*Łukasz*
Mecz wyjazdowy w Bremie. Nie lubiłem opuszczać swojej rodziny na te kilka dni. Niby nie było to tak dużo, ale jednak zawsze tęskniłem za bliskimi. Bywało też tak, że tęskniłem za rodzicami, jednak oni często do mnie dzwonili nie ważne czy moja drużyna wygrała czy nie. Mama często dawała mi "rady" na przyszłość, co powinienem zrobić w danej sytuacji. Bywało to zabawne, no bo w końcu mama wie najlepiej.
Nie miałem za dużo czasu, aby poinformować rodziców, że się rozwodzę.Kasia kazała mi odezwać się do niej zaraz po wylądowaniu na miejscu, jednak kiedy zaczynałem z nią pisać to nie potrafiłem skończyć. W końcu koledzy z drużyny musieli zabrać mi telefon bym w końcu mógł się skupić na naszych zajęciach.
*Kasia*
Łuki: Uprzejmie prosimy o nierozpraszanie naszego najlepszego obrońcy. Z poważaniem Aubameyang wraz z drużyną.
Kiedy przeczytałam tę wiadomość nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Na te niecałe trzy dni przeniosłam się do Agaty, w końcu w kupie raźniej. My mogłyśmy poplotkować i obejrzeć mecz, a dziewczynki mogły wybawić się za wszystkie czasy.
Mecz miał się zacząć za niecałe trzy minuty, wszytko było gotowe, jedzenie stało na stole, a my miałyśmy na sobie koszulki z nazwiskami naszych partnerów.
Już miałyśmy wygodnie usiąść na kanapie, kiedy ktoś zapukał do drzwi.-Spodziewasz się kogoś? -zapytałam Agę, która wyglądała na zaskoczoną.
-Nie.
Blondynka podeszła sama do drzwi. Gdy je otworzyła naszym oczom ukazała się Ewa Piszczek.
Ostatni raz widziałam ją na bankiecie, teraz wyglądała trochę inaczej. Ciąża była już dość widoczna. Schowałam się jak najszybciej za ścianą, gdyby mnie zobaczyła na pewno mogłaby wszcząć jakaś kłótnie.-Coś się stało, że przyszłaś?
-Myślałam, że może razem obejrzymy mecz naszych chłopców.
Gdy usłyszałam, że mowi, że Łukasz to jej 'chlopiec' miałam ochotę się zaśmiać. Agata musiała teraz jakoś kulturalnie spławić Ewkę.
-Mogłaś wcześniej dać znać, bo już mam gości, wiesz znajomi przyszli...
Udało jej się i bez problemu, ale podejrzewam, że w złym nastroju Ewa opuściła dom Błaszczykowskich.
Chłopcy wygrali spotkanie że skromnym wynikiem 0:1 i w dodatku Łukasz zaliczył asystę.
Szczęście chyba powoli zaczynało się do nas uśmiechać.
***Łukasz***
Dzisiejszego dnia miał odbyć się mój rozwód.
Dzień wcześniej Sarka była na rozmowie z panią psycholog, która pytała ją o naszą rodzinę. Uważałem, że dziecko też powinno mieć zdanie, z którym z rodziców chce mieszkać.-Kochanie o czym tak myślisz? -z przemyśleń wyrwała mnie Kasia, która przytulił się do moich pleców. Spojrzałem na nasze odbicie w lustrze i lekko się uśmiechnąłem. -Nie stresuj się, nie ma szans by Ewa dostała Sarkę.
-Mam nadzieję. Chcę w końcu żyć jak normalny człowiek.
Do sądu pojechałem sam. Kasia miała w tym czasie zostać z Sarą.
Chyba nigdy tak bardzo się nie stresowałem, jak właśnie w dzień rozwodu.Gdy siedziałem na korytarzu w sądzie, zacząłem wszystko wspominać. Pierwsze spotkanie z Ewą, pierwsza randkę, pocałunek. To wszystko było fikcją? Czy ona tak naprawdę nigdy nic do mnie nie czuła? To było niemożliwe, przecież sami zaplanowaliśmy Sarę i nasze drugie dziecko, to nie były wpadki. Co się z nią stało, że nagle przestało jej na nas zależeć? To wszystko musiała być wina tego jej kochanka, albo koleżanek, to oni mieli na nią zły wpływ.
Rozwód miał być z orzeczeniem o winie, bo w końcu to przez nią do tego doszło. Sąd wysłuchał zaznań świadków, przyjął dowody, ale nie mógł zakończyć rozprawy jednoznacznym wyrokiem, bo Ewa po prostu postanowiła, że nie zjawi się w sądzie.
Sędzia odroczył rozprawę na miesiąc, właśnie z jej winy. Od swojego adwokata dowiedziałem się, że jeśli tak dalej pójdzie, to sąd da mi rozwód nawet jeśli Ewa wciąż będzie nieobecna.
Nie wiem co ona chciała w ten sposób osiągnąć. Przecież powinna wiedzieć, że zwlekanie nic jej nie pomoże.
Przeprosiłem swoich przyjaciół, że musieli się fatygować do sądu, a i tak nic nie wskóraliśmy.Wracając do mieszkania pozwoliłem sobie wstąpić do kwiaciarni. Może nie miałem zbytniego powodu, by obdarować swoją kobietę kwiatami, ale chciałam by było jej miło. W końcu swoją miłość powinno się doceniać codziennie, a nie tylko od święta.
-Wrociłem! -krzyknąłem zaraz po przekroczeniu progu, jak to miałem w zwyczaju. Nikt jednak nie zjawił się, aby mnie powitać. -Mam coś dla was!
Wiedziałem, co powiedzieć, aby zaraz się przy mnie zjawił, jednak jak się okazało, to chyba nie była zasługa niespodzianki, lecz tego, że moje dziewczyny były całe ubrudzone farbami.
-To co może przytulimy tatusia, co Sarka?
-Może najpierw się moje panny umyją? -zacząłem bronić się czekoladą i bukietem.
Sarka pobiegła do łazienki, a Kasia niepokojąco zaczęła zbliżać się do mnie z wyciągniętymi rękami przed sobą.
-A kwiaty to od kogo dostałeś?
Zadała to samo pytanie, co ja dwa tygodnie temu, gdy dostała kwiaty od Matsa. Uznałem, że trzeba ją trochę podrażnić.
-No wiesz od pani adwokat...
-Myślałam, że twoją sprawą zajmuje się mężczyzna. -zaczęła dotykać swoją ubrudzoną farbą ręką mojego policzka.
-Troche się jednak pozmieniało.
Kasia zrobiła minę jakby chciała mnie w tym momencie zabić. Chyba powinienem już skończyć tę gierkę.
-Dobra kochanie, żartuję, te kwiatki są dla ciebie, a dla Sarki czekolada.
Kobieta uspokoiła się i ucałowała mój czysty policzek w podzięce. Powiedziałem jej o tym, co zrobiła Ewa, zauważyłem po jej minie, że jest zła, od razu zaczęła mówić, że nie jedzie ze mną na zgrupowanie i że plany z przeprowadzką trzeba odłożyć na później. Nie lubiłem kiedy zaczynała panikować, bo przecież nie było się czego bać.
-Jedziesz ze mną i koniec kropka. Chce mieć cię przy sobie o każdej porze dnia i nocy. Nigdy nie popelnię już takiego błędu, jak ten z czasów liceum.

YOU ARE READING
Miłość Czeka Za Rogiem |Łukasz Piszczek|
FanfictionTo był ciężki rok dla Łukasza. Rozwód z żoną, a raczej wezwanie do sądu wstrząsnęło nim najbardziej. Kuba zawsze był przy nim i zawsze mógł liczyć na jego pomoc. Ale kobieca ręka i miłość do przeciwnej płci była mu bardziej potrzebna. Czy odkryje...