*Sean pov*
- Gdzie jest moja księżniczka? - zawołałem, rozglądając się po szkolnej świetlicy. Kilkoro dzieciaków biegało po pomieszczeniu bawiąc się w coś przypominającego policjantów i złodziei, dwie dziewczynki siedziały przy stole rysując zawzięcie, natomiast zdecydowana większość dzieci zgromadziła się wokół jednego z pracowników. Blondwłosy chłopak, wyglądający na dwadzieścia-kilka lat, przyciągnął uwagę dzieci opowieścią, podczas której modulował głos i żywo gestykulował. Zachichotałem, widząc jak moja córeczka, całkowicie skupiona na młodym mężczyźnie, zupełnie nie zwróciła na mnie uwagi.
Zatrzymałem się w progu, również wsłuchując się w opowieść. Chłopak miał bardzo przyjemny głos, ciepły i jednocześnie mocny. Po chwili oderwałem się od ściany i cichutko podszedłem do mojej córki. Zauważony przez blondyna jedynie mrugnąłem do niego okiem, po czym kucnąłem za Mary i powiedziałem:
- To tak się ignoruje tatusia?
Mała momentalnie się obejrzała, zaś uśmiech wpłynął na jej rumianą twarzyczkę. Sekundę później wskoczyła ze śmiechem w moje ramiona. Pocałowałem ją w policzek i odwróciłem w stronę opiekuna.
- Co Ty na to, żebyśmy razem dokończyli słuchanie opowieści? - zagadnąłem siedzącą mi na kolanach dziewczynkę. Ta ochoczo pokiwała główką i całą swoją uwagę skupiła z powrotem na blondynie. Poświęcałem chłopakowi jedynie ułamek swojej uwagi, całą resztę oddając rudowłosej kruszynce.
Po kilku minutach blondyn skończył opowiadać, a my zaczęliśmy się zbierać do wyjścia. Tuż przy wyjściu poczułem jak ktoś delikatnie puka mnie w ramię.
- D-Dzień dobry, pan Fischbach? - zagadnął mnie ten chłopak z wcześniej.
- Tak, o co chodzi? - zapytałem z uśmiechem, kątem oka patrząc czy moja córka radzi sobie z wiązaniem butów. - Czy Mary sprawia jakieś problemy?
- Nie! Ależ skąd! Mary jest bardzo wesołą i grzeczną dziewczynką. Jedynie... - podrapał się nerwowo po karku. - Martwi mnie to, że czasami odcina się od innych dzieci. Bardzo często siada wtedy przy stojącym w kącie klasy stoliku i nie reaguje nawet na wołania opiekunów.
Obejrzałem się na moją córkę, która w skupieniu robiła kokardkę na lewym bucie. Martwiło mnie jej zachowanie, to nie była pierwsza taka uwaga, jednak pani psycholog u której byliśmy stwierdziła, że z czasem powinno być lepiej.
- Dobrze, dziękuję za zwrócenie uwagi. Postaram się z małą o tym porozmawiać. - skinąłem głową w stronę chłopaka. Jednak jego postawa nie wskazywała na to by miał się zaraz ulotnić. - Czy jest coś jeszcze? - zapytałem uprzejmie, nawet jeśli delikatnie gonił mnie czas.
Blondyn przestąpił z nogi na nogę i wyjąkał:
- Bo z-zauważyłem, że zawsze przychodzi tylko pan i M-Mary również nie wspomina o swojej... emm... mamie. D-Dlatego z-zastanawiałem się czy... czy nie chciał by p-pan może wyjść ze mną na kawę w...
Nagle poczułem jak ciepłe ramię owija się wokół mojej talii, a szyję owiewa oddech.
- Cześć skarbie, co tak długo Ci zajęło? - Mark pocałował mnie w policzek i spojrzał ostrzegawczo w stronę blondyna. Ten zamarł na chwilę, po czym skinął głową i wycofał się przepraszając.
- Hej Markimoo. - uśmiechnąłem się do mojego męża i złapałem gotową do wyjścia Mary za rączkę.
- Normalnie nie można Cię spuścić choćby na chwilę z oka bo zaraz chmara napalonych facetów się wokół Ciebie kręci. - narzekał pod nosem gdy szliśmy się w stronę samochodu. Zaśmiałem się w duchu na to stwierdzenie. A co ja mam zrobić? Mark był najprzystojniejszym mężczyzną jakiego znałem. Ja mu do pięt nawet nie dorastam.
CZYTASZ
Somebody | Septiplier
FanfictionNapisałam to opowiadanie w 2016 roku. Nie jestem z niego dumna. W tamtym czasie podeszłam ze zbyt dużą swobodą do problemów psychologicznych postaci. Wykorzystałam je jedynie jako tani element fabularny. Nie należę do osób shipp'ujących Marka i Sean...