#2

7.5K 320 96
                                    

~SKIP TIME
( raczej wiecie co było dalej więc przejdźmy do momentu spotkania z Kaspianem)
(Gdyby ktoś nie wiedział to powiem tylko że dzieci uratowały Zuchona (karła)

Siedziałam pod drzewem kilka metrów od reszty śpiących. Ja nie mogłam zasnąć więc patrzyłam w gwiazdy.  Przymknęłam powieki i nuciłam pod nosem melodie którą sama wymyśliłam. W pewnej chwili poczułam że ktoś usiadł koło mnie , położyłi głowę na ramieniu i przytulił. Uiechnęłam się i nie otwierając oczu objęłam tą osobe ramieniem.

-Nie mogę zasnąć.- poskarżyła się najmłodsza z Pevensie.

- Ja też.- powiedziałam i pogłaskałam dziewczynkę po głowie.

-Zaśpiewasz mi coś?

- Oczywiście.- odpowiedziałam- połóż głowę na moich kolanach i spróbuj zasnąć.
Dziewczynka pokiwała twierdząco głową i ułożyła się wygodnie a ja przykryłam nas kocem.
Zaczęłam śpiewać cicho piosenkę którą kiedyś śpiewała mi mama.
(Media)
Gdy skończyłam Łucja powiedziała.

-Pięknie śpiewasz.

- Dziękuje.

-Nie dziwie się że podobasz się Piotrowi.-zdziwiły mnie jej słowa- jesteś piękna, mądra, miła, inteligenta i masz niesamowity talent do śpiewu. Jesteś idealna.

-Zgadzam się.- tym razem głos dobiegł z innej strony i na pewno nie był to głos Łucji.
Odwróciłam głowę i napotkałam niebieskie oczy patrzące na mnie z podziwem.
Odwrócił wzrok i udawałam że nie słyszałam komentarza Piotra.

- Nikt nie jest idealny.- odpowiedziałam. Następnie zamknęłam oczy i odpłynełam.

***

Obudził mnie hałas łamiących się patyków. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Brakowało Łucji.
Cicho wstałam, wzięłam łuk który dała mi Zuza, kołczan ze strzałami, dwa sztylety i poszłam ją poszukać.

Po kilku minutach marszu zobaczyłam z daleka sylwetke Łucji. Już chciałam ją zawołać ale w tej chwili ujrzałam przed nią jeszcze jedną postać.
Nie wiedziałam dokładnie co to jest ale na pewno coś dużego. Może niedźwiedź. Zaczęłam najciszej jak umiałam biec w jej stornę. Gdy byłam przy niej zasłoniłam jej usta i odciągnęłam na bok. Pokazałam jej zwierze oraz aby była cicho i poszła się ukryć w krzaki które rosły kilka metrów dalej. Przytaknęła i szybko zanurkowała w zarośla. Nałożyłam kaptur mojego płaszcza i przyjarzałam się zwierzęciu. Było wielkie, miało rogi ale chodziło na dwóch łapach...albo nogach?...kopytach? Na tym czymś. Wyjęłam strzałę i nałożyłam na cienciwę łuku. Kilka dni temu Zuzanna uczyła mnie strzelać więc może mi się uda. Naciągnęłam cienciwę pod sam policzek i wyszłam zza drzewa. Stwór stał do mnie tyłem więc nie zobaczył mnie. Już już miałam wypuścić strzałe gdy nagle jak z pod ziemi przede mną wyrosła postać i mieczem przecieła mój łuk na pół. Przeturlałam się na bok i wyjęłam dwa sztylety. Stanęłam w ostatniej chwili gdyż napastnik znowu zaatakował a ja zasłoniłam się moją bronią. Napierał swoim mieczem coraz mocniej a ja powoli traciłam siły. Teraz przynajmniej mogłam przyjrzeć się temu komuś. Był to chłopak, dosyć młody ale więcej nie umiałam dostrzec gdyż w końcu nie wytrzymałam pod naporem miecza na moje sztylety i upadłam. Sztylety wypadły mi z dłoni. Chłopak przygotowywał się do ostatecznego ciosu. Odsunełam się i stanęłam znowu a moje ręce i nogi drżały od napięcia. Gdy napastnik był bardzo blisko odruchowo kopnęłam go w piszczel. Chłopak sykną z bólu i upuśćł miecz. Kopnęłam go tym razem w kolano drugiej nogi na tyle mocno że upadł. Wzięłam jego miecz do ręki. Był strasznie ciężki. Spojrzałam na chłopaka. Miał ciemne prawie czarne włosy do ramion i cudnie czekoladowe oczy które teraz patrzyły na mnie jak na obrazek. Dopiero teraz zorientowałam się że zsuną mi się kaptur.

-Raychel!!!

Odwróciłam głowę od pięknych oczu chłopaka i spojrzałam na Łucje oraz reszte rodzeństwa które przybiegło zaraz po niej. Piotr podbiegł do nas i staną pomiędzy mną a chłopakiem z wymierzonym w nim mieczem.

-Kim jesteś?-zapytał ostrym tonem Piotr.

-Jestem książe Kaspian.- odpowiedział chłopak który nie odrywał ode mnie swojego wzroku.

Zostań ze mną...|NarniaWhere stories live. Discover now