Rozdział 52

17.3K 960 307
                                    



Ktoś wprowadził mnie do domu, który miał okna zabite deskami. Tajemniczy napastnik zamknął cicho drzwi za nami, kiedy tylko poluzował uścisk uderzyłam go z łokcia i odwróciłam się do niego twarzą.

- Ethan – odetchnęłam z ulgą i mocno przytulając się do chłopaka. – Co ty tu robisz? Skąd wiedziałeś?

-Oczywiście, że za każdym razem kiedy wyjeżdżałaś jechałem za tobą. Kiedy tylko wróciliśmy ze spotkania z prezesem klubu i zobaczyłem twoją minę w sypialni wiedziałem, że chodzi o Lucka. Czemu mi nic nie mówiłaś?

- Nie mogłam, dla twojego dobra.

- Nie musisz mnie chronić.

- Chciałam wszystko naprawić i pozbyć się Lucka na zawsze, a teraz on ma Lucy i.... Cholera, on ma Lucy! Musimy ją znaleźć , on jej zrobi krzywdę. Ethan musisz wracać do ośrodka, jeśli ludzie dowiedzą się o tym wszystkim nie możesz być w to wplątany.

- Przestań. Nie zostawię cię z tym sama. Tom czeka na nas w aucie, musimy się pospieszyć zanim nas znajdą.

Przeszliśmy przez opuszczone pokoje. Na podłodze leżały rozrzucone, brudne ubrania. Na początku starałam się je omijać, ale kiedy usłyszałam kroki było mi już wszystko jedno. Doszliśmy do wejścia na ogródek, a później przeszliśmy przez dziurę w płocie. Wystarczyło przebiec kilka metrów do pojazdu w którym czekał nasz przyjaciel. Odjechał z parkingu powoli nie wzbudzając większych podejrzeń.

- Matko, Emily wyglądasz okropnie. – powiedział spoglądając na mnie.

- Dzięki. – opowiedziałam opierając się o ramie Ethana.

- To jaki mamy plan?

- Musimy znaleźć Lucy. – oznajmiłam zapinając pas.

- Tą sukę która zdradzała cię przez rok z tym dupkiem?!

- Tak właśnie ją. – dołączył się Ethan do rozmowy. – Chociaż moim zdaniem lepiej ją z nim zostawić.

- Nikomu tego nie życzę. Luckowi całkowicie odbiło.

Poczułam jak moja telefon w mojej kurtce ciągle dzwoni.

- Chyba nie odbierzesz od niego telefonu?! – powiedział Ethan wyrywając mi przedmiot z ręki.

- To nie Luck tylko John. Jego kolega, który dla mnie wydawał się jej prawdziwy chłopakiem Lucy.

- Przecież oczywiście, że to pułapka. Jeśli usłyszą twój głos, będzie po nas.

- Chyba, że go nie usłyszą, a ty będziesz mówił za mnie. – chłopak kiwnął potwierdzająco głową i nacisnął zieloną słuchawkę.

- Halo, Emily? Jak dobrze, że dobrałaś. – Rzadko rozmawiałam z Johnem, czasami odwoził mnie do domu lub na przystanek autobusowy, kiedy wracałam z imprezy. Zazwyczaj był małomówny i kleił się do Lucy, więc nie zamierzałam im przeszkadzać. – Chodzi o Lucy, Luck totalnie zwariował. Musisz mi pomóc!

- Wątpię, żeby to była pułapka. – szepnął Tom.

- Hej, z tej strony Ethan. Co miałaby zrobić Emily? Przekaże jej jak wróci.

- Słuchaj Ethan. Luck wrobił Emily i ma ją teraz jeden z jego klientów. Nie wiem w jakim jest stanie, ale musi ją odnaleźć.

- Jestem tu. – odezwałam się w końcu. Chłopcy spojrzeli się na mnie, ale nie protestowali. – John, gdzie jest Lucy?

- Jak dobrze cię słyszeć. Tuż obok Racon na środku pola miała być kiedyś wybudowana fabryka. Teraz został tylko betonowy szkielet. Luck zrobił tam magazyn z całym towarem jaki rozprowadza. Na drugim piętrze znajduje się Lucy. Mam dość tego co jej zrobił, jak ją zniszczył, a teraz rani. Pospieszcie się, proszę. – dodał chłopak, po czym się rozłączył.

Summer campOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz