✾ Imagine z Jin {BTS} ✾

655 12 6
                                    

Zamówienie złożone przez hime_yoru 

  [T/I]- Twoje Imię 

[T/N]- Twoje Nazwisko

Obudziły Cię promienie słoneczne, które wydostawały się zza zasłon. Poczułaś orzeźwiające i miłe powietrze. Lekki wiatr rozwiewał twoje firanki jak i zasłony, które były koloru brudnego różu. Pasowały one kolorystycznie do ścian twojej sypialni, która była jasno-niebieska.
Zaczęłaś się przebudzać, a to wszystko dzięki zapachu różnych kwiatów, które uwielbiałaś. Uwielbiałaś je pielęgnować, sadzić, wąchać, oglądać jak rosną dzięki twoim staraniom. Ich zapach sprawiał, że czułaś się inaczej, tak błogo i spokojnie. Podniosłaś się do siadu i przetarłaś pięściami swoje zaspane oczy. Powoli je otwierałaś, aby ich nie podrażniać przez szybką zmianę jasności. Po otwarciu ich całkiem, porządnie ziewnęłaś, po czym wstałaś czując pod stopami milutki, puchowy dywan, który był biały, a na nim kolorowe wzory z kwiatami. Ogólnie byłaś bardzo radosną i otwartą dziewczyną, już nie wspomnę, że kolorową. Nie lubiłaś za bardzo ubierać kolorów takich jak szary czy czarny. Jednak czasem zakładałaś ubrania o tym kolorze, aby pasowały do twojego całego ubioru, lecz starałaś się aby te dwa kolory nie przeważały całkowicie. Dlatego jak zakładałaś czarne legginsy, to już nic innego o tym kolorze nie miałaś na sobie jak i również nie zakładałaś nic szarego, bo byłaby to przesada.
Po rozprostowaniu kości, które oczywiście czasem Ci gdzieś tam strzelały, postanowiłaś że odsłonisz okna, aby wpuścić promienie słońca, które chamsko próbują Ci się do pomieszczenia wkraść. Po uczynieniu tego, słońce okalało twoją twarz, a ty z przymrużeniem oczu uśmiechnęłaś się szeroko pokazując swoje śnieżno białe zęby. Otworzyłaś szerzej drzwi balkonowe, które po przekroczeniu ich progu prowadziły na niewielki taras, na którym miałaś masę roślinności. Na bosaka wyszłaś na drewnianą podłogę tarasu i na bosaka w piżamie skierowałaś się prosto. Gdy dotarłaś do drewnianej balustrady, oparłaś się rękami o nią zamykając oczy i pozwoliłaś aby świeży wiatr rozwiał twoje włosy. Do twoich nozdrzy dotarł zapach morskiego powietrza co spowodowało znowu w tobie radość do życia. Otworzyłaś ponownie oczy i spojrzałaś przed siebie. Patrzyłaś na spokojne może oraz blask odbijający się od tafli wody. Było to tak piękne, że mogłabyś rozłożyć leżaczek i siedząc na nim oglądać ten piękny widok, jednak był poniedziałek, a ty musiałaś dzisiaj iść do pracy. Przypomnienie sobie o pracy w tej chwili zawsze jakoś trochę burzyło twój nastrój, jednak lubiłaś tam chodzić. Dzięki temu spotykałaś się ze znajomymi z pracy, jak i spotykałaś ciekawych ludzi, których obsługiwałaś. Wtedy na twój uśmiech wkradał się szczery uśmiech, dzięki któremu inni się uśmiechali, co wprawiało Ciebie w jeszcze lepszy nastrój. Inni by uznali, że praca kelnerki jest męcząca i beznadziejna. Można było się zgodzić tutaj tylko w jednej kwestii, ta praca była męcząca, ale nie beznadziejna. Może i mało płacili, ale ty się tym nie zrażałaś. Wszyscy pracownicy Cię lubili, jak i szef, który uznał Cię za wzór.
Postanowiłaś się ogarnąć, więc wróciłaś do środka zamykając za sobą drzwi tarasowe. Wzięłaś granatową spódniczkę, która sięgała lekko na kolana, białą koszulkę z krótkim rękawem oraz bieliznę i skierowałaś się do łazienki, w której wzięłaś prysznic podśpiewując sobie jakąś piosenkę. Po wysuszeniu się i przebraniu skierowałaś się do kuchni, gdzie zrobiłaś sobie śniadanie. Czyli jogurt naturalny z orzechami, garścią rodzynek, suszoną żurawiną, kilkoma suszonymi morelami, pestek dyni i do tego trochę płatków zbożowych. Do tego świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Jedząc to śniadanie przeglądałaś Internet na laptopie. Gdy już kończyłaś musiałaś odebrać telefon, który zaczął Ci dzwonić. Była to twoja znajoma z pracy.
- Hej, coś się stało?- zapytałaś, bo rzadko do Ciebie dzwoni przed pracą.
- Nic złego. Chciałam Ci teraz przekazać, że dostałam wole dzisiaj, bo mam kontrolne badania.- ty skinęłaś głową. Twoja znajoma, powiedziała Ci jakiś miesiąc temu, że spodziewa się dziecka. Ty byłaś bardzo szczęśliwa jej szczęściem, jednak nienawidziłaś jej byłego chłopaka. Tak byłego, ponieważ jak się dowiedział, że będzie ojcem, ten zmył się i nie pokazał swojego ryja nigdy więcej. Miałaś ochotę gościa znaleźć i wykastrować, aby nie miał czym płodnić. Takich ludzi nienawidziłaś- tchórzy, którzy umywają ręce od czegoś co sami naważyli piwa i wypić nie chcą. Jednak, stwierdziłaś że po co masz marnować czas na takich nic nie wartych ludzi jak on, lepiej przeznaczyć czas na spotykanie się ze znajomymi i pomaganiu jak tylko możesz swojej ciężarnej znajomej. – Jest jeszcze coś. Dzisiaj mamy mieć nowego kucharza. Jest od Ciebie starszy, ale podobno uroczy jak i przystojny w jednym. Może on byłby dobrą partią dla Ciebie.- tak, czasem bawiła się we swatkę i próbowała Ci znaleźć jakiegoś porządnego faceta. Jednak ty byłaś co do tego nie przekonana. Wolałaś jak na razie cieszyć się życiem, bez planowania swojej przyszłości ze znalezieniem swojego przyszłego męża i posiadania z nim dzieci. Chciałabyś być jak na razie wolna.
- Kami, błagam Cię. Znowu zaczynasz? Jak będę chciała sobie znaleźć faceta to Cię o tym poinformuję. Teraz leć na te badania i masz mi po nich powiedzieć jak poszły. – ta tylko się zaśmiała i pożegnała. Ty natomiast już skończyłaś śniadanie dopijając sok pomarańczowy. Odstawiłaś naczynia do zmywarki, po czym zerknęłaś na zegar wiszący na ścianie. Była za dziesięć dziesiąta, a w pracy masz być na jedenastą, a trochę miałaś tej drogi. Wzięłaś swój mały plecaczek i włożyłaś wszystko co Ci potrzebne. Zrobiłaś lekką kreskę eyelainerem, podkreśliłaś rzęsy tuszem, pomadka o zapachu arbuza na usta i gotowe. Wzięłaś swój telefon klucze i wyszłaś. Zeszłaś po schodach odpięłaś rower, po czym pojechałaś do pracy.
Na miejscu byłaś za dziesięć jedenasta, tak jak chciałaś. Zabezpieczyłaś swój rower i weszłaś od strony kuchni, a tam spotkałaś szefa, który rozmawiał z chłopakiem. Miał on blond włosy i koreańskie rysy. Musiał być nowy, o którym wspominała jej Kami.
- O [T/I], już jesteś. Wcześnie jak zwykle. Chodź.- machnął w twoją stronę ręką abyś podeszła do nich. – To jest Kim Seok-jin. Jest u nas nowym kucharzem.- chłopak ukłonił się przed Tobą.- A to jest [T/I] [T/N].- pokazał na Ciebie, przez co się ukłoniłaś.- Jest u nas kelnerką. Pracuje tutaj już od trzech lat, jest wzorem dla innych pracowników.- zarumieniłaś się przez to. – Mogłabyś mu powiedzieć co i jak? Ja bym to zrobił, ale muszę ustalić grafik na wakacje dla was.- skinęłaś głową. Szef poszedł, a ty zostałaś sama z kucharzem.
- Mogę Ci mówić Jin? Będzie mi łatwiej.- zapytałaś bez żadnej krępacji. On zareagował uśmiechem, który zaparł Ci dech w piersiach. Był to piękny i uroczy uśmiech. Nie wiedzieć czemu, poczułaś ciepło w środku, którego nigdy nie czułaś przy żadnym chłopaku.
- Pewnie. Dla mnie to nie problem.- ocknęłaś się w momencie jak usłyszałaś jego piękny anielski głos. Odpowiedziałaś mu tym samym pięknym uśmiechem.
- To super. Poczekasz? Muszę się przebrać.- on skinął głową, a ty poszłaś do pokoju dla personelu, gdzie kelnerzy się przebierają. Otworzyłaś szafkę i się ogarnęłaś. Założyłaś na siebie kamizelkę z logiem restauracji, założyłaś wygodne buty, bo jednak będziesz latać również po piasku. Restauracja, w której pracujesz znajdowała się na brzegu, to znaczy że główne wejście prowadzi na ulicę i środka miasta, a drugie drzwi prowadzą na taras i część plaży, na której również obsługiwałaś klientów.
Obwiązałaś wokół talii fartuszek i związałaś włosy w kitkę, po czym zamknęłaś szafę i poszłaś do Jina. Oprowadziłaś go po całej restauracji i wyjaśniłaś jak to wygląda z zamówieniami i tak dalej. Przedstawiłaś mu szefa kuchni, a on jemu zaczął tłumaczyć co i jak wygląda w kuchni. Ty postanowiłaś, że wrócisz do pracy. Zaczęło się schodzić coraz to więcej klientów, więc postanowiłaś pomóc kolegom, bo niestety w ten dzień jesteś jedyną dziewczyną w śród kelnerów. Latałaś pomiędzy stolikami jak wariat z uśmiechem na twarzy, a potem leciałaś do kuchni i darłaś się na kucharzy co jakie jest kolejne zamówienie i przyczepiałaś je do tablicy. Przy każdym zamówieniu wpisywaliście numery, tak aby się nie powtarzały, żeby było łatwiej kucharzom. Parę razy twoje i Jina spojrzenie się krzyżowały gdy byłaś w kuchni. Było wyjątkowo gorąco jak na początek maja, a to dopiero początek upalnych dni. Dla Ciebie tym gorzej, ponieważ ledwo znosiłaś takie gorące dni. Źle się wtedy czułaś i szybko twój organizm się przegrzewał. Twój szef wiedział o tym i zawsze jak były wakacje, to tobie dawał luźniejszy grafik, abyś przypadkiem nie dostała udaru, albo ustalał tak z pracownikami, że ty obsługujesz klientów w środku gdzie była klimatyzacja, a reszta na zewnątrz. Zawsze wtedy czułaś się z tym źle, ale jednej z twoich kolegów z pracy mówił, że niepotrzebnie się z tym źle czuje. Powinna z tego korzystać, bo gdybyś pracowała gdzie indziej to może nie miałabyś takich wygód. Przyznałaś mu rację i od tamtej pory starasz się myśleć o tym w ten sposób.
Byłaś bardzo zmęczona. Niestety temperatura na zewnątrz była wysoka, gdy ty latałaś po rozgrzanym piasku przez ponad cztery godziny. Ledwo stałaś, całe szczęście twoja zmiana się skończyła i mogłaś wracać do domu. Przebrałaś się i wyszłaś przed restauracje. Usłyszałaś wołanie za sobą, niestety za gwałtownie się obróciłaś i zakręciło Ci się w głowie. Na moment zrobiło Ci się ciemno przed oczami, ale szybko wszystko wróciło do normy, gdy poczułaś że ktoś Cię trzyma. Tą osobą był Jin, spojrzałaś w jego oczy. Można było wyczytać zmartwienie i strach. Zastanawiałaś się dlaczego on się martwi o Ciebie skoro niedawno Cię poznał. Jednak ty w jego ramionach czułaś się bezpiecznie i spokojnie. Jakby wszystko co złe zniknęło.
- Źle wyglądasz. Chodź, musisz odpocząć.- chciał Cię już gdzieś zabrać, jednak przypomniałaś sobie o rowerze. – Spokojnie, tyle czasu tutaj stał to jeszcze trochę może tutaj zostać. Wrócimy po niego, nie martw się.- ty tylko lekko skinęłaś głową i dałaś się prowadzić przez blondyna. Gdy trzymałaś jego dłoń czułaś ciepło w brzuchu, jakby stado motyli wierciło Ci się w środku. To było dla Ciebie nowe doznanie.
Po pewnym czasie znaleźliście się w małym parku. Było bardzo zielono, pełno kwiatów, dzięki którym było bardzo kolorowo. Posadził Cię na jednej z ławek, na którą padał cień od wielkiej korony drzewa. Za ławką było małe jeziorko, a do tego przyjemny lekki wiatr, który łączył się z bryzą od jeziorka. Zaczęłaś się lepiej czuć, nagle zauważyłaś że nie ma obok Ciebie Jina. Postanowiłaś jednak zaczekać i dobrze się stało, że tak zrobiłaś bo chłopak już wracał. W jednej ręce trzymał dwie lemoniady z lodem i słomkami, a w drugiej dwa opakowania z czymś zielonym. Gdy stał obok Ciebie wzięłaś lemoniady od niego, a on usiadł obok, zabrał jeden plastikowy kubek z napojem i podał Ci pudełko z jak się okazało sałatką owocowo-warzywną. Dał Ci sztućce i słodko się uśmiechnął.
- Dziękuję. – tylko tyle byłaś w stanie powiedzieć. Zrobił coś czego nikt inny by pewnie nie zrobił. Powiedział smacznego i zaczęliście pałaszować. Sałatka była bardzo dobra i odżywcza dzięki czemu odzyskałaś energię, a lemoniada dała orzeźwienia i nawodniła twój organizm. Siedzieliście tak i rozmawialiście na przeróżne tematy. Dowiedziałaś się, że chłopak lubi muzykę, śpiewa, kocha gotować i jeść oraz kocha przyrodę. Zdałaś sobie sprawę, że mieliście podobne zainteresowania.
Tak was wciągnęła rozmowa, że nie zauważyliście jak robi się chłodniej. Odczuliście to dopiero gdy zawiał delikatny chłodny wiatr.
- Chodź, robi się już ciemno.- ty tylko skinęłaś głową. Wziął plastiki i wyrzucił do kosza, po czym szybko znalazł się obok Ciebie i pomógł Ci wstać. Był naprawdę miły i kochany. Byliście z powrotem pod restauracją. Odpięłaś rower i już chciałaś iść, ale chłopak Cię zatrzymał. – Powinienem Cię odprowadzić. Będę mieć przynajmniej stu procentową pewność, że bezpiecznie dotarłaś do domu.- nic się nie odezwałaś, tylko znowu skinęłaś głową. Wsiadł na twój rower, a ty usiadłaś na bagażniku, tak że nogi wisiały Ci z jednej strony. Przytuliłaś się do jego pleców i objęłaś wokół pasa, po czym chłopak ruszył. Kierowałaś go gdzie miał jechać i tak w około godzinę byliście pod twoim domem. Było Ci trochę głupio, ponieważ on może mieszka w przeciwnym kierunku, a ty go tutaj sprowadziłaś taki kawał. Zeszliście z roweru, a ty go zabezpieczyłaś.
- Em... dziękuję. Pierwszy raz jakiś chłopak robi to dla mnie. Jestem Ci naprawdę wdzięczna. Tak w ogóle gdzie mieszkasz?- zapytałaś, tak po prostu. Uśmiechnął się jakby nie śmiało. Gdy powiedział, że mieszka sześć kilometrów stąd, nogi się pod tobą ugięły. A ty mu jeszcze dołożyłaś drogi. Zrobiło się dość ciemno, a ty serca nie miałaś aby puścić go tak o.- Przenocuj u mnie. Nie puszczę Cię samego gdy jest już ciemno.- wiesz o tym jak to zabrzmiało, ale co miałaś zrobić.
- O-Okej. Dzięki.- widziałaś po nim lekkie rumieńce. Weszliście do środka, powiedziałaś mu aby się czuł jak u siebie w domu. Przyniosłaś mu pościel do salonu i jakieś ubrania do spania. Miałaś akurat w szafie bardzo duży rozmiar t-shirtu i szorty które były również męskie co t-shirt. Zrobiłaś kolację, a on w tym czasie wziął prysznic i się przebrał. Po czym pojawił się w kuchni i zaczęliście jeść i rozmawiać na luzie. Wychwalał nawet twoją przygotowaną kolację, co bardzo Cię ucieszyło. Po kolacji, postanowiliście że obejrzycie jakiś film w telewizji, ale najpierw ty weźmiesz prysznic i przebierzesz się w piżamę. Tak też zrobiłaś, po czym zaczęliście oglądać film.
Minęły już trzy miesiące odkąd się poznaliście i cały czas utrzymujecie ze sobą kontakt, zwłaszcza że też często widujecie się w pracy. Zbliżyliście się dość blisko, zostaliście przyjaciółmi. Jednak ty za każdym razem od pewnego czasu czułaś do niego coś więcej niż tylko przyjaźń, ale bałaś się mu to powiedzieć, bo myślałaś że zepsujesz ich przyjaźń i nic z tego nie wyjdzie. Za każdym razem jak go widziałaś, ten piękny uśmiech i ogólnie jego samego to zaczęło Ci się robić cieplej na sercu, a już nie wspomnę, że serce zaczynało Ci bardzo szybko i mocno bić przyprawiając Cię o palpitację serca. Dlatego też, postanowiłaś zrobić najgłupszą rzecz świata- zaczęłaś go ignorować. Jego telefony, sms'y, unikałaś jego wzroku jak i jego samego. Trzymałaś się tak od dwóch cholernych tygodni. Jakim cudem wytrzymywałaś? Chyba sama do końca nie wiedziałaś.
Miałaś wolną sobotę, co rzadko się zdarzało ale cieszyłaś się z tego. Postanowiłaś, że pójdziesz na plażę więc ubrałaś kostium kąpielowy i narzutę na siebie. Wzięłaś potrzebne Ci rzeczy i wyszłaś z domu. Zamurowało Cię. Nie mogłaś się ruszyć, gdy go ujrzałaś. Stał przed tobą i był jakiś dziwny. No w sumie jaki miał być skoro unikałaś go jak ognia przez dwa tygodnie. Bez słowa chwycił Cię za nadgarstek i zabrał na plażę, do której mieliście tylko pięć minut z buta. Stanęliście w pewnym momencie, a on nie patrząc na ciebie zapytał:
- Czemu mnie unikasz? Czemu? Coś zrobiłem nie tak?- nie miałaś pojęcia co odpowiedzieć, uwolniłaś się z jego uścisku, on nie protestował tylko Cię puścił. Postanowiłaś to powiedzieć, najwyżej wszystko być spieprzyła.
- Nie chce być twoją przyjaciółką.- nagle się do Ciebie odwrócił i spojrzał w twoje oczy. Po jego policzku spłynęły łzy.
- A-Ale dlaczego? – chwycił Cię lekko za ramiona.- Co takiego zrobiłem?
- Chcę być dla Ciebie kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Kocham Cię- spuściłaś głowę, łzy wygrały i zaczęłaś płakać. Chciałaś uciec, jednak uniemożliwił Ci to chłopak. Przygwoździł Cię do siebie. Poczułaś jego ciepło bijące z jego klatki. Położył dłoń na twoich włosach, a drugą objął w tali.
- Ja też Cię kocham. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Gdy tylko Cię ujrzałem pierwszy raz w kuchni i to jak się do mnie uśmiechałaś poczułem jakby ktoś walnął mnie w głowę, potem ukuł szpilką w serce, a na końcu wlał mi do brzucha coś gorącego. Gdy patrzyłem na Ciebie jak z wielką radością i szczerością uśmiechasz się do ludzi i twój sposób bycia coś mi uświadomiło, że jesteś wyjątkowa. Wszędzie widzisz optymizm, starasz się każdego podnieść na duchu mimo iż ty też cierpisz. To jak patrzysz na wszystko dookoła siebie. Cieszysz się z najmniejszej rzeczy czy czynu. Kocham Cię za to. Kocham Cię [T/I]. – wtuliłaś się w niego jeszcze bardziej. Nikt nigdy nie powiedział czegoś takiego o tobie. – Jesteś moim promykiem, moją nadzieją.- dopowiedział. Odsunęłaś się od niego i spojrzałaś w jego zapłakane oczy. Zbliżył się do twojej twarzy, był bardzo blisko, że czułaś jego ciepły oddech na sobie. Poczułaś jego usta na swoich. Delikatnie, ale z uczuciem muskał twoje usta. Po jakimś czasie pogłębił delikatnie pocałunek, po czym po prosił o pozwolenie na więcej oblizując lekko twoją dolną wargę. Ty nie sprzeciwiłaś się, lekko je uchyliłaś. Poczułaś jak jego język łączył się z tobą. Nie walczyliście o dominacje, tylko robiliście to delikatnie i namiętnie. Było w tym dużo miłości. Później po skończonym pocałunku razem postanowiliście posiedzieć na plaży. Nie obeszło się również ze wrzuceniem Cię do wody. Na końcu całego dnia razem siedząc na piasku wtuleni w siebie oglądaliście zachód słońca.
Byłaś bardzo szczęśliwa. Od tamtego dnia minęło półtora roku. Jesteście już zaręczeni i przygotowujecie się do ślubu, który ma się odbyć w altanie na plaży. Ślub jak i wesele ma być skromne, ale i nie zapomniane. Takie postanowiliście zrobić. Nie mogłaś się w końcu za bardzo denerwować, bo źle by to na was dwoje wpłynęło. I nie mówię tutaj o tobie i Jinie, ale o tobie i cudzie waszej miłości, które nosisz pod sercem.
Byłaś szczęśliwa, zakochana, kochana i potrzebna. Oboje byliście w sobie na zabój zakochani.
I żyliście długo i szczęśliwie.

=============================
Zamówienia możecie składać pod tym postem, jeśli się podobało.

Czekam na wasze opinie. <3 

One-Shoty K-POP ☏Where stories live. Discover now