24. Kucharka

817 77 3
                                    

                Maraton 3/8

No, ale teraz jestem śpiąca, więc nie ma o czym mówić.

Rozłożyłam się wygodnie na łóżku Nate'a i zasnęłam.

***
Obudził mnie zapach jajecznicy.

Dziwne...

Zeszłam z łóżka i wyszłam z pokoju.
Skierowałam się do kuchni.

Bardzo się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam tam ubraną w strój pokojówki kobietę, która nakładała na dwa talerze jajecznice.
To pewnie dla mnie i dla Max'a.
Bo jak wiadomo, Nathan pije krew...
Kobieta nalała też herbaty do dwóch kubków i położyła wszystko na tace.
Była człowiekiem...
Ciekawe co robiła w domu wampira?

- Dzień dobry! - powiedziałam radośnie.

- Dzi... dzi... dzień... do... dobry - wyjąkała przestraszona.

Jestem taka przerażająca? No kurna nie wiedziałam!

Kobieta wyglądała na okolo 40 lat. Była, że tak powiem okrągła. Miała brązowe włosy, spięte w koka.

- Jesteś tu kucharką? - raczej stwierdziłam to niż zapytałam.

Kobieta pokiwała przytakująco głowa.

- Jak masz na imię? - spytałam.

Zdziwiła się... I to bardzo!

- Berta... - powiedziała przyciszonym głosem.

- A więc Berto... Ja jestem Nathalie! - przedstawiłam się.

Nagle do kuchni wszedł Nate.
Kucharka wygladała, jakby za chwilę miała zejść na zawał!
Szybko odwróciła się i zaczęła kroić chleb.

- Cześć, Nath! - powiedział Nathan.

- Od kiedy zacząłeś zdrabniać moje imię? - spytałam.

Wampir oparł się o ścianę i wyszczerzył swoje białe zęby.

- Od teraz! - powiedział, nie przestając się uśmiechać.

- Pacan... - powiedziałam pod nosem.

Berta zrobiła taką minę jakbym właśnie skazała się na śmierć.

- Co powiedziałaś?! - odparł Nate i podszedł do mnie bliżej.

- To co słyszałeś! Z tego co wiem, to głuchy nie jesteś, więc chyba nie muszę powtarzać... - westchnęłam.

- Fakt, nie jestem głuchy... Ale pacanem też nie jestem! - stwierdził.

- Jesteś, jesteś... Ale jeszcze tego nie wiesz... - odparłam i wyszłam z kuchni..

Weszłam do salonu. Na kanapie siedział Max i oglądał jakiś film w telewizji.

Usiadłam obok niego.

- Co oglądasz? - spytałam.

- Spider Man'a... - westchnął.

- Ooo... Którą część? - zapytałam z zaciekawieniem.

- Pierwszą... - odparł znudzony.

- Super! Oglądam z tobą! - powiedziałam radośnie.

Zaczęłam wpatrywać się w telewizor jak zahipnotyzowana.

Nathan usiadł obok mnie i też zaczął oglądać film.

Do salonu weszła Berta.
Położyła tacę z jedzeniem przed nami na stole.

- Dzięki! - powiedziałam i chwyciłam za swój talerz z jedzeniem.

Kucharka pokłoniła się i zaczęła wycofywać z salonu.

Dziwne...

- Dlaczego dziękujesz służącej? To tylko nic nie znaczące ścierwo! - powiedział Max.

- Jak możesz tak o niej mówić?! - krzyknęłam oburzona.

- On ma rację... - westchnął Nate.

Natychmiast wstałam z kanapy i wzięłam swoją porcję jedzenia.

- Jesteście okropni! - krzyknęłam.

Wyszłam z salonu i poszłam do pokoju Nate'a, w sensie, że tymczasowo mojego.
Tam zjadłam śniadanie.

Wyciągnęłam z torebki nowe ubrania i się przebrałam.

Całe szczęście, że po moim porwaniu, przez Melissę, chłopcy wzięli tu tę torebkę.

Ahhh... Oni są okrutni! Jak można nazywać ścierwem zwykłą kobietę, która nic nie zrobiła?!
Muszę o tym z nimi koniecznie porozmawiać!!!

Wyszłam z pokoju.

Zobaczyłam w przejściu Nathan'a, który trzymał Bertę za szyję i na nią krzyczał.

Podeszłam bliżej, żeby wiedzieć o co chodzi...

- I coś ty kurwa zrobiła?! Przez ciebie Nathalie była wkurzona! - krzyknął Nate.

Słucham?  Nie byłam wkurzona przez Bertę, tylko przez Nate'a i Max'a!!!!

- Do niczego się nie nadajesz!!! Powinienem już dawno się ciebie pozbyć! Jesteś tylko nic nie znaczącym ścierwem! - krzyknął i mocniej zacisnął rękę na jej szyi.

Widać bylo, że Berta się dusiła.

Szybko pobiegłam w ich stronę.

- Nathan, co ty robisz?! - krzyknęłam rozpaczliwie.

Chłopak zdziwiony noją obecnością puścił szyję Berty.
Kucharka opadła na ziemię i się za nią złapała.

- Nath... Wytłumacze ci to... - westchnął.

- Nic mi nie musisz kurwa tłumaczyć!!! Wszystko widziałam! I powiem ci jedno! Zachowując się tak, sam udowodniłeś, że to ty jesteś tylko nic nie znaczącym ścierwem! - krzyknęłam.

Następnie pomogłam wstać Bercie i zaprowadziłam ją do
,,mojego" pokoju.

Zamknęłam drzwi na klucz i odwróciłam się do kobiety.

- On zawsze cię tak traktuje? - spytałam.

Berta skinęła głową na tak.

- Czasami nawet gorzej... - westchnęła.

Kurna, jak on tak może?!

- Jak długo tu pracujesz? - zadałam pytanie, które powinnam zadać już wcześniej.

- Ehhh... Nie mam bladego pojęcia... Ale chyba z jakieś 10 lat - powiedziała.

- Ile on ci w ogóle płaci? - spytałam z ciekawości.

Berta prychnęła. Następnie podniosła głowę i spojrzała na mnie pewnym wzrokiem.

- Na prawdę uważasz, że on mi płaci?! To potwór! On nie ma uczuć! Porwał mnie i kilka innych mlodszych dziewcząt! Ja miałam tyle szczęścia, że potrafiłam dobrze gotować! Dlatego trafiłam do kuchni! Reszta dziewczyn służy mu jako pokarm! - to ostatnie zdanie niemal krzyknęła.

Spojrzałam na nią ze współczuciem.

- To... Gdzie wy mieszkacie? - spytałam.

- Można powiedzieć, że w piwnicy... To tak na prawdę taki pokój umieszczony pod ziemią. Tam spędzamy większość dnia... - westchnęła.

Położyłam jej rękę na ramieniu.

- Obiecuję, że w jakiś sposób wam pomogę! Jeszcze nie wiem jak, ale pomogę!!!

Mate: WAMPIRA I WILKOŁAKA???Onde histórias criam vida. Descubra agora