... - wyjąkała Ania.
- Nie ma żadnych ALE - powiedziała nasza pani i głośno gwizdnęła.
Po jakiś 10 minutach ukończyłam biegać dwudzieste kółko.
- Nie widzę po tobie zmęczenia - szarpnął mnie ten nowy...
- Po tobie też nie - wywróciłam oczami ale i tak to było prawdą.
- Adam - uśmiechnął się... tak pięknie.
- Chwila co kurwa?! - wykrzyknęłam na całą salę.
- Panno Smith, dodatkowe 10! - wykrzyknęła pani.
Po jakiś 8 minutach poszłam po swoją butelkę z wodą. Ktoś mnie szarpnął... to znowu on.
- Coś źle powiedziałem? - zapytał.
- Nie... to... nie chcący mi się... wiesz - próbowałam się tłumaczyć ale przerwał mi dzwonek na przerwę. Poszłam do szatni. Bogu dzięki, że są tam prysznice. Była to przerwa obiadowa trwająca 15 minut. Wzięłam prysznic, który zajął mi mniej więcej 7 minut. Ubrałam się w to co byłam na rozpoczęciu roku szkolnego.
- A może ty mi w końcu się przedstawisz - ten jego uśmiech. Cholera... wysoki przy mnie. Umięśniony... z rozmyślania wyrwał mnie Adam.
- Żyjesz? - szturchnął mnie. Nie wygląda na Bad Boy'a.
- Yh.. taak?
- Imię...
- Julka?
- Dziękuję - uśmiechnął się i odszedł.
- Dzięki bogu poszedł... - znowu zaczęłam rozmyślać.
- Julka! Cholera jasna! - krzyczała Ania.
- Tak?
- Masz se kurwa jego ale znajdź mi takiego drugiego...
- Tak. Czekaj. Co? Nie! - pogubiłam się...
- Ty się ZAKOCHAŁAŚ! - ta nędza wykrzyknęła na całe pomieszczenie. - W Adamie! - wskazywała na niego kiedy się do nas odwrócił. Zawał. Umrę...

235 słów

Nie Szczęście Za SzczęściemWhere stories live. Discover now