KARTKA 4.

200 24 7
                                    

Książka inspirowana wojną japońsko-rosyjską z 19o4 roku. Występują: postaci fikcyjne, które nie brały udziału w wojnie oraz wydarzenia, które nigdy nie miały ( prawdopodobnie) miejsca podczas starcia. 

  o9.o2.19o4  

Promienie słońca przebiły się przez cienką zasłonkę na oknie. Padały prosto na twarz Katsukiego, który nie spał od kilku dobrych chwil. Rozmyślał o swojej przyszłości i misji, którą musi wykonać. Przestał się bać. Przez noc, gdy wszyscy spali, albo próbowali spać, uświadomił sobie, że to jego obowiązek. Jest prawdziwym mężczyzną, żołnierzem - jednym z najlepszych ze swojego korpusu. Skoro on się boi, to co z resztą? Pot spływa im wzdłuż ciała, łzy zbierają się w oczach i cali drżą przed nieznanym.

Nie spodziewali się, że Rosjanie nie zaakceptują ich pokojowych zamiarów. Uważali, że lepiej omijać spory z sąsiadami i rozwiązać konflikt wspólnie, w zgodzie. Oni mieli jednak inne zamiary. Chcieli zagarnąć całą Koreę dla siebie. Musiało do tego dojść. 

- Parszywe gnidy. Pijaki - warczał pod nosem. Yuri nie odczuwał już strachu. Skoro chciał, aby ojciec był z niego dumny, to musiał przecież czymś sobie na to zasłużyć. Powinien dziękować, że może brać udział w tak ważnym dla kraju zadaniu. Od niego wiele zależy. Być może nawet przyszłość Japonii i wynik wojny zależy właśnie od tego, czy dostarczą wiadomość.

Nienawidził Rosjan. Uważał ich za próżniaków i darmozjadów. Byli sprzymierzeńcami z tymi, z którymi im się opłacało, a w razie nie powodzeń jak najszybciej zmieniali stronę konfliktu. Chciał wybić ich co do jednego, aby nigdy już nie zagrażali jego rodzinie i krajowi. To był jego cel. Uważał, że jedynie co dobrze robią, to piją. I tylko do tego się nadawali. Nie był świadom ich potęgi mimo tego, że byli osłabieni po innym starciu. Był przekonany o zwycięstwie Japonii. Być może dożyje do tego dnia, albo i nie, ale na pewno umrze z honorem.

- Za ojczyznę zginę - szepnął i zamknął oczy. Postanowił wykorzystać ostatnie minuty na drzemkę. Musi być wypoczęty i pełny sił. Niedługo dotrą na ląd, a potem czeka ich podróż na miejsce, gdzie czeka na nich dowódca. Wszystko pójdzie dobrze - pomyślał i zasnął.

~

Jean za to nie spał całą noc. Szeptał co raz z Mikasą, która również nie zmrużyła oka ani na chwilę. Wspólna rozmowa uspokajała ich wzajemnie. Chłopak bardzo lubił dziewczynę. Była piękna, mądra i silna, czyli po prostu ideał. Bardzo też różniła się od innych dziewcząt w wojsku. Ona nie uganiała się za mężczyznami. Nie próbowała wykręcać się od ćwiczeń. Zdarte do krwi kolano, wybite palce, skręcona kostka - nawet to jej nie powstrzymywało i zawsze docierała do mety mieszcząc się w pierwszej piątce. Była wyjątkowa i własnie przez to zakręciła mu w głowie i w sercu. Chciał się z nią ożenić, ale teraz nie był pewien, czy kiedykolwiek uda mu się wyznać jej swoje uczucia. Nie było czasu. Mogli nie wrócić, albo co gorsza, ona mogła nie wrócić. Życie bez niej było dla niego czymś niewyobrażalnym. Chciał codziennie ją widzieć, patrzeć, jak z każda chwilą jest coraz lepszym żołnierzem - jeśli w ogóle dało się być lepszym. Kochał tą dziewczynę i chciał z nią wrócić.

- Jean, wiesz gdzie jest Eren? - zapytała ziewając. Była zmęczona. Miała podkrążone oczy, ale to nie odbierało jej uroku i wdzięku. Ze swoim bratem była bardzo blisko. Mogli na siebie liczyć. Mikasa była dobrą siostrą. Kochała brata, ale gdy robił coś złego zawsze go przed tym przestrzegała i upominała. Dbała o jego bezpieczeństwo, a on dbał o nią.

- Nie mam pojęcia - on również ziewnął i zmrużył lekko oczy - Pewnie gdzieś siedzi.Być może na dworze - dodał i poprawił swoją poduszkę.

- Jest zbyt delikatny, żeby siedzieć na takim mrozie - powiedziała kpiąc - Pewnie mizia się z kapitanem - dodała spokojnie.

- C-co?! - krzyknął, ale zaraz został uciszony przez dziewczynę - Dobra, dobra. Puść mnie! - strzepał jej rękę ze swoich ust - Będę cicho... Więc to prawda, że Eren zakochał się w kapitanie? - zapytał niepewnie. Był skrępowany. Mówili przecież o dwóch mężczyznach. Dla Jean'a było to niezrozumiałe. Przytulanie, całowanie - to jakoś do niego docierało, ale jak mieli się kochać? Nie chciał sobie tego nawet wyobrażać. Eren jest młodym chłopakiem, a kapitan... Cóż. Do dojrzały mężczyzna, który pewnie nie traktuje go poważnie.

- Skąd to wiesz? - zapytała ściszając głos - Ktoś jeszcze o tym wie? - zapytała podejrzliwie. Nie rozumiała zafascynowania Erena. Jak mógł kochać starszego od siebie faceta? Kapitan mógłby być jego ojcem. To było obrzydliwe. Nie zabraniała mu jednak tego. Rozmawiała z nim, że nie powinien robić sobie nadziei, że kapitan może go jedynie zabić, gdy mu wyzna, co czuje.

- Domyśliłem się. I nie wiem, czy ktoś jeszcze - dziewczyna spojrzała na niego pytająco - Mika, to przecież widać, jak Eren czule patrzy na Kapitana. On go całkowicie ignoruje, albo skopie mu tyłek i zwyzywa. Zagadałem raz do Erena, czy to prawda, a on się jedynie zarumienił jak dziewica i rzucił we mnie poduszką - powiedział.

- Mam nadzieję, że nie robi głupot. To może się źle dla niego skończyć - szepnęła kończąc rozmowę i zamykając oczy na kilka ostatnich minut podróży statkiem.

Mikasa uznawała uczucia brata za śmieszne. Według niej kapitan nie był kimś skorym do uczuć. Mógł jedynie, jak każdy facet, sprowadzić sobie kogoś na kim wyładuje napięcie. Nie była świadoma, że Eren właśnie teraz całuje i namiętnie kocha się ze swoim dowódcą. Spokojna o brata poszła spać.

~

Eren ciężko oddychał. Nie mógł złapać oddechu. Był rumiany na twarzy, czoło miał spocone, a w oczach łzy. Łzy spełnienia i szczęścia, ale też bólu, które były wywołane kochaniem się ze swoim kapitanem.

- K-kapitanie... Boli - szepnął zakrywając twarz dłońmi. Czuł się skrępowany. Leżał przed Ackermannem całkowicie nago z rozłożonymi nogami. Jego zawstydzenie osiągnęło szczyt. Chciał spojrzeć na swojego mężczyznę, ale bał się napotkać jego oczy na swojej drodze.

Przyjemność mieszała się z bólem, gdy ciemnowłosy zaczął wsuwać się w młodego partnera. Obaj czuli zażenowanie i wstyd. Pomimo wielu plotek kapitan Levi od kiedy wstąpił do wojska nie robił tego z nikim innym. Eren był jego pierwszym mężczyzną od wielu lat przerwy. Ostatni raz uprawiał seks, bo kochaniem nie można było tego nazwać, z jakimś nieznajomym mężczyzną, dzień przed wstąpieniem do wojska. Dziś nie pamięta nawet jego twarzy.

- Eren - szepnął przygryzając mu lewe ucho - Ob.. Obiecaj mi - jęknął - Ż-że.. Że wrócisz ze mną. Że przeżyjesz i zrobimy to jeszcze raz - ciężko było mu mówić w napływie rozkoszy. Skupił całą swoją uwagę na młodym ciele swojego kochanka.

Nie trwało to długo. Obaj szybko osiągnęli spełnienie i czym prędzej weszli pod kołdrę i zakryli się po same uszy. Po tym jak okiełznali swoje oddechu spojrzeli w końcu na siebie. Kochali się, to było pewne. Żaden nie wyobrażał sobie wrócić bez drugiego.

- Kocham cię - powiedział Eren i wtulił się w mężczyznę - I obiecuję, że wrócę z tobą! I zrobimy to jeszcze wiele razy! Ile tylko będziesz chciał! Dopóki będziesz mnie chciał, to będę oddawać ci się i tylko zechcesz! Bo ja...!

- No już, szczeniaku! - kapitan zakrył mu usta swoją dłonią - Zrozumiałem. Wystarczy, że nie dasz się zabić - cmoknął go w czoło i ułożył się wygodniej na materacu.

- Jeśli wrócimy obaj, to...- mężczyzna zerknął w jego stronę - Będziesz ze mną? - dodał niepewnie. Bał się, że był tylko zabawką i kapitan nie wiąże z nim niczego poważnego.

- Oszalałeś? - warknął - To był jeden raz - dodał poważnie. Zapadła cisza. W oczach Erena zebrały się łzy rozpaczy, chciał uciec z łózka kapitana i schować się przed światem. Jednak został oszukany. Mikasa miała rację mówiąc, że kapitan pragnie tylko czyjegoś ciała na jedną noc. Bolały go jego słowa.

- Myślałeś, że tak powiem co? - zaśmiał się Levi i przygarnął chłopaka z powrotem do siebie - Jesteś najważniejszy. I tylko mój. A teraz spać - szepnął całując go lekko w zaróżowione usta.

__________

Pamiętajcie o motywujących komentarzach! No i zapraszam na mój profil, gdzie znajdziecie rozpiskę o rozdziałach!! ( Nie odpisuję i usuwam komentarze z pytaniem o datę dodania rozdziału!)

Wojna I Yuri on ice IWhere stories live. Discover now