I. Początek czegoś nowego

190 18 3
                                    

*○♥○*

     Usiadłam na brzegu łóżka skreślając kolejne wersy w notatniku. Od pewnego czasu nie mam weny na pisanie nowych piosenek. Zmieniłam pozycję rozciągając się na turkusowej pościeli. Jeszcze dodatkowo przez pracę mojego ojca musiałam zmienić szkołę, po prostu świetnie. Robiąc to opuściłam moją jedyną i najlepszą przyjaciółkę Rachel. Trzymałyśmy się razem od podstawówki, a w przyszłości planowałyśmy założyć zespół. Ja grałam na gitarze, Rachel zaś pięknie śpiewała. Jutro będę musiała stawić czoło rzeczywistości i minąć mury szkoły Słodki Amoris. 

- Kylie, chodź na kolację! - z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej matki.

Przeciągając się raz jeszcze powoli wstałam do pozycji siedzącej. Sennie szurając kapciami odłożyłam notatnik na biurko obok łóżka. Następnie tym samym powolnym krokiem przeszłam do kuchni, która była tuż obok mojego pokoju. Zastałam tam moją mamę nakrywającą stół, oraz ojca, który czytał gazetę przy wyspie kuchennej.

- Ki musimy porozmawiać na temat twojego jutrzejszego transportu do szkoły - wychylił nos z nad gazety mój tata.

- Pojadę autobusem i nie mów do mnie Ki - nienawidziłam gdy mnie tak nazywał, ogółem nie przepadałam nad tym jak ktoś zdrabniał moje imię.

Usiadłam przy wyspie kuchennej czekając na moją porcję jajek z tostami.

- Josh, nie przedrzeźniaj się z Kylie - powiedziała moja mama podchodząc do stołu z jedzeniem - ma już siedemnaście lat! To zdrobnienie jest zbyt dziecinne, prawda?

- Mhm! - kiwnęłam głową potwierdzająco w między czasie przeżuwając spory kawałek pieczywa.

Reszta wieczoru minęła swobodnie. Po zjedzonej kolacji udałam się na chwilę do mojego pokoju aby wziąć piżamę, a następnie skierowałam się do łazienki. Myjąc zęby jednym okiem spoglądałam w lusterko, które było wysoko nad moją głową. Byłam strasznie niska, czego nienawidziłam i strasznie utrudniało mi to życie. Wzięłam szybki prysznic używając mojego ulubionego migdałowo-cytrynowego żelu pod prysznic i ubrałam swoją prostą, czarną piżamę. Moje długie, falowane białe włosy związałam w niedbałego koka aby mi nie przeszkadzały i przeszłam do mojego pokoju z zamiarem wtulenia się w pościel. Gdy już leżałam pod kołdrą, sięgnęłam jedną ręką na biurko i chwyciłam swój telefon z zamiarem napisania do Rachel.

Ja: Hej, co powiesz na rozmowę jutro o 18 przez Skype? :)

Odłożyłam telefon, obróciłam się w stronę ściany i powoli zamykając oczy zasnęłam.


*○♥○*

   Następnego dnia obudził mnie melodyjny dźwięk alarmu z mojego telefonu. Leniwie podniosłam się do pozycji siedzącej w między czasie przecierając oczy. Włożyłam notatnik do torby leżącej obok mojego łóżka. Następnie czym prędzej ubrałam moją ulubioną szarą bluzkę z napisem 'Music' do tego białe jeansy i moje ulubione czarne trampki. Po chwili wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki. Umyłam twarz rozkoszując się zimną wodą. Tego potrzebowałam aby się dostatecznie obudzić. Pomalowałam lekko rzęsy, rozczesałam moje długie białe włosy i wyszłam z domu. Dzień był słoneczny, lekki poranny wietrzyk otulał moją bladą twarz. Rozejrzałam się dookoła. Pomimo tego, że mieszkam w spokojnej dzielnicy, jeździło tu wiele samochodów, a ludzie pędzący chodnikiem spieszyli się do pracy. Z tego co wyczytałam na internecie aby dotrzeć na przystanek musiałam przejść obok jakiegoś butiku... Tylko pytanie gdzie on jest! Po chwili namysłu postanowiłam zaczepić przypadkowego przechodnia i spytać się go o drogę.

- Przepraszam? - nieśmiało zaczepiłam stojącą do mnie tyłem dziewczynę o srebrzystobiałych włosach - Czy wiesz jak można dotrzeć na najbliższy przystanek, z którego dojadę do liceum Słodki Amoris?

- A to ty musisz być tą nową uczennicą, o której pisała Peggy! - biało włosa odwróciła się energicznie, teraz mogłam zobaczyć jej śliczne złote oczy - Jestem Rozalia.

- Ja jestem Kylie - aby patrzeć jej w twarz musiałam spojrzeć w górę, była ode mnie wyższa o co najmniej głowę - To mogłabyś mi pomóc z tym przystankiem?

- Pewnie! - posłała mi szeroki uśmiech - Musisz iść w prawo, a potem w lewo... - zaczęła wymachiwać rękami, dosyć komicznie to wyglądało - I tu cię zostawiam, muszę jeszcze odwiedzić w butiku mojego chłopaka Leo.

Nowo poznana dziewczyna szybko pobiegła w stronę, którą mi wcześniej wskazywała. Mogła mi przecież dotrzymać towarzystwa, no ale trudno. Poszłam na przystanek zastanawiając się cały czas co przyniesie dzień. Usiadłam na drewnianej ławce z ciekawością przyglądając się ludziom w okolicy. Moją szczególną uwagę przyciągnął wysoki, białowłosy chłopak ubrany w stylu wiktoriańskim. Miał ubrany długi czarny płaszcz. Szczerze dziwiłam się, że nie jest mu gorąco. Tajemniczy osobnik pisał coś w swoim notatniku jednym okiem zerkając na mnie. Poczułam, że się czerwienię. Na moje szczęście za chwilę podjechał autobus. Szybko do niego wsiadłam i zajęłam miejsce przy oknie. Białowłosy również wszedł za mną i dosiadł się do czerwonowłosego chłopaka. Teraz gdy rozmawiał ze swoim towarzyszem mogłam się lepiej przyjrzeć rysom jego twarzy. Od razu w oczy rzuciła mi się jego heterochromia, jedno oko miał złociste, a drugie zielone. Wyglądał na sympatycznego. Autobus mijał kolejne przystanki, a mi coraz bardziej zaczęło przewracać się w żołądku ze stresu. Oparłam głowę o zimną szybę i próbowałam się uspokoić.

- Wolne? - podeszła do mnie płomiennoruda dziewczyna.

Przytaknęłam, a ona usiadła obok mnie. Dziewczyna całą drogę odwracała się do tyłu aby porozmawiać z koleżankami. Nie powiem irytowało mnie to lekko. Naprawdę potrzebowałam z kimś porozmawiać. Gdy autobus się zatrzymał pognałam do nowej rzeczywistości przekraczając mury liceum Słodki Amoris.


*○♥○*


Her love is music //SFWhere stories live. Discover now