CHAPTER TWO

1K 89 19
                                    

Za tydzień w liceum Hakuro*wielkimi krokami zbliża się festiwal, a wtedy odbędą się zawody sportowe. Będą występowały drużyny, pary i indywidualni uczestnicy. Wszyscy przygotowują się na ten niezwykły dzień, a w szczególności nasza bohaterka.

- Szybciej! Nanami, szybciej! - krzyczała obserwując swoją drużynę, która od dobrej godziny ciężko pracowała - Przebieraj tymi kopytami! Jazda! - ponaglała zmęczone dziewczęta. Kapitan Misa nie znał litości, a mimo to nadal była uwielbiana przez swoje koleżanki.

- Misa-san, czy możemy zrobić krótką przerwę? - spytała zdyszana Mikasa, która była jedną z odważniejszych z towarzystwa. Katsudon spojrzała na nią spode łba, nie miała pojęcia, że dziewczyny już po dwudziestu minutach treningu były wykończone.

- Przerwę? - jęknęła zrezygnowana - Jak chcecie ich pokonać, skoro marzycie tylko o przerwie?! - warknęła, na co pozostałe przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

- Czy w tych zawodach nie chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę? - jęknęła ledwo żywa Anna, która nie dawała rady chodzić, dlatego resztkami sił doczołgała się do grupy - Mamy się bawić...! Ech, integrować...! No... I jedzenie będzie... Moje wszystko, boli... - syknęła próbując usiąść na ziemi - Czy umrę właśnie tutaj? Czy to koniec mojej drogi...? Czy...- zamilkła widząc srogie spojrzenie pani kapitan.

- Zabawa? Hę? - mruknęła - Ależ oczywiście! - zaśmiała się promiennie Misa - Jasne, że chodzi o zabawę! - dziewczyny zaczęły się niepewnie uśmiechać. czy to koniec ich męki? Czy zaznają spokoju w tym tygodniu i będą mogły czerpać radość z festiwalu i wspólnego współzawodnictwa? 

- Jeśli nie wygramy w tym roku, to obiecuję wam TAKĄ zabawę, że aż wam nogi i ręce pourywa! - dodała, a z jej twarzy zniknął niewinny uśmieszek - Do roboty! Jazda! Anka! Wstawaj! Nie nabiorę się kolejny raz! Anka! - kopnęła dziewczynę leżąca na ziemi, jednak ta nie zareagowała - Ech... Dlaczego mnie to spotyka? - warknęła - Wy ćwiczcie, ja idę z nią do pielęgniarki - w tym momencie chciała chwycić dziewczynę, ale ktoś ją uprzedził.

- C-co t-to.. - syknęła i podniosła wzrok - Reiji... - mruknęła pod nosem - Dzień dobry Reiji-san, jak się czujesz? - włączyła swój tryb niewinnej uczennicy. W środku gotowała się ze złości, nawet w takim momencie był od niej szybszy. Jej nienawiść do niego wzrosła.

Tylko wstań Anka, to cię ukatrupię! Przez ciebie on znowu może być ode mnie lepszy! A gadałaś, że się przyjaźnimy - pomyślała idąc za Sakamakim, który niósł jej zawodniczkę.

- Ciężko pracujecie - stwierdził ciemnowłosy przepuszczając dziewczynę w drzwiach - Przygotowujecie się do najbliższych zawodów, prawda? - dodał obojętnym tonem głosu. Misa nie wiedziała jak on to robi. Jest wredny, oziębły i arogancki, a mimo tego został wybrany przez większość uczniów na przewodniczącego.

Groźby?

Łapówy?

A może poczęstował ich swoją herbatką?!

- Tak, ciężka praca się opłaca - dodała uśmiechając się miło, gdy weszli do gabinetu pielęgniarki. Reiji ułożył nieprzytomną Anna na łóżku. 

- Możesz już przestać - powiedział zaskakując tym Mise. Był bardzo tajemniczy, a dziewczyna uwielbiała zagadki i tą satysfakcję, gdy dowiadywała się o nim czegoś nowego. To była obsesja. Chłopak, którego rzekomo nienawidziła, zajmował większość jej myśli. Ciągle zastanawiała się co aktualnie robi, aby ją pokonać, jakich książek używa, co pije, co je. Wszystko było istotne. Szczegół decydował o zwycięstwie.

Oo, czyżby nie wierzył w moją miłą stronę? 

- Nie mam pojęcia o czym mówisz, Reiji-san. Dziękuję ci za pomoc - zaśmiała się biorąc z półki tabletki i szklankę, którą wypełniła wodą - Bez ciebie bym sobie nie poradziła.

- Przestań udawać, dobrze? - chłopak podszedł do niej - Powiem to raz, dlatego sobie gdzieś to zanotuj - czyżby ją rozgryzł? Czyżby zdał sobie sprawę z jej chorych ambicji?Tej obsesji opierającej się na nim? Była tak łatwa do przejrzenia? Zawsze starała się to zamaskować, ale zapomniała, że to przecież uczeń numer jeden, a ona jest nędzną dwóją.

- Nie szukam dziewczyny - rzekł poważnie, a ona myślała, że trafi obok nieprzytomnej Anny.

- Hee?! - była zdziwiona słowami chłopaka. Jak on mógł się tak bardzo pomylić. Przecież miłość, a nienawiść, to dwie skrajności, dwa przeciwieństwa. To są dwa inne zachowania. 

Baaakaa! - zagotowała się w środku.

- Naprawdę schlebia mi to, że się tak o mnie starasz, ale chcę być szczery z tobą. Nie szukam sobie partnerki. Gdybym pragnął czyjegoś towarzystwa wybrałbym na pewno kogoś lepszego, niż ty, chociaż pani wiceprzewodnicząca, to dobra partia... Katsudon-san, wybacz mi, ale nie chcę abyś dawała sobie złudną nadzieję. Mam nadzieję, że ci to jasno wytłumaczyłem i zaprzestaniesz swoich podchodów - zakończył.

P-podchodów?

- Haaaa?! - krzyknęła wściekła dziewczyna - On jest głupi, czy głupi?!

- Mam nadzieję, że sobie z nią poradzisz. Do zobaczenia na lekcji biologii - powiedział i wyszedł z gabinetu.

- To się porobiło, co nie, Misa?! - śmiała się Anna, która nie była świadoma niebezpieczeństwa jakie jej w tym momencie groziło. Zbliżał się najprawdziwszy armagedon, który będzie trwał kilka dobrych i długich dni. 

______________

Kochani! Moje egzaminy tuż tuż! Pragnę Wam tu napisać, bo nie wiem, czy moja wiadomość doszła do obserwujących ( powiedzcie mi!), ale robię przerwę i wrócę dopiero po egzaminach gimnazjalnych, a najpewniej to po 28 kwietnia, bo mam pękniętą kość w palcu i ciężko mi pisać :)

Mam nadzieję, że zrozumiecie. Tyczy się to moich wszystkich książek!

Do następnego!

Vampire Love 5Место, где живут истории. Откройте их для себя