Obudził mnie dzwonek telefonu stacjonarnego w moim pokoju hotelowym. Niechętnie przekręciłam się na bok i na oślep sięgnęłam po słuchawkę.
- Halo? - mruknęłam zaspanym głosem.
- Gotowa? - w uszach zadźwięczał mi radosny głos Lauren.
- Wiesz, która jest godzina? - ziewnęłam.
- Jedenasta, babe. - na te słowa gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Kurwa. - mruknęłam pod nosem. Po wczorajszym wieczorze filmowym z dziewczyną padłam trupem. Nawet nie przebierałam się w swoje ubrania, tylko zasnęłam w dresie i koszulce brunetki.
- Śniadanie będzie za jakieś pięć minut. - odparła miękkim tonem. - No chyba, że zmieniłaś zdanie..
- Nie, nie! - zaprzeczyłam szybko. - Po prostu zaspałam. Już się ubieram. - uśmiechnęłam się, mimo że nie mogła tego zobaczyć.
- Dobrze. Za pół godziny na dole?
- Jasne.
- W takim razie do zobaczenia, śpiochu. - zaśmiała się cicho.
- Do zobaczenia, ranny ptaszku. - odparłam i odłożyłam słuchawkę.
Wstałam z łóżka i pochyliłam nad walizką. Wyciągnęłam z niej komplet świeżej bielizny i parę najbardziej obcisłych spodni, jakie ze sobą zabrałam. Nie wiedzieć dlaczego, odczuwałam potrzebę, aby świetnie wyglądać i miało to dużo wspólnego z Lauren. Chciałam się jej po prostu podobać. Chciałam, żeby patrzyła na mnie tak samo, jak ta blondyna wczoraj gapiła się na nią. Z pożądaniem w oczach.
Rozległo się pukanie do drzwi, więc je otworzyłam, po czym uprzejmie dziękując za śniadanie, na powrót zamknęłam. Usiadłam wygodnie przy niewielkim stoliku i zaczęłam dosłownie pochłaniać jedzenie. Nie sądziłam, że byłam aż taka głodna.
Kiedy byłam gotowa do wyjścia, przeglądnęłam się ostatni raz w lustrze i uśmiechnęłam do siebie. Sama bym na siebie polecała. Opuściłam pokój, po czym zjechałam windą na dół. Przed wyjściem z niej wyprostowałam się i uniosłam podbródek. Pokażę jej, że wcale nie jestem taka niewinna.
- Hej. - uśmiechnęłam się, stając na przeciwko niej. Dziewczyna podniosła na mnie wzrok, a jej mina świadczyła o tym, że osiągnęłam swój cel.
- Umm.. Cześć. - mruknęła, drapiąc się nerwowo po karku. - Ładnie wyglądasz. - dodała po chwili.
- Wiem. - wyszczerzyłam się jeszcze bardziej. - To jaki jest plan?
- Jesteśmy w LA. - zaśmiała się cicho. - Możemy wszystko.
- Trafna uwaga, Lauren. - lekko uniosłam kąciki ust.
- Już wiem. - uśmiechnęła się chytrze. - Ale dowiesz się na miejscu.
- Nadal prawię cię nie znam. A co jeśli mnie porwiesz, zgwałcisz i zabijesz?
- Gwałt? - zabawnie poruszyła brwiami. - Czemu nie.
Już nic nie odpowiedziałam, tylko wyszłam za dziewczyną z hotelu. Przeszłyśmy kawałek i zatrzymałyśmy się przed czarnym suvem.
- Wypożyczyłam go. - wyjaśniła. - Nie mieli innych.
- Narzekasz? - zdziwiłam się. - Przecież t Yukon z tego roku.
- Widzę, że znasz się na autach. - pokiwała z aprobatą.
- Pracuję w komisie samochodowym. - odparłam dumnie, a kiedy dziewczyna otworzyła przede mną przednie drzwi, minęłam ją i wsiadłam do tyłu. - Nie jeżdżę z przodu. - stwierdziłam, widząc jej zdziwioną minę.
Chwilę jechałyśmy w ciszy, aż w końcu odczułam potrzebę dowiedzenia się czegoś o tajemniczej brunetce.
- A ty? Pracujesz gdzieś?
- W kasynie przyjaciela. - odparła, zerkając na mnie we wstecznym lusterku. Robiła to średnio co pół minuty.
- To musi być ciekawe zajęcie. - przyznałam.
- Owszem. Od września zaczynam również studia. A ty? Robisz coś poza komisem?
- Śpię. - zaśmiałam się cicho. - Nie stać mnie na studia. - odpowiedziałam szczerze.
- A gdyby było cię stać, jaki wybrałabyś kierunek?
- Pedagogika. - stwierdziłam bez zastanowienia. - A ty co studiujesz?
- Zarządzanie. - mruknęła. - Wybacz moją śmiałość, ale nadal nie mogę uwierzyć w to, że nigdy nikogo nie miałaś. Jesteś śliczna. W sumie to za mało powiedziane.. - powoli zaczęła się plątać, co było bardzo słodkie. - Jesteś piękną, młodą i mądrą dziewczyną. Dlaczego?
- Bóg chyba miał dobry dzień. - starałam się ukryć rumieńce.
- Dlaczego nikogo nie miałaś? - zaśmiała się, co również było urocze.
- Nie spotkałam odpowiedniej osoby. - wyjaśniłam.
- Jak to nie? A ja? Jestem idealną partią! - zaczęła żartować, chociaż przez moment miałam nadzieję, że mówi na serio.
- Nie wątpię. - szepnęłam pod nosem, ale chyba to usłyszała, bo kolejny raz zerknęła w lusterko, a na jej twarzy widniał przepiękny uśmiech.
- Panienko Estrabao, jesteśmy na miejscu. - odwróciła się w moją stronę. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam mały most z szyldem 'little tokyo'. Już wiedziałam, że to będzie świetny dzień.
- Ziemia do Camzi. - zaśmiała się Lauren, przywracając mnie do rzeczywistości. - O czym tak myślisz?
- Martwię się egzaminem. - czułam się podle okłamując ją. Jednak na razie chciałam zachować dla siebie fakt, że moje wspomnienia wracają.
- Dasz radę, skarbie. - mocniej mnie objęła, a ja wtuliłam twarz w jej mięciutką bluzę, drapiąc Kolenia za uchem.
YOU ARE READING
REMIND ME | CAMREN |
FanfictionLudzie tracą wiele. Bliskich. Godność. Pieniądze. Co straciła Camila?