KARTKA 5.

186 20 1
                                    

Książka inspirowana wojną japońsko-rosyjską z 19o4 roku. Występują: postaci fikcyjne, które nie brały udziału w wojnie oraz wydarzenia, które nigdy nie miały ( prawdopodobnie) miejsca podczas starcia.

o9.o2.19o4  

Dotarli do portu zajętego już przez siły japońskie. Żołnierze odziani w mundury i zaopatrzeni w broń wyszli na ląd i przygotowali się do podróży. Słońce ogrzewało ich. Było cieplej niż podczas podróży okrętem, co dodało ich sił i nadziei. Przecież nie mogą umrze, gdy słońce tak ładnie świeci.

Zatrzymali się w miejscowości Władywostok. Czekała ich dłuższa podróż, na którą oczywiście byli przygotowani. Młodzi Żołnierze przez noc wyzbyli się strachu i byli przepełnieni odwagą i chęcią wypełnienia misji. Nie brali pod uwagę, że któreś z nich mogło nie wrócić. Kierowali się do Iwao Ōyama, któremu mieli przekazać plany. Przebywał on w Dalian, gdzie dowodził siłami japońskimi. 

Yuri był gotowy. Jego przyjaciele również nie okazywali lęku. W ich misji nikt nie uwzględnił walki z siłami wroga, więc mogli czuć się spokojnie. A przynajmniej tak starali się stłumić w sobie strach. 

- Jean, jak wrócimy, to upijemy się - zagadał do przyjaciela Yuri. Chłopcy patrzyli sobie w oczy. Byli uśmiechnięci, ale obaj wiedzieli, że były to wymuszone uśmiechy, aby podnieść tego drugiego na duchu i wesprzeć w trudnej sytuacji. Przyjaźnili się i jeden za drugiego oddałby najcenniejszą rzecz jaką posiada, czyli życie. 

- Jak wrócimy wszyscy to... - dosiadł się do niego -Chciałbym oświadczyć się Mikasie - powiedział szeptem tuż przy uchu przyjaciela. Nie chciał, aby usłyszał go Eren, albo co gorsza sama Mikasa. To miała być niespodzianka. Najpierw jednak musiałby powiedzieć o swoich uczuciach, ale po nocnej rozmowie był pewniejszy siebie i wiedział, że ma szanse u dziewczyny.

- Serio?! - krzyknął, ale został uciszony - Okej, okej... Ale super! - zaśmiał się - Ale powiedziałeś jej, że ją kochasz? - zapytał, ale dostał negatywną odpowiedź.

- Zrobię to jak tylko wrócimy do Japonii. Mam nadzieję, że dzięki naszej misji wojna się zakończy i będziemy mogli wziąć ten ślub nie martwiąc się, że ktoś nas zestrzeli - powiedział zerkając do tyłu na dziewczynę.

-Cieszę się. Wydaje mi się, że Eren też się ucieszy. Mikasa nie będzie mu już matkować - obaj się zaśmiali - Wtedy ty będziesz na smyczy - dodał i poklepał przyjaciela po plecach - To mądra dziewczyna, ale też silna. Nie wiem jak ty wytrzymasz.

- Dam sobie radę. To w końcu kobieta. Jeszcze zobaczysz jaką będzie dobrą żonką - uśmiechnął się spoglądając w niebo. 

Podróż mijała im szybko. Byli rozluźnieni, co nie podobało się kapitanowi Ackermannowi, który zaraz zainterweniował. Żołnierze nie mogli się tak błogo zachowywać. Musieli być gotowi na niespodziewany atak wroga.

- Jesteście naprawdę wstrętnymi bachorami - warknął patrząc na nich z góry - I do tego nie odpowiedzialni! To, że nie mamy w planach walki, nie zwalnia was z ciągłego przygotowania do obrony! Jeśli takie macie podejście do wojny, to bądźcie świadomi, że to będzie dla was podróż w jedną stronę - dodał warcząc i z powrotem usiadł na swoim miejscu. 

- Ma rację - powiedział Eren - Nie możemy się tak dekoncentrować. Jakby teraz Ruskie zaczęły strzelać, to byłoby po nas - dodał poprawiając się na siedzeniu - Musimy się skupić. Nie chcę wrócić do Japonii w worku - szepnął i zwrócił swój wzrok ku kapitanowi, który siedział odwrócony do niego plecami.

Od wczorajszej nocy ani razu nie rozmawiali, ale Eren wiedział, że tak musi być. To zakazany związek. Pomimo, że bardzo się kochali, nie mogli być razem. Gdyby jeszcze jeden z nich był kobietą. Być może dałoby się coś zrobić i mogliby razem żyć. Niestety rzeczywistość jest inna. Musieli kryć swoje uczucia, bo obaj byli mężczyznami. W Japonii nie było tolerancji dla homoseksualistów. To było tępione. Tacy ludzie otrzymywali ogromne kary pieniężne, albo trafiali do więzienia, gdzie paskudnie ich traktowano. Eren wiedział, że jeśli chce być z Ackermann'em, to nie może się narażać. Musi zachowywać się tak, jakby nic między nimi nie było. Zdawał sobie sprawę, że jego zniknięcie w nocy nie uszło uwadze przyjaciół. Mogli się jednak oni jedynie domyślać, gdzie był. 

Jego policzki robiły się rumiane, gdy wspominał wydarzenia dzisiejszej nocy. Było mu dobrze z tym, co zrobili. Na początku czuł się źle, bo było to dziwne, ale przecież nie mogli zrobić tego w inny sposób. Jeśli chciał się z nim kochać, to musiał zaakceptować ból, który temu towarzyszył. Jego biodra strasznie bolą. To nie był zbyt dobry pomysł, aby robić to tuż przed ważną misją. Był jednak żołnierzem i musiał wytrzymać. Dla siebie i dla ukochanego.

~

Zbliżali się do terytorium Anshan. Niedługo zakończą misję i będzie czekać ich tylko droga powrotna. Młodzi żołnierze odczuwali spokój, ale byli przygotowani na wszystko. Siedzieli w skupieni nasłuchując, czy nie zbliża się wróg. Ich pojazdy były dość szybkie, ale nie wiadomo, czy wystarczająco. 

Yuri siedział na swoim miejscu. Czuł suchość w gardle, więc sięgnął po naczynie z wodą. Ugasił pragnienie i dalej wpatrywał się w teren dookoła. Czuł, że coś jest nie tak. Czuł, że wszystko idzie za łatwo. Jest wojna, Rosjanie na pewno muszą gdzieś tu być. Chyba, że mieli naprawdę dużo szczęścia.

- Yuri, wszystko gra? - zagadał do niego Marco, ale Katsuki jedynie się na niego spojrzał pustym wzrokiem - Yuri? - ponowił pytanie martwiąc się o przyjaciela. Zauważył jego dziwne zachowanie. Zbyt dziwne. 

- Coś tu nie gra, Marco - szepnął pod nosem - Idzie nam zbyt łatwo.

- Ale kapitan Levi również siedzi spokojnie - powiedział ciemnowłosy patrząc w kierunku Ackermann'a.

Wjechali do Anshan. Dookoła nie było ludzi, co jeszcze bardziej wzbudziło podejrzenia Yuri'ego. Chłopak wstał i zaczął się rozglądać. W oddali zauważył rosyjską flagę. Czym prędzej udał się do kapitana siedzącego na samym przodzie pojazdu.

- Kapitanie! Rosjanie! - powiedział młody żołnierz i wskazał ręką miejsce, gdzie widział flagę - Są tam! Co robimy?

- Ja tam nic nie widzę, żołnierzu - odparł patrząc w tę samą stronę - Wracaj na miejsce i...! - w tym momencie wybuchła bomba, która wywróciła ich pojazdy. Rozległy się krzyki i strzały. Panika wróciła. Strach razem z nią. Żołnierzy opuścił duch walki. Leżeli na ziemi bez ruchu.

- Do broni! Jazda! - krzyknął Ackermann i z wściekłością spojrzał w zbliżające się oddziały rosyjskie. Żołnierze stanęli tuż za nim gotowi do walki - Stop - powiedział twardo widząc dowódcę carskiej armii - Zarządzam odwrót - warknął, a dowódca Hanji spojrzała podejrzliwie na niego. Mężczyzna zawsze był gotów do walki, a jego obecne zachowanie bardzo ją zdziwiło. Cóż mogło zmienić decyzję kapitana?

 - Nikiforov - szepnął, a ona od razu zrozumiała powagę sytuacji.

___________

Dodałam przed odejściem...

Wojna I Yuri on ice IWhere stories live. Discover now