KARTKA 3.

187 23 5
                                    

Książka inspirowana wojną japońsko-rosyjską z 19o4 roku. Występują: postaci fikcyjne, które nie brały udziału w wojnie oraz wydarzenia, które nigdy nie miały ( prawdopodobnie) miejsca podczas starcia. 



o8.o2.19o4

Byli w trakcie drogi, która zajmie im trzy dni, o ile nie trafią na większe komplikacje. Wszyscy byli zestresowani i bardzo przejęci wyprawą. Padający deszcz i przeszywający chłód nie pomagał. Byli mokrzy, zmarznięci i wystraszeni. To, co czuli teraz, przewyższało każdego z nich. To nie był oto samo, co na ćwiczeniach. Tam mogli podnieść rękę i powiedzieć, że nie dadzą już rady, że ledwo chodzą. Tam pomimo ogromnego wysiłku dostawali zawsze jedzenie, z wyjątkiem specjalnych ćwiczeń na przetrwanie, i wodę. W zasadzie nie musieli się o nic martwić, bo wszystko mieli pod nosem. A teraz? Nie wiedzieli co robić. Nikt nie był już tak pewny siebie. Nawet Mikasa miała pusty wzrok i siedziała cicho. Zawsze energiczny i chętny do wszelkich bójek Eren również zachowywał spokój. Wszyscy byli cicho, tak, jakby zasnęli z otwartymi oczami.

Jedynie Kapitan Levi zachowywał jako takie pozory gotowości do działania. Siedział spokojnie, ale uważnie obserwował, czy ktoś za nimi nie płynie. Miał za sobą wiele wojen i bitew, ale jeszcze nigdy wcześniej nie walczył z Rosją. On również czuł niepokój związany z nieznanym wrogiem, z którym przyjdzie walczyć, ale musiał dać przykład dzieciakom. No właśnie. To jeszcze dzieci, które, jego zdaniem, powinni siedzieć jeszcze w piaskownicy i trzymać się matczynej spódnicy. Widział strach w ich oczach. Powoli docierało do nich, że to nie kolejne ćwiczenia, tylko wojna. Wojna, której mogą nie przeżyć. 

Kapitan wstał i podszedł do Erena. Chłopak był strasznie cicho. Nie ruszał się, wyglądał tak, jakby zamarzł żywcem, bo gdyby nie para wydostająca się z jego ust przy każdym wydechu, pomyślałby, że umarł. Dosiadł się do niego i okrył kocem, bo jako jedyny nie miał go na sobie. Chłopak otrząsnął się i spojrzał na swojego dowódcę. 

- Wkurzasz mnie, mały smarku - warknął Ackermann dalej wpatrując się w oczy Erena. Szczeniak był osobą, którą zamierzał przywieźć ze sobą z powrotem, gdy zakończą misję. Nie wyobrażał sobie wojska bez niego. Był denerwujący, głośny i dziecinny, ale te wszystkie cechy sprawiły, że Ackermann nieświadomie go polubił. Być może nigdy się do tego nie przyzna, ale będzie chronił bachora za wszelką cenę. 

- Przepraszam kapitanie - mruknął pod nosem i odwrócił wzrok. Czuł się fatalnie. Nawet obecność jego kapitana nie poprawiała mu humoru. Czuł się bezpieczniej, gdy był obok Ackermanna, ale to wraz za mało. Bał się, że nie wróci z powrotem na statek i nie popłynie do państwa wraz z nim. To przytłaczało go jeszcze bardziej, jednak cieszył się, że gdy będzie konał, być może umrze widząc oczy kapitana. 

Podskoczył delikatnie, gdy poczuł ciepłą dłoń na swoim kolanie. Należała ona bez wątpienia do Ackermanna. Im obu zrobiło się natychmiast cieplej. Eren niepewnie położył swoją rękę na dłoni mężczyzny. Zalała go fala gorąca i chciał zrzucić z siebie koc, bo było mu za ciepło. Nie mógł jednak tego zrobić, bo wszyscy zauważyliby czułość, jaką sobie wzajemnie okazywali. Nie patrzyli na siebie, bo byli zbyt zawstydzeni swoim postępowaniem, ale obaj poczuli się lepiej. Chcieli spędzić tak całą podróż, ich ostanie chwile spokoju.

Levi zganił się już w myślach za swój występek. Był kapitanem i nie powinien spoufalać się z żołnierzem. W dodatku chłopak był dużo młodszy od niego. Czuł się, jakby robił coś złego, ale podobało mu się. Dłoń chłopaka była delikatna i gładziutka. Od dawna chciał jej dotknąć i nie mylił się, to naprawdę ciekawe uczucie dotykać kogoś. Od początku szkolenia patrzył inaczej na chłopaka, starał się go trochę lepiej traktować, ale nie mógł przesadzać, bo zaczęłyby się plotki, których nienawidził, bo nie miały w sobie zazwyczaj ani grama prawdy. 

Dotykanie chłopaka było nierozsądnie i niebezpieczne. Zwłaszcza w pobliżu Mikasy, która była zazdrosna o Jaeger'a. Mogła w każdej chwili zacząć kłótnie, ale tym razem nie zrobiła tego. Siedziała spokojnie na swoim miejscu i tylko przelotnie spojrzała w ich stronę. Wzrok miała zmartwiony. Okryła się szczelniej kocem i przysunęła do Jean'a, który niepewnie ją objął. Wszyscy siedzieli blisko siebie, bo mróz był okropny. Każdego ciągnęło do źródła ciepła, a nie ma nic lepszego do ogrzania, niż drugi człowiek. 

Kapitan chwycił dłoń Erena i splótł ich palce dalej zachowując powagę i nie patrząc w jego stronę. Zdawał sobie sprawę, że chłopak zalał się rumieńcem. Nie przejmował się tym, jest przecież cholernie zimno. Nic dziwnego, że ma czerwone policzki, prawda? 

Mijały godziny, za oknem kajuty robiło się ciemno. Przed nimi jeszcze długa droga, a w dodatku zapowiada się na burzę. Yuri siedział przy oknie z wlepionym wzrokiem w fale. Zawsze chciał popływać okrętem, ale w celu wycieczki, podróży, a nie płynąc na pewną śmierć. Czuł się okropnie rozmyślając o tym, że może nie wrócić i nigdy więcej nie zobaczyć rodziny. Nie usłyszy od ojca, że jest z niego dumny i nie pochwali się mu emocjami związanymi z pierwszą misją.

Zawsze był pełen optymizmu i chęci do życia, ale jego zapał zgasł. Nie widział dla siebie szansy na przeżycie, pomimo, że taka była. Mieli dostarczyć jedynie wiadomość i wracać do ojczyzny. Nie było w planach walki z wrogiem, więc być może obejdzie się bez tego. To była jednak wojna i chłopak doskonale o tym wiedział. 

- Yuri, nie poddawaj się - powiedział do siebie po cichu. Słowa wypowiedziane na głos dodały mu odwagi. Jest żołnierzem i to jego obowiązek. Nagle ożywił się i ośmielił. Jeśli miał zginąć, to w słusznej sprawie. Musi ukończyć zadanie. Musi dostarczyć wiadomość. 

- Dzieciaki, niedługo dobijamy do brzegu. Macie czas na drzemkę, dlatego skorzystajcie z niej, bo potem będziecie  żałować - polecił im kapitan i wyszedł z pomieszczenia. Pokierował się w stronę swojej kajuty. Doskonale wiedział, że ktoś za nim idzie. Wiedział nawet kto.

- Właź smarku - rozkazał i pociągnął za sobą zielonookiego chłopaka i posadził go na dużym fotelu. Lustrowali się nawzajem wzrokiem. Żaden nie chciał się odezwać pierwszy. Chcieli trwać w tej ciszy. Obaj dalej byli zawstydzeni sytuacją sprzed kilku godzin. Obaj jednak pragnęli siebie nawzajem. 

- K-kapitanie - Eren szybko wstał i spojrzał mężczyźnie w oczy - J-ja... Czy mógłbym... Mógłbym to z panem... Zostać. Na noc - powiedział czerwieniąc się niemiłosiernie. I tak panuje wojna, i tak miał świadomość, że może nie wrócić, więc nie chciał żałować, że czegoś nie zrobił. Pragnął spędzić te chwile z jedynym mężczyzną, które bardzo lubił. Bał się pytać, ale nie miał nic do stracenia. Chyba wolał zginąć z ręki kapitana, niż pierwszego lepszego Rosjanina.

- Zdejmuj mundur i właź pod kołdrę. Padam z nóg. Jak będziesz się wiercił, wywalę cię do wody i popłyniemy dalej bez ciebie - mruknął czarnowłosy i zaczął rozpinać i zdejmować swój mundur. Eren robił to samo. Po chwili obaj zostali w białych koszulach. Młody żołnierz prędko wskoczył pod pierzynę i czekał na kapitana. Był podniecony. Udało mu się i teraz spędzi noc ze swoim ideałem. Mężczyzna bez pośpiechu ułożył się obok chłopca i zgasił lampę. W pomieszczeniu panował półmrok, bo była pełnia i blask księżyca rozświetlał pomieszczenie. 

- Możesz - Eren lekko podskoczył - Możesz się przysunąć. Zimno jest - dodał mężczyzna i przygarnął w swoje ramiona Jaeger'a, który wtulił się w jego klatkę piersiową. Poczuł, że druga dłoń mężczyzny wylądowała na jego głowie. Brunet bawił się jego włosami. 

- K-kapitan...- zaczął, ale przerwał mu karcący wzrok mężczyzny.

- Levi - poprawił go prędko i dalej bawił się jego kosmykami. 

- Dziękuję - szepnął i mocnej wtulił się w kapitana - Kocham cię, Levi - szepnął ledwo słyszalnie. Nie chciał, aby go usłyszał. Kapitan miał na karku ponad trzydzieści lat, ale słuch miał doskonały. Wiedział teraz, że albo wróci ze smarkaczem do Japonii, albo zginie razem z nim. 

_________

Trochę Riren.... Bo kto mi zabroni?

Kochani, piszcie jak się Wam podoba. Liczę na waszą aktywność w komentarzach, bo sama nie jestem pewna, czy idę w dobrym kierunku! Historia będzie się toczyć wokół Yuri'ego i Victora, ale nie zabraknie też wątków pobocznych jak dzisiaj. 

Komentujcie! I do następnego!

Nana♥

P.S. Gra ktoś z Was w Eldarya'e? 

Wojna I Yuri on ice IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz