[4] "Her eyes look sharp and steady"

2K 180 39
                                    

Kiedy w czwartkowe popołudnie Rose zeszła do Pokoju Wspólnego, przy kominku stał Aaron, który wyglądał jakby na coś czekał. Albo na kogoś. Złapała go za ramiona, a chłopak się odwrócił, natychmiast obdarzając ją jednym ze swoich popisowych uśmiechów.
- Hej. Idziesz na obiad? - spytał, a dziewczyna odsunęła się z powrotem na bezpieczną odległość.
- Tak myślę. Inaczej umrę z głodu –westchnęła, a w odpowiedzi jej brzuch zaburczał, na co chłopak się zaśmiał.
- No to idziemy – objął ją ramieniem i ruszyli w stronę wyjścia z wieży – co miałaś na końcu?
- Eliksiry – powiedziała zadowolona – Slughorn zaprosił mnie na przyjęcie sylwestrowe. Mogę zabrać osobę towarzyszącą...
- Oh, czyli obskoczymy razem dwa bale? - spytał zaczepnie –Myślałem, że potrzebujesz partnera na jedną imprezę. Poza tym,ja też mam to zaproszenie. Jako kapitan quidditcha.
- Czyli bez zaskoczenia. A co do tej jednej imprezy... Skoro już masz garnitur,to trzeba to wykorzystać – zauważyła poważnie.
- A ty masz sukienkę.
- Dwie sukienki.
- Dwie? - zdziwił się.
- Zabrałam jedną z domu, na wypadek gdyby żadna w sklepie mi się nie spodobała. Przyjęcia w Klubie Ślimaka może i są "elitarne"ale z pewnością nie tak odświętne jak Bal Bożonarodzeniowy.
- No nie wiem, po tych dekoracjach, które załatwia i ludziach, których na nie ściąga... można by się zastanowić.
- No właśnie. Ciekawe czy nie ściągnie wujka Harry'ego i rodziców...

Przez chwilę jeszcze żartowali, aż doszli do wejścia do Wielkiej Sali. Rose wślizgnęła się do środka uchylając drzwi i pociągnęła za sobą Aarona do stołu Gryffindoru. Usiedli naprzeciwko Anto i Doriana. Znajomi chłopaka znajdowali się za to kawałek dalej, oddzieleni od nich grupą czwartoklasistów. Rozejrzała się za Katy i Dianą. Zobaczyła je z bliźniaczkami Thomas. Katy zawzięcie o czymś z nimi dyskutowała, a Diana po prostu wpatrywała się w talerz grzebiąc w nim widelcem.

- Gołąbeczki nasze! - powitał ich Anto, niemalże zacierając dłonie – Jak tam wasze romantyczne spacerki korytarzami zabytkowego pałacu miłości?

Aaron spojrzał na niego zdziwiony, po czym uniósł kącik ust z półuśmiechu. Rose zauważyła w jego policzku pojedynczy dołeczek i jakoś samo jej się nasunęło, że to bardzo przystojny dołeczek.

- Roswood– przywitał się – a jak twoje metaforyczne... zaświaty?
- Oj, w zaświaty jeszcze się nie wybieram, chociaż metafory mi się zaczynają powoli kończyć.
- Phillips – podał dłoń Dorianowi – Jak tam próby?
- Wzorowo – odpowiedział chłopak o szerokiej szczęce i ciut za długich jasnobrązowych włosach.
- Ciągle boleję nad tym, że zostawiłeś sport dla muzyki – westchnął Aaron jakby decyzja Doriana faktycznie sprawiła mu fizyczny ból.

Rose patrzyła zadowolona jak trójka chłopaków ze sobą rozmawia. Doceniała to, że mimo iż byli totalnie różni, Aaron starał się dogadywać z jej przyjaciółmi. Wcześniej dobrze się dogadywał z Jamesem, jednak Potter skończył szkołę. Było to na początku nieco niezręczne, jednak łatwo dało się o tym zapomnieć. Cieszyło ją, że potrafi znaleźć wspólny język zarówno z Anto, który był raczej typowym marzycielem, jak i z Dorianem, który jednak zostawił quidditch dla pianina. Ciężko byłoby mu ćwiczyć grę, przy notorycznych kontuzjach, a w końcu o dłonie pianisty trzeba dbać.

- No, Roswood, z kim w końcu idziesz na bal?
- Jak to "w końcu"? Były jakieś wątpliwości?
- Najwidoczniej tak – wzruszył ramionami brunet – no mów.
- Idę z Ruth Collins – powiedział wzruszając ramionami, a jego wzrok uciekł ponad ramię Aarona – z Hufflepuffu. Tam siedzi – pomachał jej.
- Ona jest młodsza prawda?
- Tak, a to źle?
- Nie, po prostu nie jestem aż tak obeznany w młodszych rocznikach. Najlepiej znam tylko gryfonów i tych który grają w quidditcha...
- No właśnie, quidditch.Kiedy kolejny mecz? - spytał Dorian. Może sam już nie był graczem, jednak ciągle był żywo zainteresowany – Katy nigdy nic nie wie, ale jako kapitan pewnie masz jakieś wtyki,co?
- Chyba cię nie zdziwię, jeśli powiem, że dopiero po sylwestrze? - zaśmiał się.

SCOROSE | spójrzmy na siebie inaczej |Where stories live. Discover now