Rozdział 11

23.9K 1.4K 358
                                    


Rano unikałam wszystkich jak najbardziej mogłam . Przy śniadaniu wujek jedynie zapytał jak się czuję i wręczył mi aparat. Przez tą całą sytuację zupełnie zapomniałam, że chłopcy mieli dzisiaj grać sparing z miejscową drużyną siatkarską. Dlatego wszystkie dzisiejsze treningi zostały odwołane. Od razu poszłam na trybuny z których miałam miejsce do fotografowania z góry. Oglądałam na początku jak chłopcy się rozgrzewali, wszyscy chcieli tylko jednego – wygranej. Siedziałam później przez połowę meczu na dole, tam gdzie zawszę podaje piłki podczas treningu. Niestety przez złe światło zdjęcia nie wyszły, aż tak dobrze jak myślałam. Zmusiło mnie to do powrotu na moje początkowe miejsce.

- Czyżbyś zmieniła hobby? – powiedział głos tuż za moimi plecami.

- Weź mnie tak nie strasz, Markus. Co ty tutaj robisz?

- Liczyłem, że zobaczę jak grasz, ale najwyraźniej się myliłam.

-No tak to przecież ma sens. Wpuszczenie dziewczyny, która raz trenowała ze swoim klubem na mecz męskiej siatkówki pomiędzy różnymi miastami. Logiczne.

- Dobra, nie czepiaj się. Chciałem cię zobaczyć. Myślałem, że przyjdziesz wczoraj na basen.

- Ymmm... Miałam dość wody jak na jeden dzień. Popłynęliśmy wczoraj na kajaki i znowu skończyłam cała przemoczona .

Nagle usłyszeliśmy krzyk ,, Ethan! Odbierz!". Po czym zauważyłam jak chłopak po wykonanym ataku upada na ziemię podpierając się rękami i łapie się za nadgarstek. Widziałam jak podbiega do niego cały personel medyczny.

- Emily! Zejdź tutaj proszę! – zawołał mnie wujek.

Kiedy znalazłam się na dole, razem ze mną przez główne drzwi wbiegli ratownicy z pogotowia medycznego.

- Słuchaj, pojedź z nim karetką, proszę. Ja szybko przebiorę się w jakiś inny strój, wezmę potrzebne dokumenty i przyjadę do was jak najszybciej autem.

- Czemu akurat ja, a nie trener Jack?

- Trener Jack będzie musi zająć się naszą drużyną i drużyną przeciwną. Dogadać się co robimy w tej sprawie. Proszę, pojedź z nim.

- No dobrze jeśli tego właśnie chcesz.

Po wykonaniu potrzebnych badań i jeżdżenia od sali do sali w końcu zostaliśmy sami. Panowała dość niezręczna cisza, którą przerwały moje słowa:

- Idę po kawę, zaraz wrócę – dodałam opuszczając salę. Do tego momentu nie odezwałam się ani razu od incydentu w kuchni.

Na szczęści nie było dużej kolejki do automatu z napojami. Postanowiłam, wziąć Ethanowi też butelkę wody. Doktor zabronił mu wychodzić poza teren Sali. Wracając, zauważyłam dobrze znaną mi postać. Chłopak o zielonych oczach odwrócił się właśnie wronę moją stronę.

-Tom, a co ty tu robisz?

- Przyjechałem z twoim wujkiem. Ymmm... słuchaj trochę głupio z tym wszystkim wyszło. Ethan mi powiedział, że poprosił cię żebyś ze mną nie rozmawiała.

- Poprosił to trochę za dużo powiedziane.

-Chcę, żebyś wiedziała, że to nie ty byłaś powodem moich słabszych wyników. Po prostu od tygodnia źle się czułem i nie mogłem się w ogóle skoncentrować. Więc jeśli chcesz nadal możemy się kolegować...

- Jasne, że chcę.

- A właśnie, co z nim? – zapytał Tom spoglądając przez szybę na przyjaciela.

- Wątpię, żeby to było coś poważnego. Jego wyniki zaraz mają być.

Weszliśmy wspólnie do Sali w której siedział samotnie Ethan.

- Masz – powiedziałam odkładając mu butelką z wodą na stoliku obok.

- Dzięki. Pewnie jest zatruta, co nie? – zaśmiał się chłopak.

- Nawet gdyby, nie myśl sobie, że to cokolwiek zmienia. Jestem tu dlatego, że wujek mnie poprosił.

- Właśnie odezwałaś do mnie więcej niż w przeciągu całego dnia.

- I co uważasz to za jakiś sukces? – naszą rozmowę przerwał mój wujek.

- Musimy jeszcze chwilę poczekać na wyniki, ale wygląda na to, że to tylko jakieś niegroźne naciągnięcie. Emily jak chcesz możesz wziąć moje auto i pojechać już do środka. My wrócimy taksówką.

- Z wielką chęcią. - powiedziałam łapiąc kluczyki od auta w locie.

~~~

Wróciłam akurat na kolacje. Wszyscy tak naprawdę żyli dzisiejszym popołudniowym zdarzeniem. Robiło się coraz później, a mojego wujka razem z chłopakami nadal nie było. Mimo wszystko, zaczęłam się trochę denerwować całą sytuacją. Przecież mieli tylko odebrać wyniki i wracać. Po ciszy nocnej wymknęłam się do salonu. Uznałam, że lepiej będzie tutaj zaczekać. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Tak samo jak przez ostatnie noce nawiedził mnie ten sam koszmar. Pchałam drzwi z jednej strony, a z drugiej dobijał się Luck. Sam huk uderzanych pięści o drewno powodował u mnie dreszcz po całym ciele. Chłopak we śnie krzyczał, że pożałuję swoich decyzji, bo właśnie teraz przyszedł czas na zemstę. W momencie w którym Luck miał wyważać drzwi ze snu wybudził mnie dźwięk, spadającej książki.

-Cholera jasna – przeklął cicho chłopak zakrywając mnie kocem.

- Ethan? To ty?

- Ciiiiii, śpij dalej. Dobranoc.

~~~

Kolejny rozdział. Widzę, że liczba czytelników powoli rośnie. Ponownie dziękuję za wszystkie gwiazdki 

Summer campOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz