KARTKA 1.

316 32 12
                                    

Książka inspirowana wojną japońsko-rosyjską z 19o4 roku. Występują: postaci fikcyjne, które nie brały udziału w wojnie oraz wydarzenia, które nigdy nie miały ( prawdopodobnie) miejsca podczas starcia. Proszę o wyrozumiałość.

Główne postacie : Victor Nikiforov i Yuri Katsuki z Yuri on ice

Postacie drugoplanowe: Postacie z anime Atak tytanów i pozostałe z Yuri on ice

Książka zawiera treści homoseksualne.

Miłego czytania.

o7.o2.19o4

Dzień był pochmurny. Niebo było pokryte ciemnymi chmurami, które zasłaniały słońce i nie dopuszczały na ziemię ani odrobiny promieni. Wiał zimny wiatr, który potęgował chłód. Drzewa pozbawione liści, wszystko pokryte grubą warstwą lodu i śniegu. Z nieba padał delikatny deszcz. Mróz szczypał w ręce młodego żołnierza pomimo grubych rękawiczek. Nos miał cały czerwony, czuł, że długo już nie wytrwa. Chłód był paraliżujący. Dookoła pełno kadetów, którzy zaraz mieli stać się pełnoprawnymi żołnierzami i służyć w wojsku. Pięć lat ciężkiej pracy się opłaciło. Mógł z dumą nosić mundur i dzierżyć w dłoni broń. Jego serce szybko biło, cały dygotał. I to z zimna, i z przejęcia przed ceremonią. Tyle dziś się miało wydarzyć. Nawet paskudna pogoda nie popsuła planów. Z resztą, nie w takich warunkach się nie raz znajdował. Jako żołnierz musi być gotowy na cięższe warunki. Musi być gotów oddać swoje życie za innych ludzi, za kraj, za wolność. Nie będzie przejmował się byle jakim deszczem, śniegiem i ogromnym zimnem. 

- To już teraz - powiedział cichutko. Był był w stanie mówić, miał zamarznięte wargi. Nic jednak nie psuło jego entuzjazmu i podniecenia, które w nim buzowało. Yuri Katsuki był wzorowym kadetem. Wykonywał każde polecenia wyższych rangą. Każde ćwiczenie wykonywał perfekcyjnie. Wielu mogło się od niego uczyć, co z resztą robiło. Jego zapał był spowodowany bardzo osobistym wydarzeniem. Jego ojciec był kapitanem i stracił obie nogi na jednej z misji. Chłopak obiecał sobie, że zrobi wszystko, aby mężczyzna był z niego dumny. Miał inne zainteresowania, nie ciągnęło go do wojska, ale kochał ojca i chciał być taki jak on. 

- Czy ty też się stresujesz? - zapytał Jean stojący obok czarnowłosego. Był to jego dobry kolega. Obaj świetnie radzili sobie w wojsku i razem dobrze współpracowali. Jean Kirschtein był wysokim chłopakiem. Miał jasne, brązowe włosy i piwne oczy. To chłopak pełen zapału do pracy. Może wydawać się egoistyczny, ale tak naprawdę odda wszystko za dobro narodu i najbliższych. Jego ojciec był lekarzem wojskowym i pomógł ojcu Katsukiego, dzięki czemu skończyło się, tylko", na amputowaniu nóg. Mógł przecież zginąć.

- Bardziej doskwiera mi mróz - odparł Katsuki - Ach, luty w tym roku jest strasznie paskudny, prawda? Tak zimno to jeszcze nie było - dodał pocierając rękę o rękę chcąc wytworzyć odrobinę ciepła.

- Zgadzam się. W tamtym roku, gdy byliśmy na obozie w styczniu. Ach! Myślałem wtedy, że gorzej być nie może. To było coś okropnego! Myślałem, że mi dwudziesty pierwszy palec odpadnie - zaśmiał się lekko dygocząc. 

- Ty nawet teraz jesteś skory do żartów - westchnął Katsuki - Chociaż przyznam się, że ja czułem się podobnie - dodał zwracając wzrok ku Jeanowi. 

- Grunt to dobre towarzystwo, świetnie nam wtedy poszło. Co prawda Armin z Erenem szybciej dotarli do mety, ale widziałeś jacy przemoczeni byli?! Iść na skróty przez rzekę?! Głupki, myśleli, że jest zamarznięta, a tam niespodzianka! Haha! - zaśmiał się, ale zaraz obaj wyprostowali się i spoważnieli. Zaczęła się uroczystość. 

To był ten moment. Za chwilę miał zostać żołnierzem. Miało spełnić się jego marzenie. Bardzo dobrze wspomina wszystkie lata spędzone na ćwiczeniach. Bywało ciężko, nawet bardzo. Rzadko kiedy spali w normalnych warunkach. Rekruci byli wyrzucani na głęboką wodę niemalże od razu. Nie było taryfy ulgowej. Coś ci się nie podoba? Za zimno? Za gorąco? Jesteś głodny? Spragniony? Wyjdź i nie wracaj. To nie miejsce dla mięczaków. Tu potrzeba prawdziwych mężczyzn. To co przeżyłeś tu, to nic w porównaniu z tym, co być może czeka cię w przyszłości.

Yuri zdawał sobie sprawę z tego, że przystępując do wojska, powierza swoje życie. Musiał w każdej chwili, nawet teraz, stojąc na uroczystości, być gotów walczyć o naród. Żołnierz nie miał wolnego. Ciągle musi być dostępny, nie ma wakacji. Zło nie będzie czekać, aż ktoś łaskawie zgłosi się do akcji. Nie! Ty ofiarowujesz swoje serce i życie za każdego człowieka. Założenie rodziny jest niemalże niemożliwe. Bo kiedy masz poznać jakaś piękną kobietę, spotykać się z nią, poznać i pobrać się, kiedy nie masz czasu nawet na to, aby wziąć pełny wdech i wydech. Teraz, gdy stanie się żołnierzem, jego życiem będzie państwo i dobro innych ludzi, aby to oni mogli żyć w pokoju uczyć się, pracować, żenić się i mieć dzieci. Stajać się żołnierzem, rezygnujesz z życia rodzinnego. 

- Stresuję się! - pisnął Jean - To już teraz. Tak długo na to czekałem. Yuri, obiecaj mi, że nie zginiesz na pierwszej misji jaką dostaniemy! - zaśmiał się i uśmiechnął w stronę przyjaciela - jeszcze zobaczysz, dożyjemy starości - poklepał go po ramieniu.

- Tak, oby - szepnął Yuri, który delikatnie uniósł kąciki ust ku górze. Patrzył w stronę generała, który wręczał im po kolei odznaki i każdemu z nich dziękował za przystąpienie do służby. 

- Moje gratulacje - powiedział do zestresowanego Katsukiego i przypiął do jego munduru odznakę z flagą Japonii - Dobra robota - szepnął i dyskretnie uśmiechnął się do chłopaka. Generał od zawsze w niego wierzył i wiedział, że chłopak zajdzie daleko. Czasy są ciężkie. Ludzie okrutni. Każdy walczył o swoje. To był teraz świat młodego żołnierza Yuriego Katsukiego. 

- Udało się nam - zaśmiał się Jean - Mam ochotę działać! Nie mogę doczekać się, aż pojedziemy na prawdziwą misję! Ta adrenalina! Ach! - chłopak bardzo ekscytował się już od kilku godzin, co zaczęło nudzić i denerwować resztę świeżych żołnierzy.

- Jean, radzę ci, naciesz się tym spokojem. Nie wiadomo kiedy znowu będziemy mogli sobie razem siedzieć i jeść wspólny, wykwintny obiad - pouczył go Marco, który nakładał sobie kolejną porcję ziemniaków. 

- Marco ma rację. Powinniśmy wykorzystać ten czas jak najlepiej, a nie myśleć o misjach. Zdajesz sobie sprawę, że możesz z niej nie wrócić? - do rozmowy włączył się Eren, który zajadał się pieczonym mięsem - Tak bardzo chcieliśmy zostać żołnierzami, ale chyba co niektórzy - zerknął na Jeana - zapomnieli o naszym obowiązku i niebezpieczeństwie.

- Ech, wybaczcie! Po prostu to ze stresu. Przez tyle lat nie było czasu aby wspólnie usiąść i zjeść spokojnie obiad. Wybaczcie, już dawno nie jadłem z wami - uśmiechnął się przepraszająco do przyjaciół, którzy odwzajemnili gest i dalej zaczęli kpinkować i zajadać się przysmakami. Nie myśleli o tym, że już jutro marzenie Jeana się spełni i wszystkich pochłonie krwawa walka.

_____________

Liczę na Twoją opinię. Napisz, proszę, co sądzisz o nowej książce. Twój komentarz bardziej motywuje niż gwiazdka.

Wojna I Yuri on ice IWhere stories live. Discover now