Rozdz. 8

4.7K 397 43
                                    

- I co my teraz z tobą zrobimy, hm? – zapytałam, udając, że się namyślam. Naszła mnie ochota, żeby trochę się z nim podrażnić. Wciąż miałam w pamięci, jak zachowywał się względem mnie jeszcze przed kilkoma godzinami.

- Przysięgam! Nic więcej nie wiem! – wykrzyknął poddenerwowany. – Ja nic nie zrobiłem, wypuśćcie mnie!

- Być może. Ale skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę?

Aleksander siedział na krześle widocznie znudzony. Nie wierzył, że facet wyjawi coś więcej. Właściwie uzgodniliśmy, że pora tu niedługo kończyć. Na zewnątrz zrobiło się już całkowicie ciemno. Postanowiliśmy związać faceta, niezbyt mocno, aby mógł sam się wkrótce uwolnić. Nie chcieliśmy, żeby podążył za nami, nie planowaliśmy także spędzić tej nocy w bibliotece. Ta kryjówka i tak była już spalona. Żadne z nas nie chciało pozbawiać mężczyzny życia, nieważne, że był szumowiną.

Niewzruszona wyciągnęłam z kieszeni rewolwer, na co Aleksander poruszył się niespokojnie na krześle. Może nie chciałam zabić, ale niewinne postraszenie to już inna sprawa. Wycelowałam w nogę.

- Nie zabijaj mnie! – łkał głośno. Ciekło mu obficie z nosa, ale zdawał się tym nie przejmować. – Powiedziałem wszystko, co wiem! – Teraz zwrócił się twarzą do Aleksandra. – Opanuj jakoś tę psycholkę, pomóż mi! – błagał.

- JA ci wierzę – przerwałam mu. Ale widzę, że mój przyjaciel nie jest do końca przekonany. – Aleksander uniósł jedną brew. – Musimy zatem rozwiać jego wątpliwości. Kiedy już odstrzelę ci kawałek stopy, z pewnością on również upewni się, że mówisz prawdę. To naprawdę nieznośny ból. – Pokiwałam głową, jakbym wiedziała, o czym mówię. – Nawet nie pomyślisz, że istnieje coś takiego jak kłamstwo.

- Nie! Proszę! Wiem, że zrobiłem źle, tylko nie stopę! – płakał histerycznie.

- Nie? A co powiesz na... kolano? – Ręka z bronią uniosła się nieco wyżej. Oczy mężczyzny niemal wyszły z orbit. Zaczął chlipać z przerażenia. Widocznie należał do tych osób, które sprzedaliby własną matkę, by ratować siebie.

Rewolwer uniósł się jeszcze wyżej, celując tym razem w głowę.

- Gadaj albo odstrzelę ci tę paskudną paszczę. – wycedziłam świadoma, że prawdopodobnie i tak nie wie nic więcej. Wspaniale się bawiłam! – Albo nie... lepiej nic nie mów. Dla mnie to nawet lepiej.

- Błagam! – zawył spanikowany. – Zrobię wszystko! Naprawdę nic więcej nie wiem!

Aleksander wstał ze swojego miejsca.

- Daj już spokój, to się robi nudne. I tak go nie zabijesz, więc po co ta cała szopka?

- Może zabiję, a może nie, ale czy ty musisz psuć mi zabawę w takim momencie? – Mówiąc to, gwałtownie gestykulowałam, wymachując pistoletem na wszystkie strony.

Więzień przyglądał się broni zaniepokojony, ale w jego oczach pojawiła się nadzieja. I wszystko na marne!

- Wiem, że cię skrzywdził, ale wymachiwanie spluwą na lewo i prawo nie pomoże ci uporać się z emocjami. – Westchnął, widząc, że jego słowa spływają po mnie jak woda po kaczce. – Odłóż to, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę!

- Wyluzuj – parsknęłam z irytacją. – Przecież nie jest nawet nabity.

W tym momencie usłyszeliśmy potężny huk. Aleksander odruchowo padł na ziemię, żeby nie dostać przypadkowej kulki. Odrzuciło mnie gwałtownie w tył, a w uszach aż zadzwoniło. Głowa siedzącego mężczyzny odskoczyła do tyłu i już tak pozostała. Kula przeszyła idealnie środek jego czoła i przeszła na wylot, odbijając się od ściany.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 23, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jestem OstatniaWhere stories live. Discover now