IV. Będziemy rodziną!

117 11 4
                                    

*○♥○*

     Miałam sobie odpocząć, świetnie! Powolnym krokiem podeszłam do drzwi aby je otworzyć. Moim oczom ukazała się burza czerwonych włosów.

- Aaa! Co ty tu robisz!? - odskoczyłam automatycznie w tył.

- Mieszkam w pobliżu - Kastiel uśmiechnął się szyderczo i usiadł do stołu gdzie stała moja niedokończona zupa.

- Ale to nie powód by mnie nachodzić! - zaczęłam tupać nogą niczym grymaśne dziecko.

- Zabawna jesteś - chłopak skosztował zupy - Ale kucharka to z ciebie żadna.

- To tylko odgrzewane - opadłam na krzesło obok - Zupę robiła moja mama.

- Aha - mruknął - Ale zapewne gotowanie dziedziczy się w genach?

Nie wytrzymałam. Moja brew zaczęła niebezpiecznie drgać. Podeszłam do szafki gdzie trzymamy naczynia kuchenne. Pewnym chwytem wzięłam patelnię i zaczęłam się zbliżać do Kastiela.

- Ej dziewczynko tylko mi tu bez takich - wstał i przybliżył się do ściany.

- Won mi stąd! - zaczęłam na oślep walić tą rudą małpę patelnią.

- Ej, ał! - nie wiem z czego, ale chłopak się zaczął śmiać - Już idę dobra?

Pokazał gest poddania się i opuścił mieszkanie. Dobrze, że ta blondyna tego nie widziała, bo ugotowałaby mnie, a potem zjadła. Miskę po zupie włożyłam do zmywarki, a następnie udałam się do mojego pokoju. Schyliłam się pod łóżko i wyciągnęłam moją ukochaną czarną gitarę. Zaczęłam tworzyć melodię i zapisywać nuty do piosenki, którą stworzyłam dzisiaj na dziedzińcu. Po jakichś dwóch godzinach pracy była gotowa. Byłam wyjątkowo z niej zadowolona.

*○♥○*

Minęło już kilka dni odkąd zmieniłam szkołę. Poznałam już chyba wszystkich z mojej klasy. Przewodniczącą Melanię, nieśmiałą Violettę, wysportowaną Kim, Amber i jej adoratorki Li, i Charlotte, oraz wiele innych osób. Pomimo moich obaw zostałam zaakceptowana w nowej szkole. Oczywiście były wyjątki, ale nie będę się czepiać. Szczególnie zaprzyjaźniłam się z Lysandrem i Rozalią. Właśnie trwała lekcja matematyki. Ja jak zwykle na niej nie uważałam i pracowałam nad nową piosenką.

- Halooo, Kyliee! - moja towarzyszka z ławki zaczęła mi krzyczeć do ucha.

- Roza, co chcesz? - niechętnie oderwałam się od pracy.

- Pytałam się ciebie czy wpadniesz do mnie dzisiaj wieczorem - jej złote oczy zalśniły.

- Mmm - mruknęłam twierdząco, szczerze to nie chciało mi się dzisiaj wychodzić, gdyż miałam już plan na wieczór, ja i moje łóżko.

- Ty i ten twój świat, chyba nigdy się nie zmienisz - skomentował ktoś z tyłu.

Szybko się odwróciłam. Osobą, która to powiedziała był Lysander. Automatycznie spaliłam twarz rumieńcem. Ostatnio zbyt często przyłapywałam się na myśleniu o białowłosym. To mój przyjaciel, tak pewnie to dlatego. Roza na mnie sugestywnie spojrzała. Doskonale wiedziałam co to oznacza - "Wychodzimy do łazienki". Najpierw z pytaniem zgłosiła się Rozalia, a następnie ja. Wyszłam z sali. Za drzwiami czekała moja przyjaciółka.

- Będziemy rodziną! - zaczęła piszczeć z podekscytowania.

- Brat mojego przyjaciela z tobą chodzi - westchnęłam - I co z tego?

- Nie widzisz jak Lysander na ciebie patrzy? - białowłosa przytuliła mnie, a ja zaskoczona przywarłam do ściany.

- C-co... - poczułam jak moje policzki płoną.

Prawda. Lubię Lyśka, ale jako przyjaciela. Ostatnio często przyłapuję się na myśleniu o nim. Zbyt często. To niepokojące...

- Wiedziałam! - Roza zaczęła mnie coraz mocniej przytulać - Ty również go kochasz!

W chwili gdy moja przyjaciółka wypowiedziała ostatnie zdanie ktoś wyszedł z sali. To był...

*○♥○*

Her love is music //SFWhere stories live. Discover now