VI. Ciąża!?

99 13 9
                                    

*○♥○*

      Leżałam na łóżku co chwilę sprawdzając wiadomości. Od mojej przeprowadzki Rachel się do mnie nie odzywała. Pewnie znalazła sobie już nowych przyjaciół. Odłożyłam telefon na biurko obok, po w złym humorze zdjęłam ramkę z naszym wspólnym zdjęciem w półki i już miałam je potrzaskać gdy nagle usłyszałam melodyjny sygnał informujący, że ktoś do mnie dzwoni.

- K-kylie... - usłyszałam załamany głos mojej przyjaciółki, było słychać, że płakała.

- Roza! Co się stało?

- To nie jest rozmowa na telefon... Przyjedź proszę...

Rozłączyłam się. Szybko założyłam byle jakie buty i wyszłam z domu. Rozalia nigdy praktycznie nie była smutna. Zawsze była pogodna i raczej się niczym nie przejmowała, albo po prostu tak dobrze to ukrywała. Coś musiało się poważnego stać, że jest aż w takim stanie. Szłam tak szybkim krokiem, że już po sześciu minutach byłam pod domem mojej przyjaciółki. Otworzyła mi niemal od razu. Była ubrana w czarny szlafrok. Miała rozczochrane włosy i wielkie wory pod oczami.

- O mój Boże! - zakryłam usta rękoma - Roza! Co się stało?

Białowłosa nic się nie odzywała, tylko pokazała mi gestem, że mam wejść do środka. Poszłam za nią do jej pokoju. Usiadłyśmy na łóżku, w pokoju jak nigdy panował wielki bałagan. 

- To powiesz mi co się stało? - zapytałam.

Rozalia pociągnęła nosem i wyszła na chwilę z pokoju. Po chwili wróciła z jakimś przedmiotem w ręku. Rzuciła tym czymś na komodę obok. Z ciekawości podniosłam się i podeszłam bliżej. To był test ciążowy z dwoma kreskami! Roza zostanie matką!

- Jejku Roza - przytuliłam przyjaciółkę - Nie martw się będzie dobrze!

- Nic nie będzie dobrze - powiedziała przez łzy - Mam siedemnaście lat Kylie! Leo jest niewiele starszy! Nie damy sobie rady!

- Dacie, wierzę w was! - posłałam jej nieśmiały uśmiech - Twoja mama wie?

- Jeszcze nie...

- Kiedy planujesz jej powiedzieć? Po wizycie u ginekologa?

- Tak - spróbowała odwzajemnić uśmiech - A właśnie poszłabyś ze mną na badania?

- Pewnie - przytuliłam ją jeszcze mocniej teraz muszę ją wspierać.

*○♥○*

    Szłyśmy powoli korytarzem ośrodka ku gabinetu ginekologa, u którego Rozalia umówiła wizytę kilka dni temu. Drżącą ręką chwyciła klamkę.

- Chcesz abym szła z tobą? - położyłam swoją dłoń na jej ramieniu.

- Dam sobie radę... - posłała mi smutny uśmiech.

- Nie martw się jeszcze nic nie jest pewne - udałam się w stronę metalowych krzeseł ustawionych pod ścianą. 

Trzymałam z całego serca kciuki, aby moja przyjaciółka jednak nie była przyszłą matką. Byłaby to dla niej tragedia! Ona chodzi dopiero do drugiej liceum,a jej chłopak prowadzi skromny butik nieopodal mojego domu. Obok mnie siedziała ciężarna kobieta ze swoim mężem. Widać było, że jest już w zaawansowanej ciąży. Ciekawe czy Roza w późniejszym czasie też będzie szczęśliwa ze swojej ciąży. Zresztą co ja gadam! Przecież jeszcze nie wiadomo czy nosi w brzuchu swoje przyszłe dziecko! Testy ciążowe są często zepsute. Zacisnęłam mocniej kciuki za wynik negatywny. Pomimo tego wiedziałam, że mimo wszystko nie opuszczę jej, bo po to ma się przyjaciół. Po jakimś czasie białe drzwi gabinetu uchyliły się...

*○♥○*

Her love is music //SFDove le storie prendono vita. Scoprilo ora