*1*

203 13 13
                                    

Z dedykacją dla Yenna Emilcia której chciało się pisać komentarz. Błagam piszcie co myślicie ....

8 lat później :
***
Aretuza. Schronienie wielu dziewcząt, wspaniała elitarna szkoła, piękne widoki, wspaniałe nadmorskie powietrze. Cudowne miejsce. Zwłaszcza bladym świtem gdy całe czarodziejskie grono pedagogiczne oraz wszystkie adeptki pogrążone są w błogim, mocnym śnie. Odpoczywają przed kolejnym, męczącym dniem pracy i szkoły. Każdemu kto do Aretuzy jeszcze nie miał okazji zawitać trzeba bowiem wiedzieć, lekcje bywają naprawdę ciężkie, nauczyciele zaś wymagający. Często zdawać by się mogło, że ponad wszelkie, ludzkie możliwości. W tym roku podniesiono znacznie próg oceniania. Nawet dziewczęta z freblówki musiały ciężko harować aby dostać się poziom wyżej. Uczennice, drugiego i trzeciego roku padały na kolana przed kadrą placówki błagając o zaliczenie przedmiotu, czwórki ledwo wiązały koniec z końcem a ostatnie klasy... cóż. Niektórzy mogli tylko wznosić błagania w kierunku sił wyższych, chociaż to zazwyczaj i tak nic nie pomagało. Zamiast tego pod koniec 1 semestru na korytarzach rozlegał się zwykle płacz, lament, zawodzenie, piski , groźby, wiązanki przekleństw oddalanych do domu nieszczęśniczek, którym nie udało się podołać kompletnej edukacji. Rzecz jasna żadne szlochy, biadolenia nawet próby przekupstwa nie robiły wrażenia a wykładowcy pozostawali niewzruszeni , konserwatywni i konsekwentni aż do bólu. Nigdy nie zmieniali zdania. W tej szkole nie znano litości dla nie umiejących przyswoić sobie wiedzy niezbędnej przyszłym czarodziejkom. Przeżyć katorgę potrafiły tylko nieliczne. Tylko najlepsze, perfekcyjne. Musiały wyróżniać się na tle innych nie tylko wiedzą. Musiała od nich bić pewność siebie, inteligencja, pasja...Wyjątkowość, a Yennefer, uczennica z dwunastego, ostatniego rocznika była wyjątkowa. Wyjątkowa w każdym calu.

***

W komnatce na piętrze akademii zajmowanej przez dwie adeptki panowała cisza jak makiem zasiał. Margarita Lux -Antille, prymuska z klasy kończącej Aretuzę odpoczywała pogrążona w kamiennym, twardym śnie. Zakopana w stercie poduszek, nakryta kołdrą po same uszy z mnóstwem książek porozrzucanych po całej pościeli, odsypiała wczorajszy dzień egzaminów wykonywanych co kwartał, gdy niezmącony spokój w pokoju przerwał dziki, wręcz obłąkańczy wrzask. Wybudzona z majaków zdążyła ledwie gwałtownie otworzyć oczy , rozchylić wargi i zakasłać, zaraz potem runęło na nią istne tornado czarnych loków. Znajoma dziewczęca sylwetka w białej koszuli nocnej z krzykiem zacisnęła palce rzucając się z całą energią prosto na blondwłosą uczennicę . Źrenice Rity rozszerzyły się gwałtownie gdy uniesiona ręka wystrzeliła spod pościeli prosto w kierunku jej twarzy, dziewczyna odskoczyła gwałtownie w bok cudem unikając ciosu w szczękę. Pięść przecięła powietrze prosto nad głową, uderzając z rozpędu w ramę łoża. Druga z dłoni współwłaścicielki pokoju poszła w ślady pierwszej. Celując jeszcze szybciej i jeszcze mocniej. Zdążywszy się już jednak zorientować w zaistniałej sytuacji Margarita uchyliła się zręcznie przed kolejnym ciosem łapiąc atakującą za nadgarstki. Współwłaścicielka komnatki na piętrze zawyła ze wściekłością ze wszystkich miar starając się wyrwać usiłującej zatrzymać ją przyjaciółce.

- Zabiję cię sukinsynu, rozumiesz, zabiję cię! Połamię ci wszystkie kości. Do cholery! Puść mnie, zostaw... Zostaw mnie.... Cholera. - Yennefer wierzgnęła nogami skopując pierzynę na podłogę - Zostaw - machnęła łokciem prawie zdzielając Ritę w obojczyk. Młoda czarodziejka przycisnęła dziewczynę do siebie skutecznie blokując wszelkie próby uderzeń.

- Yenna! - objęła ją ramionami

- Puszczaj mnie skurwysynu!

- Yenna ! Obudź się! To ja. Słyszysz mnie, to ja.

- Margarita? - szamocząca się adeptka znieruchomiała - Rita... -powtórzyła

Starsza z dziewcząt odetchnęła z ulgą wypuszczając dłonie nastolatki.

Okruszek Where stories live. Discover now