plan

523 110 14
                                    

— Hej, Jungkook.

Z telefonu wydostał się zniekształcony głos Jimina, przez co wydawało się, iż był bardziej piskliwy. Brunet westchnął i przystawił urządzenie do skroni.

Niekoniecznie chciał teraz z nim rozmawiać.

— Hej — odpowiedział, siląc się na przyjazny ton, przez co zabrzmiał nadzwyczajnie statycznie. Na samą myśl o wymianie zdań chciało mu się spać.

To nie tak, że samego Jimina nie lubił; byli kolegami. Chodzi o fakt, iż Park kilka ostatnich dni wydzwania i co rusz dopytuje o drobnego blondyna, z którym Jeon miał próbować się zakumplować. Może nie było to uciążliwe na początku, ale piąty dzień z rzędu był wystarczającym powodem dla chęci uduszenia rudzielca.

— Jak tam...

— Z Tae? Świetnie, zaraz wychodzimy. — Jungkook uśmiechnął się pod nosem, kończąc wypowiedź starszego. Jimina najwidoczniej wybiło to z rytmu, gdyż dopiero po chwili zdołał sklecić kolejne wypowiedzi; serio?

— Och, czyżby nasz plan działał? — Zapytał, a jego brwi bez wątpienia kilkukrotnie podskoczyły, kiedy on sam sugerował nie wiadomo co. Jungkook wywrócił oczami i bezgłośnie, aczkolwiek dosadnie wyśmiał inteligencję swojego rozmówcy, po czym znów skupił się na konwersacji.

— Jak marzenie. — Skwitował, mając nadzieję, że to wystarczy, by wiecznie nakręcony niczym katarynka Jimin zamknął się i pozwolił mu delektować tą błogą ciszą.

— Uuu, aż tak ci z nim dobrze? — Odezwał się, a w jego głosie wyraźnie słychać było dwuznaczność. Rudowłosy powinien dziękować światu, że w tym momencie rozmawiali telefonicznie, bo właśnie w tym momencie dostałby w głowę, ewentualnie w łydkę pod stołem. Czasem mieli takie dziecinne odpały.

— Goń się, Park.

Jimin zaśmiał się na złość, którą Jungkook wręcz pluł do telefonu, licząc, że to zmieni cokolwiek. Przelotnie spojrzał na zegarek, zauważając, że godzina jest idealna, by wyjść na miejsce spotkania.

Może to nietypowe, ale wolał nadpobudliwego Taehyunga, niż ostatnio coraz bardziej spaczonego rudzielca.

Pożegnał go, słysząc jeszcze ,,miłej zabawy", ale nie odpowiedział, jedynie kończąc połączenie.

Niemrawo podniósł się z łóżka i skierował w stronę drzwi frontowych. Opuścił mieszkanie i ruszył w odpowiednim kierunku, czując jakąś inność. Wychodził z domu; fakt, ale nie zdażyło się jeszcze, by Jungkook szedł gdzieś w konkretnym celu, a tym bardziej, kiedy owym celem było spotkanie osoby, której przecież jeszcze chwilę temu nie trawił.

Życie okazuje się być żartownisiem.

Kim czekał już na młodszego, beztrosko kręcąc się w miejscu i rozglądając dookoła. Szczęście, że i tym razem nie postanowił się stylowo spóźnić.

Dziewiętnastolatek podszedł do mniejszego, delikatnie stukając w jego odsłonięte ramię.

Pogoda jak na wakacyjną przystało, dawała popalić. Temperatura wynosiła zapewne więcej niż dwadzieścia stopni na plusie, a duchota także dokuczała ludziom przemierzającym ulicę. Czym jednak byłoby lato, gdyby nie te nieznośne upały i przymusowe oparzenia?

Taehyung miał na sobie jasne szorty i błękitną bluzkę na ramiączkach, a do tego wysłużone trampki, które zdaje się lubił nosić, gdyż prawie zawsze Jungkook miał okazję go w nich widzieć. Tlenione włoski opadały na oczy, a niektóre z kosmyków przylegały do skóry, lepiąc się przez pot. Usta wyszczerzył w szerokim uśmiechu, podchodząc do Jeona i przytulając się do jego równie rozgrzanego ciała.

Twice; vkookWhere stories live. Discover now