18. Kawa

897 75 19
                                    

Max był wkurwiony.

Szybkim ruchem ręki, używając mocy sprawiłam, że Nate odzyskał przytomność.

Kurwa, czemu ja tego wcześniej nie zrobiłam???
Dobra, chrzanić to!
To tylko dowodzi o moim poziomie inteligencji...

Chłopak podniósł się z ziemi.
Dotknął krwi sciekającej mu z nosa i spojrzał na mnie.

W tym samym momencie Max złapał mnie za szyję i przygwoździł do drzewa...

- A teraz to odszczekaj, bo pożałujesz! - ryknął.

- Nathalie! - wydusił Nate i zaczął biec w naszą stronę...

Spojrzałam na wilkołaka.

- Jakby ci to powiedzieć? Nie będę tego odszczekiwać, bo nie jestem psem, tak jak ty!!! - powiedziałam.

Max prychnął.

- Ale niedługo będziesz! - odparł zwycięsko.

Że co, kurwa???!!!

- Nie! Nie będzie! - powiedział Nate, odpychając go ode mnie.

- Dzięki... - wysapałam.

Wściekły wilkołak rzucił się na Nathan'a.

No i teraz oboje się ze sobą bili. Nikt nie górował... ( heh, ta dwuznaczniść... )

Cofnęłam się od nich, na bezpieczną odległość.

- Kogo obstawiasz? - spytał znienacka Aron.

Co ja mam tu, kurwa zawału dostać?
A w ogóle skąd on się tu wziął?

Spojrzałam na niego zdziwiona.

- Nikogo... Oboje mają równe szanse - westchnęłam.

Wcale tak nie myślę... To oczywiste, że Nate wygra. W końcu jest kurna nieśmiertelny!!!
To chyba jedyna zaleta bycia wampirem...

- Też tak uważam, no ale muszę obstawiać Alfę... Wiesz, taki obowiązek... - westchnął.

- Taa... - odparłam.

-  A ta twoja moc? - kurwa! - To jak ona działa???

- Ymmmm... - nie potrafiłam się wysłowić - Wtedy w sklepie z Nick'iem to tak tylko sobie żartowaliśmy...

- Aaa... OK... - chyba złapał haczyk - Czyli chcesz mi powiedzieć, że jak machnęłaś ręką i ten wampir w jakiś magiczny sposób odzyskał przytomność, to nie była twoja sprawka? - spytał podejrzliwie.

Aha... Super...
No kurwa jak się zorientował?!

Nie wiem co powiedzieć...

- Ymmm... Nie powiesz im? - powiedziałam i ruchem głowy wskazałam na Nate'a i Max'a.

- Nie... - westchnął.

Zobaczyłam, że bijący się mój mate z moim mate coś do siebie krzyczą, równocześnie okładając się pięściami. Kurcze jak to dziwnie brzmi... Mój mate z moim mate... Heh...

Byłam ciekawa o czym tak gawędzą, więc podeszłam bliżej.

- Ty skurwielu!!! Dlaczego porwałeś moją mate?! - krzyknął wkurwiony Max, równocześnie dając wampirowi cios w brzuch.

Ten oddał mu i krzyknął :

- To też MOJA mate!!!

W tym momencie wilkołak wstrzymał się od uderzenia.

- Co? - spytał zdziwiony Max.

Spojrzał wkurwiony na Nathana.

- Kłamiesz!!! To niemożliwe!!! - ryknął.

- Wiem!!! Ale tak jednak jest!!! - odparł Nate.

Zdezorientowany wilkołak spojrzał na mnie.

- To prawda? - spytał.

- Tak... - uśmiechnęłam się przepraszająco.

Max aż usiadł z wrażenia na trawie i położył ręce na swoją twarz...

Westchnął głośno.

- Ehhh... To co robimy? - spytałam.

- Nie wiem... Chyba będziesz musiała wybierać - odparł Nathan.

Max podniósł się z trawy i spojrzał na mnie pytająco... Zresztą Nate też...

- Emmm... Chłopaki ja... Nie wykonam wyboru od tak. Najpierw muszę was lepiej poznać. Zaprzyjaźnić się, bądź chociaż zakolegować... - westchnęłam.

- Ymmm... A co z tym drugim, który nie zostanie wybrany? - spytał wampir.

Eeee... Czy on się boi, że nie zostanie wybrany???

- Nie martw się! Na pewno coś się wymyśli! - uśmiechnęłam się do niego przyjacielsko.

Chłopak spojrzał na mnie przenikliwie...
Następnie uśmiechnął się zwycięsko...

Mam nadzieję, że sobie czegoś nie pomyślał.

- Dobra! Która godzina??? - spytałam z nienacka.

- Yyyy... 11:47 - odparł zdziwiony Max.

- Super! To idziemy do kawiarnii! - rozkazałam i ruszyłam przed siebie.

Chłopcy od razu do mnie dołączyli.

Po pięciu minutach byliśmy pod kawiarnią ,,Poranne marzenie".

Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik.

- To co chcecie? - spytałam.

- Hmmm... Najlepiej coś do picia. Może kawa? - powiedział Nate.

- OK, coś ci nie wyszedł ten żart - westchnęłam.

- Przynajmniej próbowałem! - bronił się wampir.

- Dobra, a ty co chcesz? - spytałam Max'a

- Latte... - odparł.

- OK, to idę kupić! - powiedziałam.

Wstałam od stołu i podeszłam do kasy, oddalonej o  jakieś 50 metrów!
No cholera, jaki palant daje tak daleko kasę?

- Co podać? - spytała kasjerka.

- Cześć, Lena! Podaj mi proszę latte, cappucino i zwykłą czarną kawę - powiedziałam.

Taa... Moja druga przyjaciółka pracuje w kawiarni...

Po pięciu minutach dostałam swoje zamówienie.
Zapłaciłam i poszłam do chłopaków.

- Macie! - powiedziałam.

Dałam Max'owi latte, a Nathan'owi tą zwykłą, czarną kawę.
Dla siebie oczywiście wzięłam cappucino.

- No wiesz ty co? Tylko czarna kawa??? - spytał oburzony Nate.

- No co? - powiedziałam niewinnym głosem - powiedziałeś, że chcesz kawę, to wzięłam kawę... A że nie wiedziałam jaką, to wzięłam ci czarną!

Wampir prychnął.

A ja upiłam łyczek cappucino.
I uśmiechnęłam się do niego zwycięsko.

Chłopak dziwnie na mnie spojrzał...
Lekko się uśmiechnął...

Yyyyy... Co?

Zaczęłam rozmyślać nad powodem jego zachowania i doszłam do wniosku, że mam na sobie wąsik z pianki.

Zlizałam ją ze zmakiem.

Teraz i wilkołak, i wampir patrzyli na mnie TYM wzrokiem.

____________________________________
Witam! Co prawda rozdział miałam skończony już wczoraj, ale postanowiłam zrobić na złość dwóm moim czytelniczką, które truły mi cały wczorajszy dzień, że mam to opublikować.

Pozdrawiam was, dziewczyny!
;-)

Komentarze mile widziane!

Mate: WAMPIRA I WILKOŁAKA???Where stories live. Discover now