14. Wyjście

882 83 3
                                    

Teraz jedyne co zrobiłam, to klasyczny face palm...

Achhhhhh... Ja to mam pecha.
Czy musiałam o tym pomyśleć akurat kiedy czytał mi w myślach?

Znając siebie pewnie jestem teraz cała czerwona. Żenada...

Nie wiedziałam co zrobić, więc po prostu poszłam spać.

***
Obudziłam się na czymś ciepłym i twardym. Z lekkim zdziwieniem i niechętnie otwarłam oczy.

Zobaczyłam pod sobą Nathan'a, który spał sobie w najlepsze.

Zamknęłam oczy i próbowałam znowu zasnąć. Było mi wygodzie i cieplutko...

Kiedy mój mózg już się obudził, a ja odzyskałam świadomość, otwarłam oczy i gwałtownie odepchnęła się od Nate'a...

Co poskutkowało tym, że zleciałam z łóżka...
Tym samym budząc chłopaka, który najprawdopodobniej i tak nie spał.

Podniosłam się i zaczęłam rozmasowywać sobie tyłek, na który właśnie zleciałam.

- Ała... - jęknęłam i zwróciłam się do chłopaka - Możesz mi powiedzieć co ja do cholery na tobie robiłam???

- Nie wiem... - wzruszył ramionami - Sama mi powiedz.

Przewróciłam oczami i pokręciłam głową.

- Dupek - powiedziałam pod nosem.

Pewnie usłyszał, ale to już nie moja sprawa.
Wzięłam torebkę i poszłam do łazienki. Tam się przebrałam.

Zeszłam po schodach na dół i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie jajecznicę i zjadłam ją z bułką, popijając owocową herbatą.

Wyszłam z kuchni.
Rozejrzałam się dokładnie.
Szybko zgarnęłam z góry moją torebkę i skierowałam się do wyjścia.
Skradałam się przy tym jak jakiś tajny agent.
Normalnie w tle mogłaby lecieć muzyka z różowej pantery.

Doszłam do wyjścia. Wyciągnęłam sobie z torebki nowe buty, bo nie ma czasu na szukaniu po całym domu tych starych.

Założyłam je. Podeszłam do drzwi i je otwarłam.

W tej samej chwili usłyszałam :

- Gdzie idziesz?

Odwróciłam się.
Jakieś dwa metry za mną stał Nate ze skrzyżowanymi rękami.
Wpatrywał się we mnie przenikliwie.

- Yyyyyy... Idę do swojego domu i do sklepu, a potem na imprezę - powiedziałam. Raczej mnie nie puści. No chyba, że mu coś zaproponuję - Może pójdziesz ze mną? Bo wiesz, nie jestem pewna czy powinnam czuć się bezpiecznie...

Chyba tak powinnam się zachowywać pod wpływem hipnozy... Już sama nie wiem!

- No OK - powiedział.

Podszedł, ubrał buty i wyszedł.
Wyszłam za nim.

- To co? Jedziemy motorem czy idziemy pieszo? - spytał.

- Hyymmmm... Wolałabym moim autem - westchnęłam.

- Dobra, to daj kluczyki! - powiedział.

Nie rozumiem o co mu chodzi.

- Eeeee... Że co? - odparłam.

- No dasz mi kluczyki, a ja z super szybkością pobiegnę po twoje auto i je tu przywiozę - westchnął.

- Aaaaaa... - w końcu załapałam
- To masz.

Podałam mu kluczyki, wyciągnięte z torebki.

Chłopak popędził z nimi w siną dal. Przyjechał po dziesięciu minutach.
Zatrzymał się obok mnie, otworzył szybkę i powiedział :

- Fajna bryka! Pierwszy raz jadę Ferrari.

Pokręciłam głową i przewóciłam oczami.

- Dobra, wysiadka! To moje auto - zażądałam.

Chłopak uśmiechnął się złośliwie.

- Przykro mi mała, ale JA prowadzę! - powiedział pewnym tonem.

Czy on właśnie nazwał mnie mała? Nie wybaczę!
Zacisnęłam ręce w pięści i skierowałam się na miejsce pasarzera.

GŁUPI, POPIERDOLONY GŁUPEK! - takie piękne myśli tworzą się w mojej głowie w stosunku do Nate'a.

Usiadłam obok chłopaka.

- To gdzie jedziemy? - spytał.

- Do mojego domu - odparłam.

- Czyli gdzie? - ponowił pytanie.

- Kurwa Nate! Nie udawaj głupka! Przecież wiesz gdzie mieszkam! Nie wiem jakim cudem, ale wiesz! W końcu jakoś skołowałeś mój samochód! A stał właśnie pod moim domem! - wykrzyczałam.

- Dobra, nie denerwuj się tak - uspokoił mnie.

Odpalił silnik i ruszył.

Po dziesięciu minutach byliśmy już pod moim domem.

Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do budynku.

W kuchni moja ciotka robiła najprawdopodobniej jakieś ciastka, bo pięknie pachniało.

- Cześć, ciociu! - powiedziałam jak weszliśmy.

- Cześć, Nathalie! - powiedziała i wyszła z kuchni.

Kiedy zobaczyła Nathan'a powiedziała :

- Ooo, a kto to? Twój chłopak?

Nate się zaśmiał.

- Ciociu! Nie! To nie mój chłopak! Tylko kolega! - wytłumaczyłam.

- Och, już dobrze, dobrze. Zrobić wam coś do jedzenia? - spytała.

- Myślę, że naleśniki wystarczą - powiedziałam z uśmiechem.

Potem zaciągnęłam Nate'a do mojego pokoju.

- Łał..... A myślałem, że to ja mam najlepszy pokój na świecie -powiedział podekscytowany.

- Jak widać znów się myliłeś - powiedziałam z zadowoleniem.

Podeszłam do biurka. Wyciągnęłam z jego szuflady długą kartkę.

- Co to? - spytał Nate.

- Lista moich kontaktów - odparłam.

Tak, mam listę kontaktów.
Po co? Bo ciągle gubię telefon...

Wyszukałam na liście numer mojego kuzyna, Scott'a. Tak, tego bogatego. Tak, tego co ma hotel. Tak, tego co dał mi sto złotych.

Wystukałam jego numer w komórce i zadzwoniłam. Ustawiłam dzwonek na głośnomówiący.

- Cześć, Scott! - powiedziałam radośnie.

- Cześć, Nathalie!!! Wszystkiego najlepszego! - powiedział.

Nathan spojrzał na mnie pytająco.

- Dzięki! Czy mógłbyś przelać mi na konto 10 000 złotych? - spytałam.

- Jasne, już to robię! - powiedział Scott.

- Super! Jesteś najlepszym kuzynem na świecie! - powiedziałam radośnie.

- Chwila... Iiii... Już! Gotowe! Masz już tą kasę! - powiedział.

- Dzięki!!! - zapiszczałam - Dobra, muszę już kończyć. Pa!!!

- Pa. Widzimy się dzisiaj w klubie! - powiedział.

Rozłączyłam się.

Mate: WAMPIRA I WILKOŁAKA???Where stories live. Discover now