Wybudziłam się z kolejnego koszmaru siadając na łóżku.
- Wszystko dobrze Emily? – zapytał Tom, który był już na nogach.
- Tak, już wszystko ok.- powiedziałam przecierając rękami o włosy.
- Jak twoja głowa? Naprawdę nie chciałem tobą wczoraj przywalić o tą ścianę.
- Dobrze, przecież nic się nie stało.
- Lepiej się zbieraj zaraz śniadanie. – dopiero teraz poczułam jak bardzo byłam głodna.
- Czemu tak wcześnie wstałeś?
- Zawsze tak wstaje. To Ethan jest śpiochem w naszym pokoju. Dobra ja lecę jeszcze do pokoju wziąć parę rzeczy. Widzimy się na dole.
-Mhhm - przytaknęłam wstając z łóżka.
~~~
Nic ciekawego nie działo się podczas dzisiejszego poranka. Na stołówce wszyscy komentowali wczorajszy mecz, który znowu przespałam. Później odbył się trening w którym po raz kolejny uczestniczyłam. Dzisiaj również nie szło mi, aż tak źle, więc za bardzo nie przeszkadzałam chłopakom. Następnie wszyscy rozeszli się po pokojach. Dzisiejszy dzień urozmaiciło dopiero ogłoszenie na obiedzie. Wujek Fred, jak zawsze w takiej sytuacji wyszedł na środek sali i zaczął przemawiać.
- Słuchajcie! Udało na się dogadać z pewnym obozem campingowym i za trzy dni pojedziemy pod namiot. Chcemy, żebyście odpoczęli, ale trochę w inny sposób. Wieczorem zrobimy ognisko i usmażymy pianki.
- Myślałem, że piszę się na obóz sportowy.
- Słuszna uwaga Brandon. Dlatego tego dnia trening będzie przeprowadzony również w inny sposób, a mianowicie będziemy musieli dopłynąć tam na kajakach. Czy to wam odpowiada? – wszyscy kiwnęli potwierdzająco głową i wrócili do jedzenia.
- O matko uwielbiam spać pod gwiazdami! – oznajmił Tom.
- Czemu? Jest nie wygodnie i latają komary.
- Tylko znowu nie marudź Ethan. Błagam. – powiedział jego przyjaciel.- Zobaczysz, że ci się spodoba. Kiedy byłem mały jeździłem z tatą pod namiot.
- Matko, tylko nie kolejna historia. Wystarcza mi już jak opowiadasz o swoich snach, które są tak zrąbane jak ty.
- Coś się chyba nie wyspałeś Ethan? Cały dzień chodzisz obrażony na wszystkich.
- Mam po prostu dość tej twojej paplaniny. Gadasz czasami zupełnie od czapy, a ja muszę tego słuchać cały dzień.
- Ethan, odpuść. – wtrąciłam się.
- Wypraszam sobie. Dzisiaj spałem u Emily, więc mi teraz nie marudź, że spędzam z tobą cały dzień.
- To może u niej zamieszkaj. – burknął.
- Czekaj, czekaj czy ty jesteś zazdrosny? – zapytał Tom.
- Odwal się, dobra?- Tom spojrzał się na mnie tak, jakby potwierdzał tylko swoje podejrzenia.
- Ok, stary. Tylko się uspokój.
~~
Drugi trening odbył się znowu na siłowni. Nie brałam w nim udziału, ale poszłam pobiegać dookoła jeziora. Było niesamowicie, złote światło odbijało się od tafli wody. Wszędzie można było zauważyć ptaki, które zażywały jeszcze wodnej kąpieli. Kiedy wróciłam do ośrodka zrobiło się ciemno. Wzięłam prysznic i położyłam do łóżka. Tego właśnie mi brakowało. Zwyczajny dzień na zwyczajnym sportowym obozie. Wzięłam prysznic i zeszłam na kolacje. Jak zwykle po stołówce kręciło się już parę osób. Ponieważ nie było moich ulubionych czekoladowych płatków zostałam zmuszona do nasypania sobie musli do jogurtu. Ten obóz zmusza mnie do wielu dietetycznych wyrzeczeń. Nie byłam za bardzo aktywna w rozmowie, która była prowadzona przez chłopaków. Mówili najnowszych wynikach Brandona w tej grze na Playstation. Omawiali różne taktyki ataku na wroga i broniach, które można było do tego użyć. Nie były to za bardzo moje tematy, dlatego po zjedzeniu odniosłam talerz i wróciłam do pokoju. Chciałam nawet położyć się równo z godziną, o której zaczyna się cisza nocna, ale skończyło się jedynie na chęciach. Przekładałam się z boku na bok, otwierałam i zamykałam oczy, liczyłam owce, słuchałam muzyki, ale nic nie pomagało. Kiedy miałam takie bezsenne wieczory w Rascon szłam na spacer. Może to właśnie był pomysł. Nikt mnie przecież nie zobaczy. Ubrałam na siebie bluzę która zakrywałam mi szorty i wyszłam z pokoju. Dokładnie rozejrzałam się po korytarzu i żeby nie wzbudzać większych podejrzeń zeszłam po schodach zamiast używać windy. Główne drzwi były jak zawsze otwarte więc później nie miałam większego problemu, żeby wydostać się z terenu ośrodka. Kiedy znalazłam się za tylną bramą zastanawiałam się w którą stronę mam iść. Dla odmiany skręciłam w lewo. Idąc dość ciemną trasą przy lecie słyszałam od czasu do czasu jakieś niepokojące odgłosy, ale szłam dalej. Zatrzymałam się dopiero w miejscu ubitych trzcin przez nasze wcześniejsze kroki. No tak plaża Toma. To było idealne miejsce. Przedarłam się przez wysoką trawę i ujrzałam niesamowity widok. Huśtawka lekko kołysana przez ciepły podmuch wiatru, a w wodzie odbijał się piękny pełny księżyc. Ściągnęłam buty i odłożyłam z boku. Moje stopy dotknęły zimnego piasku, co było naprawdę przyjemnym uczuciem. Weszłam do jeziora i usiadłam na huśtawce mocząc przy tym nogi. Delikatnie bujałam się w przód i w tył. Nawet w tak małym miasteczku jakim było Rascon nie zastałam takiej ciszy jaka panowała w tym momencie. Siedziałam sobie patrząc się w gwiazdy i szukając różnych konstelacji.
-Buuu ! – krzyknął ktoś za mną dźgając mnie talię. Odskoczyłam do wody wpadając w nią po kolana.
- Cholera Ethan! Chociaż ten jeden jebany raz podejdź jak normalny człowiek. Co ty tu tak w ogóle robisz?
- Zobaczyłem, że nie ma cię w pokoju, więc poszedłem cię poszukać. Nie było cię w salonie, w składziku więc zakładałem, że możesz być tutaj. Równie dobrze mógłbym zasnąć na twoim łóżku sam, ale kto by ci w tedy gadał przed snem?
- Och dziękuję łaskawco, ale jak chcesz to możesz już wracać. Dam sobie radę.
- O matko ile razy słyszałem te słowa z twoich ust. Wiem, że świetnie dałabyś sobie ze wszystkim radę sama, ale ja lubię ci pomagać. A poza tym tu jest tak pięknie, że nigdzie się nie ruszę.
- W takim razie musisz sobie znaleźć miejsce.
- Już je znalazłem. – to mówiąc chłopak podniósł mnie z huśtawki, po czym sam na niej usiadł, a mnie posadził na swoje kolana.
- Nie za wygodnie ci trochę?
- Jest w porządku, ale trochę ciężko na kolanach. – powiedział uśmiechając się do mnie. Schyliłam się po wodę tak, żeby go ochlapać. W końcu nigdzie nie ucieknie ze mną na kolanach. - Świetnie się bawisz prawda?
- Nawet nie wiesz jak dobrze. – wróciłam do normalnej pozycji i oparłam się o lekko mokrą od wody koszulkę chłopaka. – Dzisiaj był taki spokojny dzień. Nawet nie wiesz jak bardzo mi tego brakowało.
- No fakt z tobą nie da się nudzić. Zobaczysz, że teraz będzie już tylko lepiej.
- Naprawdę chciałabym w to wierzyć, ale za każdym razem kiedy uda mi się samą siebie do tego przekonać staje się jeszcze gorzej.
- Musisz się odciąć od swojej przeszłości i zacząć wszystko od nowa.
- Gdyby to było takie proste już dawno bym o nich wszystkich zapomniała tylko, że wszystko mi ich przypomina nawet to jezioro do którego wrzuciłam Lucka.
- Nie powinnaś tyle o nim myśleć. On nie jest świadomy jeszcze tego ile stracił zdradzając cię z tą dziewczyną. Jesteś przecież piękna, mądra, wysportowana. - mówiąc to chłopak spojrzał mi w oczy – Jesteś marzeniem każdego chłopaka na tym obozie. Moim też.
- Gadasz głupoty, Ethan. – chłopak jednak pokręcił przecząco głową po czym zbliżył swoją twarz do mojej łącząc nasze usta w pocałunku. To co czułam w tym momencie było wręcz nie do opisania. Jakby milion motyli łaskotało mnie w brzuchu. Dla mnie ta chwila mogłaby się nigdy nie kończyć. Chłopak uśmiechnął się do mnie po czym objął mnie ramieniem i przytulił do siebie tak, że obydwoje mogliśmy patrzeć na piękno jeziora.Nie musiał nic mówić, cieszyłam się samym jego towarzystwem.
~~~~
Dziękuję za gwiazdki i komentarze!
Przepraszam również za wszystkie błędy, które zrobiłam w opowiadaniu.
#31 dla nastolatków
Serdecznie pozdrawiam koleżanki mojej kuzynki. Proszę nie oceniajcie mnie po tym opowiadaniu xdddd
CZYTASZ
Summer camp
Teen FictionŻycie Emily zdawało się dla niej idealne. Jedna impreza, jeden chłopak zniszczył jej dotychczasowe życie. Oszukana i zdradzona dziewczyna postanawia wyjechać do swojego wujka na obóz podczas wakacji, żeby zapomnieć o wszelkich problemach. Czy jej lo...