Kiedy w czwartkowe popołudnie Rose zeszła do Pokoju Wspólnego, przy kominku stał Aaron, który wyglądał jakby na coś czekał. Albo na kogoś. Złapała go za ramiona, a chłopak się odwrócił, natychmiast obdarzając ją jednym ze swoich popisowych uśmiechów.
- Hej. Idziesz na obiad? - spytał, a dziewczyna odsunęła się z powrotem na bezpieczną odległość.
- Tak myślę. Inaczej umrę z głodu –westchnęła, a w odpowiedzi jej brzuch zaburczał, na co chłopak się zaśmiał.
- No to idziemy – objął ją ramieniem i ruszyli w stronę wyjścia z wieży – co miałaś na końcu?
- Eliksiry – powiedziała zadowolona – Slughorn zaprosił mnie na przyjęcie sylwestrowe. Mogę zabrać osobę towarzyszącą...
- Oh, czyli obskoczymy razem dwa bale? - spytał zaczepnie –Myślałem, że potrzebujesz partnera na jedną imprezę. Poza tym,ja też mam to zaproszenie. Jako kapitan quidditcha.
- Czyli bez zaskoczenia. A co do tej jednej imprezy... Skoro już masz garnitur,to trzeba to wykorzystać – zauważyła poważnie.
- A ty masz sukienkę.
- Dwie sukienki.
- Dwie? - zdziwił się.
- Zabrałam jedną z domu, na wypadek gdyby żadna w sklepie mi się nie spodobała. Przyjęcia w Klubie Ślimaka może i są "elitarne"ale z pewnością nie tak odświętne jak Bal Bożonarodzeniowy.
- No nie wiem, po tych dekoracjach, które załatwia i ludziach, których na nie ściąga... można by się zastanowić.
- No właśnie. Ciekawe czy nie ściągnie wujka Harry'ego i rodziców...Przez chwilę jeszcze żartowali, aż doszli do wejścia do Wielkiej Sali. Rose wślizgnęła się do środka uchylając drzwi i pociągnęła za sobą Aarona do stołu Gryffindoru. Usiedli naprzeciwko Anto i Doriana. Znajomi chłopaka znajdowali się za to kawałek dalej, oddzieleni od nich grupą czwartoklasistów. Rozejrzała się za Katy i Dianą. Zobaczyła je z bliźniaczkami Thomas. Katy zawzięcie o czymś z nimi dyskutowała, a Diana po prostu wpatrywała się w talerz grzebiąc w nim widelcem.
- Gołąbeczki nasze! - powitał ich Anto, niemalże zacierając dłonie – Jak tam wasze romantyczne spacerki korytarzami zabytkowego pałacu miłości?
Aaron spojrzał na niego zdziwiony, po czym uniósł kącik ust z półuśmiechu. Rose zauważyła w jego policzku pojedynczy dołeczek i jakoś samo jej się nasunęło, że to bardzo przystojny dołeczek.
- Roswood– przywitał się – a jak twoje metaforyczne... zaświaty?
- Oj, w zaświaty jeszcze się nie wybieram, chociaż metafory mi się zaczynają powoli kończyć.
- Phillips – podał dłoń Dorianowi – Jak tam próby?
- Wzorowo – odpowiedział chłopak o szerokiej szczęce i ciut za długich jasnobrązowych włosach.
- Ciągle boleję nad tym, że zostawiłeś sport dla muzyki – westchnął Aaron jakby decyzja Doriana faktycznie sprawiła mu fizyczny ból.Rose patrzyła zadowolona jak trójka chłopaków ze sobą rozmawia. Doceniała to, że mimo iż byli totalnie różni, Aaron starał się dogadywać z jej przyjaciółmi. Wcześniej dobrze się dogadywał z Jamesem, jednak Potter skończył szkołę. Było to na początku nieco niezręczne, jednak łatwo dało się o tym zapomnieć. Cieszyło ją, że potrafi znaleźć wspólny język zarówno z Anto, który był raczej typowym marzycielem, jak i z Dorianem, który jednak zostawił quidditch dla pianina. Ciężko byłoby mu ćwiczyć grę, przy notorycznych kontuzjach, a w końcu o dłonie pianisty trzeba dbać.
- No, Roswood, z kim w końcu idziesz na bal?
- Jak to "w końcu"? Były jakieś wątpliwości?
- Najwidoczniej tak – wzruszył ramionami brunet – no mów.
- Idę z Ruth Collins – powiedział wzruszając ramionami, a jego wzrok uciekł ponad ramię Aarona – z Hufflepuffu. Tam siedzi – pomachał jej.
- Ona jest młodsza prawda?
- Tak, a to źle?
- Nie, po prostu nie jestem aż tak obeznany w młodszych rocznikach. Najlepiej znam tylko gryfonów i tych który grają w quidditcha...
- No właśnie, quidditch.Kiedy kolejny mecz? - spytał Dorian. Może sam już nie był graczem, jednak ciągle był żywo zainteresowany – Katy nigdy nic nie wie, ale jako kapitan pewnie masz jakieś wtyki,co?
- Chyba cię nie zdziwię, jeśli powiem, że dopiero po sylwestrze? - zaśmiał się.
![](https://img.wattpad.com/cover/111449081-288-k488383.jpg)
ВИ ЧИТАЄТЕ
SCOROSE | spójrzmy na siebie inaczej |
ФанфікиSpotkanie dzieci największych wrogów nie może przejść bez echa, prawda? Rose ma w głowie cały wszechświat, wszystko, poza odpowiedziami na pytania na sprawdzian z transmutacji, na swoje własne także. Scorpius? No cóż, ktoś powiedziałby, że kompletni...