43. |Źle ze mną ;-;|

651 80 44
                                    

- Hehe! - Zaśmiał się dźwięczne Komornik.

- Go to sleep... - Mruknął Candy i przywalił mu w łep, w efekcie stracił przytomność.

- NIE MOGŁEŚ TAK OD RAZU!? - Wydarłam się bliska załamania nerwowego. Chwyciłam się za głowę.

- Nie. To było takie zabawne... - Spojrzał w niebo. Miałam ochotę go zabić tu i teraz. Ja się siłuje z wampirem, a on se patrzy i twierdzi, że to zabawne!? Meh... Nienawidzę jak ma rację! Prychnęłam.

- Co z nim robimy? - Wskazałam na ciało nieprzytomnego Marco. Autentycznie, miałam ochotę teraz pomalować mu twarz. Najlepiej niezmywalnym markerem.

- Możemy... Go spalić, utopić, wbić kółek w serce... - Zaczął wyliczać. - ...Udusić... Chociaż chyba nie będzie zbyt skuteczne... Hmm... Jeszcze... Eee... Karol...? Co ty robisz?! - Krzyknął widząc moje poczynania. A co robiłam? Rysowałam wampirowi wacka na czole. Jeszcze tylko piękny napis na pół ryja...

- Tworze arcydzieło! Nie widać? - Odpowiedziała rozbawiona. Czułam się niczym Leonardo Da Vinci.

- Hmm... "Kocham niebieskie pedały od roweru" Serio? Na coś bardziej kreatywnego Cię nie stać? - Zapytał zaraz po przeczytaniu mojego napisu.

- Stać Cię na więcej!? To proszę! - Podałam mu marker. Wkurzyłam się! Jak on śmiał podważać moją kreatywność!? Gdy skończył spojrzałam na jego napis. Oczy zaczęły mi krwawić wewnętrznie, kiedy ujrzałam napis: "Lubię Placki! :D"

- No! I to jest porządny polski napis! Znaczenie naszego narodu! - Podniósł ręce niczym Jezus i paczał w górę... Znowu.

- To mieszkamy w Polsce? - Zdziwiłam się. Bo myślałam, że w stanach.

- To bardzo skomplikowane... My mieszkamy teoretycznie w USA, ale autorka jest Polakiem... Więc... My chyba też jesteśmy Polakami... - Mruknął drapiąc się po karku z niemałym grymasem.

- Jaka autorka? O czym ty kurwa pierdolisz!? Mówisz tak, jakbyśmy byli bohaterami durnego fanfiction! - Krzyczałam machając rękami. Motylem jestem ~

- Ah... - Candy spojrzał w TWOJĄ stronie czytelniku i TOBIE pomachał.

- Co ty robisz? - Zapytałam, a bardzej jęknęłam.

- Nabijam fejm. - Wyszczerzył się.

- Aha... Chodzi do samochodu... Już południe, a my musimy kupić meble. Nie mam zamiaru znowu spać w namiocie... A tym bardzej z Tobą... - Westchnęłam na samą myśl tego co zdarzyło się w nocy.

- Ej, ale dlaczego!? - Oburzył się i zrobił minę zbitego psa.

- Dlatego, że w nocy kiedy ty spałeś, do namiotu wszedł wąż... Chciałam Cię obudzić, ale nie mogłam. Ja uciekłam z namiotu, ale ty nie. I ten gad Ci wszedł do pyska, a po pięciu minutach wyszedł... - Wzdrygnęłam się. To było... Straszne. Błekitek zrobił się blady, jeszcze bardziej niż zwykle. Potem poszedł w krzaki i zwymiotował. A ja ~ jako dobra dziewczyna trzymałam mu włosy. Ogólnie to ostatnio bardzo mi się podoba, jak on chodzi w rozpuszczonych włosach. Są one do połowy pleców, i wyglądają super! Do tego te kreski pod oczami! I ta blada, wręcz biała cera... Czerń nad oczami... Rozmarzyłam się. Podbiero teraz zaczęłam zwracać uwagę na jego wygląd. Przez cały czas uważałam go za mała / dużą denerwująca istotkę.
To chyba dobrze, że przez cały ten czas nie patrzyłam na jego wygląd tylko charakter i sposób bycia, ale z trzeciej strony...

- Karolina! - Nagle coś warknęło. Spojrzałam zdezorientowana na Candy'ego. - Mogłabyś już pościć moje włosy? - Jęknął.

- Ah... - Puściłam je. - Wybacz, zamyśliłam się... - Mruknęłam.

- Super... - Prychnął. - Ja tu umieram, a ty masz rozkminy życiowe! - Zaśmiał się. - To co jedziem po te graty? - Zapytał ożywiony. A mi się nogi uginały.

- T-tak...

♡♤♡♤

Mam pytanie!
Ile ma być słów w rozdziałach?

500? 1000? 2000? Dostosuje się ^^

To opko mi się bardzo przyjemnie piszę, więc... XD

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz