Dzień 1 - Przyjazd

2.4K 127 113
                                    


Nazywam się Victor Verse. Mam 35 lat, czarne włosy do ramion i błękitne oczy. Zdobyłem dyplom z biologii, i zjawisk paranormalnych, których zawsze byłem fascynatem. Lata amatorskich badań opłaciły się. Zwróciłem na siebie uwagę fundacji SCP. przez pół roku przeprowadzano na mnie testy psychologiczne i wreszcie zostałem przyjęty do agencji. Właśnie siedziałem w helikopterze, w drodze do ośrodka badawczego nr 1

- Panie doktorze, co pana tak cieszy? Będzie Pan przecież pracować z niebezpiecznymi potworami.

Siedzący na przeciwko ochroniarz fundacji był szczerze zaskoczony moim szczęściem.

- Nazwał Pana ktoś wariatem?

- Raz.

Mnie tak nazywali całe życie. A teraz choć inni nadal mają mnie z chorego, ja wiem, że to świat zwariował.

Mężczyzna więcej się nie odezwał. Ciekawe do czego mnie przydzielą. Wiem że obiektów jest wiele, przed zatrudnieniem zostałem wstępie poinformowany. Pewnie normalne organizacje nie ujawniają takich danych, ale kiedy trzyma się pod płaszczem preparat amnezyjny nie trzeba aż tak uważać na to co się mówi. Zbliżaliśmy się do lądowania. Ośrodek był wielkim betonowym kompleksem przytulonym do zbocza góry. U jego podstawy było niewielkie miasteczko dla pracowników. Oficjalnie był to ośrodek badań geologicznych. Na lodowisku czekał na nas rudowłosy mężczyzna w kitlu. Na jego szyi wisiał naszyjnik z rubinem. Nie wiedziałem, że kod dopuszcza noszenie takich ozdób przez naukowców. Podszedłem bliżej. Mężczyzna miał kilkudniowy zarost, ciemno-brązowe oczy i pod rozpiętym, białym, laboratoryjnym kitlem miał czarną, ubrudzoną kawą bluzkę.

(Media bo Wattpad odrzuca wrzucane zdjęcia)

- Hej, to ty jesteś...- z kieszeni wyciągnął wymietą kartkę.- Dr. Verse?

- Tak, to Pan mnie miał wprowadzić?

- Nie. Nazywam się Jack Bright, ale możesz mi mówić Dr. Bright. A ten maluch,- wskazał na naszyjnik.- to 963, ale mów na niego... albo po namyśle nie mów, bo uznają cię za świra.

Obrócił głową i szeroko się uśmiechnął. Chyba nie był do końca normalny.

- Doktorze Bright!- W naszą stronę zmierzał niski, pulchny mężczyzna, około 40, łysiejący, w okularach i kitlu.- Przypominam, ze nie wolno panu wynosić obiektów SCP poza ośrodek! I proszę odsunąć się od nowego naukowca.- Dr. Tylko się zaśmiał i ruszył w kierunku ośrodka.- Witam Panie doktorze, przepraszam za Bright'a. Na starcie chciałbym zaznaczyć, że obiektu 682 nie da się poskromić zwinietą gazetą i mizianiem po brzuszku, a dr. Bright jest niepoprawnym żartownisiem.

- Przepraszam, nie rozumiem.

- To inaczej, co on panu wmówił?

- Tylko przedstawił siebie, i... naszyjnik?

- Obiekt SCP-963 jest nieodłącznym elementem Dr. Bright'a. Mimo to nie powinien opuszczać swojego stanowiska. Zapraszam za mną, zaprowadzę Pana do pańskiego mieszkania.

∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞

Mieszkanie okazało się przyzwoicie wyglądającym apartamentem. Na biurku stał laptop, drukarka, torba sportowa i stos papierów.

- To tak, na terenie całej doliny nie ma dostępu do sieci internetowej, żeby zabezpieczyć informacje przed wyciekiem. Z tego sprzętu może Pan swobodnie korzystać. Jeśli będzie Pan czegoś potrzebować proszę zgłosić się do magazynów. O, a tu jest Pana identyfikator i karta dostępu.- Mężczyzna przyglądał się chwilę kawałkowi plastiku.- Czy, czy mogę Pana o coś zapytać?

- Oczywiście.

- Zna Pan kogoś z O5?

- Z rady? Nie, chyba nikt nie wie kim oni są. A czemu Pan pyta?

- To.- Wskazał na intensywnie pomarańczową kartę z białą 4.- To jest karta dostępu czwartego poziomu, pracuje tu od 10 lat, mam zaledwie 3 poziom. Pierwszy raz mam w dłoniach taką kartę. Ty dostałeś ją z wejścia. Poziom 4 przyznaje tylko O5, wniosek, masz plecy. Spokojnie, nie mam nic przeciwko. Wiem jedno, 3 poziom to horror, ale 4 jest jeszcze gorszy. Powinienem już iść. Jakbyś chciał pogadać jestem Aegon Oris. Ale ostrzegam, nie chce wiedzieć nic poza mój poziom. Jeszcze mi życie miłe. Nie chcę skończyć jako członek "Personelu klasy D". Jutro proszę się zgłosić do jakiegoś kompetentnego dr. z 4 poziomem dostępu.- Już miał zamknąć za sobą drzwi, kiedy się odwrócił.- A, i dr. Bright nie jest osobą kompetentną. Do widzenia doktorze Verse.


To był dziwny człowiek. Ale nie ma tu nic dziwnego. Żyć w odizolowaniu przez 10 lat. To zmienia człowieka. Ale żeby podejrzewać mnie o znajomość z O5? Rada składająca się z 13 tajemniczych osób, w skład której wchodzi nawet SCP-001, Fundator. Większość z nich jest nieśmiertelna, a przynajmniej długowieczna. O radzie nikt nic nie wie. Nie ma nawet pewności, że na pewno jest ich 13. A co do jego ostrożności, to również zrozumiałe. "Personel klasy D", personel utylizacyjny. W jego skład wchodzą najgorsi przestępcy, jakich fundacja znalazła. Często na dożywociu, część wyciągniętą z cel śmierci. Po miesiącu są usuwani, oczywiście, jeśli jeszcze żyją i są zdrowi psychicznie. Ale, dość tego smętnego tematu. Już jutro przekonam się czy faktycznie zwariowałem. A teraz pora się rozpakować.

***************************

To opowiadanie będzie inne niż moja poprzednia praca. Mniej akcji, więcej opisów. Chyba nie będzie to romans, chyba. Na pewno macie wpływ na fabułę. Np.

Na jakiego doktora wpadnie Victor?

a) na kobietę
b) na mężczyznę
c) na dr. Bright'a

Zachęcam również do zapoznania się z uniwersum SCP.

Kolejny rozdział pojawi się, kiedy wymyśle fabułę.

Dr. Verse kończy raport

SCP: Dziennik Dr Verse'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz