9. Ofiara dla bogów.

22 5 16
                                    

Ostrzeżenie: krew. Dużo krwi. I nieprzyjemne sceny (wymiotowanie i takie tam). Nie dla wrażliwców... chociaż nie sądzę, żeby jakiś tu zawędrował :P

Kaersea otworzyła oczy. Od razu uderzyła w nią fala bólu, zdająca się rozszarpywać jej ciało na kawałki, szczególnie w okolicy głowy, nadgarstków i kostek. Leżała na lodowatej ziemi w jakimś zacienionym, zimnym pomieszczeniu. Bała się poruszyć.

Zaszlochała głośno. Nie próbowała udawać odważnej. Wiedziała, że nie ma dla niej ratunku.

Wtedy przypomniała sobie, że nie przyszła tu przecież sama. Cierpienie przytłumiło jednak i tak słabą już myśl o ludziach, których poznała przed trzema dniami.

Podniosła lekko głowę, by spojrzeć na swoje ciało. Jej oczy rozszerzyły się, a oddech przyspieszył.

Ciało obryzgane miała zasychającą powoli krwią. Była naga, a jej przeguby i kostki u nóg poprzecierane prawie do kości. Całe jej ciało naznaczone było mniejszymi i większymi cięciami, jakby ktoś chciał jedynie sprawdzić, czy nóż jest ostry, nacinając w przypadkowy sposób kawałek mięsa.

Powoli rozejrzała się dookoła na tyle, na ile mogła. Zobaczyła leżącego nieopodal Finemisa. Chłopak był nieprzytomny. Również nie miał na sobie ubrania. Leżał na boku, tyłem do niej.

W tym momencie Kaersea na chwilę zatęskniła za jego gadulstwem.

- Hej... Finemis...

Jej szept przedarł się przez gęstą ciszę, burząc pozorny spokój. Przez chwilę wstrzymała oddech, bojąc się, że zaraz stanie się coś strasznego, ale nic się nie wydarzyło.

Po chwili postanowiła ponowić próbę, tym razem głośniej. Chłopak nie zareagował. Zawołała jego imię po raz kolejny. I kolejny. I jeszcze następny.

Kiedy Finemis nie zareagował nawet na krzyk, poruszyła się lekko. Spróbowała podnieść się do siadu, ale jej ciało nie chciało słuchać. Mogła w miarę poruszać tylko rękami.

Ostrożnie przetoczyła się na bok, a potem na brzuch. Poczołgała się w stronę białowłosego. Szorstkie podłoże jeszcze bardziej raniło jej brzuch i uda.

Odwróciła go twarzą w swoją stronę i krzyknęła.

Chłopak miał rozorane całe gardło i wyłupane oczy. Głowa trzymała się jedyne na kręgosłupie i kawałku skóry na karku. Puste oczodoły wypełnione były krwią, a Kaersea miała wrażenie, że widzi... mózg? Cała jego twarz umazana była jego krwią.

Nie żył.

Dziewczyna cofnęła się. W panice zapomniała o bólu. Podniosła się na nogi i cofnęła tuż pod ścianę. Opadła pod nią  na ziemię. Podkuliła nogi i zaczęła się trząść. Dostała torsji, przypominając sobie widok, jaki ujrzała przed chwilą.

Zwymiotowała na bok. Drżącą dłonią pobieżnie otarła usta.

Nagle wrota w ścianie otworzyły się z hukiem. Do środka weszła postać nienaturalnych rozmiarów, ubrana w czarne szaty sięgające ziemi. Na głowach miała kaptur. Głowa skryta pod kapturem miała nieregularny, nieludzki kształt.

- O, obudziłaś się, Kaerseo. - potężny, przerażający głos dobiegł od strony najwyższego stworzenia. 

Dziewczynę przeszedł dreszcz, nie mający nic wspólnego z niską temperaturą. Zapłakała rozpaczliwie.

Postać zdjęła kaptur, odsłaniając najbardziej przerażający widok, jaki Kaersea miała okazję zobaczyć. 

Stworzenie miało głowę potężnego byka. Pysk był czarny i umazany czymś, co podejrzanie przypominało zaschniętą krew, rogi grube i zakręcone wokół całego łba, tworząc coś na kształt upiornej korony. Zamiast oczu w czarnych dziurach w czaszce świeciły się dwa czerwone ogniki. W potężnych nozdrzach widniało grube kółko z białego... metalu?

Kaerseę przeszedł dreszcz, kiedy uświadomiła sobie, że tym "metalem" były ludzkie kości.

Kreatura wykrzywiła pysk w przerażającym, drapieżnym grymasie. Zaniosła się grzmiącym śmiechem.  Pochyliła się w stronę Finemisa i podniosła go do góry za nogę. Przyjrzała się rozerwanej szyi i szturchnęła palcem jego głowę. Kości kręgosłupa zachrzęściły, a sama czaszka zaczęła dziwnie kiwać się na boki.

Dziewczynę znów zemdliło, ale powstrzymała wymioty.

- Cóż, Koza zawsze wyjadał tylko tchawice i struny głosowe... Teraz wziął się jeszcze za oczy. - odrzucił zakrwawione zwłoki na bok.  Uderzyły z trzaskiem o kamienną ścianę. Czarnowłosa wydała z siebie bliżej nieokreślony odgłos obrzydzenia i jeszcze bardziej się skuliła. -  Za bardzo wybrzydza. Zresztą reszta tak samo. Małpa tylko mózg, Królik nogi, a Koń płuca. Zostawiają to, co najlepsze. - Wielki byk zrobił krok w stronę dziewczyny i nachylił się. Dziewczyna wcisnęła się jeszcze bardziej w ścianę, prostując nogi. - Zastanawiasz się pewnie, po co to wszystko. "Po co zjadacie ludzi?", myślisz. A ja ci odpowiem. Dla siły i zabicia czasu. Wiesz, jak nudno jest w tym miejscu? A tak co ileś lat przybywają do nas darmowe posiłki, z którymi możemy się pobawić. Wiesz, bohaterowie też potrzebują rozrywki.

- Jesteście... potworami... - słowa ledwo przechodziły jej przez gardło.

- Potworami? Skądże!

- Okrutni... oszuści...

Zbliżył ostry pazur do klatki piersiowej Kaersei. Jeden jego szpon był wielkości jej dłoni.

- To ty tu jesteś okrutna. Taka zimna. - pokręcił głową. - No, okaż trochę serca... - zanucił. Czubek jego pazura zatopił się w ciele dziewczyny, między żebrami.

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy. Krzyknęła, widząc tryskającą z piersi krew. Ból był nie do zniesienia.

- Nie umieraj, bijące serca są najlepsze.

Wbił palec głębiej, po czym wyrwał jeszcze bijące serce z piersi dziewczyny, łamiąc z okropnym trzaskiem żebra. Ból przybrał na sile.

Kaersea popatrzyła na niego wielkimi oczamk, kiedy wrzucał sobie umierający organ do ust.

Zaczęła krztusić się własną krwią, a potem ogarnęła ją ciemność.

Hej!

I tak oto doszliśmy do końca tego jakże brutalnego opowiadania. Kończymy najdłuższym rozdziałem, jaki napisałem w życiu xD

Cały ten rozdział miał wyglądać inaczej, ale cóż, wyszło, jak wyszło (trochę słabo ;-;), haha.

Oczywiście opinie w komentarzach są bardzo mile widziane.

Zastanawiam się, czy powinienem oznaczyć to opowiadanie jako "Dla dorosłych" xD

Pozdrawiam,
Czarownik (potocznie Antek*)

*Jak już kiedyś wspominałem, "Antek" nie jest moim prawdziwym imieniem, ale nie obrażę się, jeśli będę tak nazywany :)

ObtulitWhere stories live. Discover now