Wyjdź! 😢

28 0 0
                                    

Lily 16.07

Wstałam dość wcześnie. Widziałam, że chłopacy jeszcze spali więc zaczełam robić śniadanie. Wczoraj dużo się działo. Dużo? Bardzo dużo. Podpowiadał mi mój rozum. Nie potrafiłam się powstrzymać on bardzo mnie pociąga. Jest delikatny i brutalny jednocześnie.
- Cześć młoda. - do kuchni wszedł Lucas.
- Cześć. Jak impreza?
- Świetna no ale szkoda że was nie było.
- Innym razem.
- Trzymam cię za słowo.
- Jakie słowo? - zapytał Agus kiedy wszedł do pomieszczenia.
- Nie interesuj się.
- Będę się interesował sprawami mojej dziewczyny.
- Kogo? - zapytałam rownicześnie z Pocho. - O czymś nie wiem?
- Po wczorajszej nocy chyba wszystko jest jasne. - szepnął mi do ucha błądząc dłońmi po moich plecach.
- Jeśli chcecie się macać to powiedźcie nie będę wam przeszkadzał. - Lucas stanął przy nas.
- Nie przeszkadzasz. Nic nie robimy przecież.
- Jeszcze nic nie robimy.
- Agus przestań.
- No co? - wymrucał mi do ucha.
Poczekałam aż Lucas wejdzie do łazienki i zwróciłam się do Agustina.
- To że wczoraj do czegoś doszło nie znaczy, że będzie tak codziennie.
- Czy ja powiedziałem, że tak ma być codziennie?
- Nie denerwuj mnie.
- Ja? Czym cię denerwuje?
- Wszystkim. Nie jesteśmy razem a ty...
- Możemy być razem.
- Nie, nie możemy. Znam cię tydzień prawie nic o tobie nie wiem.
- Po tygodniu znajomości nie chcesz ze mną być, ale do łóżka mi wskoczyłaś. - wyczułam chamski ton w jego głosie.
- Słucham? - poczułam jakby ktoś mnie uderzył. Wybiegłam z jego mieszkania w samych majtkach i
koszulce. Pobiegł za mną, ale o dziwo byłam szybsza. Wbiegłam do mieszkania Valu i do swojego pokoju.
- Lily wszystko.... - nie pozwoliłam jej dokończyć ponieważ trzasnęłam drzwiami. Obiecałam sobie, że nie dam się skrzywdzić, że nie będę płakać przez faceta ale to co powiedział zabolało. Bardzo.

Valentina
Co się tam stało? Wbiegła do mieszkania jak oparzona. Nie dała mi nawet dokończyć zdania.
- Otwórz. - zza drzwi usłyszałam głos Agusa.
- Co się stało?
- Jestem idiotą.
- Tyle to ja wiem.
- Dzięki. Gdzie Lily?
- U siebie, ale chwila nie pojdziesz tam dopóki nie powiesz mi o co chodzi.
- Powiedziałem za dużo.
- Co powiedziałeś?
- Że po tygodniu wskoczyła mi do łóżka ale nie chce ze mną być.
- Nie jesteś idiotą. Jesteś totalnym kretynem. Jak mogłeś jej tak powiedzieć...
- To był impuls. Dopiero po fakcie zorientowałem się co powiedziałem. Mogę do niej iść?
- Przproś ją i powiedz że tak nie myślisz.
- Dobrze.

Agustin
- Lily? Lily otwórz proszę. Przepraszam. Jestem debilem. Skończonym dupkiem. Wiem o tym. Nie chciałem tego powiedzieć. Po prostu strasznie mi na tobie zależy. Nie chcę cię stracić. Wybacz mi. Lilu. Otwórz. - drzwi zaczęły się powoli uchylać i zobaczyłem twarz dziewczyny. Była cała zapłakana. - Lily.... maluszku. - chciałem ją przytulić, ale odepchnęła mnie.
- Jak mogłeś?!
- Zawaliłem, wiem ale nie odtrącaj mnie teraz.
- Wyjdź!
- Lily proszę...
- Wynoś się!!!
- Przepraszam...
Wyszedłem tak jak chciała. Nie miałem już szans. Zjebałem po całości.

Lily
Czy on myśli, że jak powie "przepraszam" to rzuce mu się w ramiona? A może miałabym "wskoczyć" mu do łóżka kolejny raz? Tak na przeprosiny. Jest żałosny. Wiedziałam, że ten cały wakacyjny romans tak się skończy. Nie chce mieć z nim już nic wspólnego.
- Lily mogę? - zapytała Valentina wchodząc do mojego pokoju.
- Tak.
- Nie będę go usprawiedliwiać bo zachował się jak idiota, ale...
- Nie, nie ma żadnego ale. Nie chce rozmawiać ani z nim ani o nim. To skończony temat.
- Przecież z nim spałaś.
- To był największy błąd jaki popełniłam.
- Lily nie podejmuj pochopnych decyzji. Oboje byliście zdenerwowani.
- Gdyby ktoś do ciebie tak powiedział to co byś zrobiła?
- Dałabym mu w twarz, ale jeśli by mi zależało to nie podejmowałabym decyzji o zakończeniu znajomości. Jesteś na niego zła ja to rozumiem, ale taką decyzję możesz podjąć tylko wtedy jak ochłoniesz żeby później jej nie żałować. Obiecujesz, że pomyślisz?
- Obiecuje, że pomyśle ale nie że mu wybacze.
- Chodź zjesz coś.
- Nie jestem głodna.
- Jesteś a poza tym to muszę jeszcze o coś cię zapytać.
- O co?
- To później. Chodź jeść.
- Ugh...

Agustin
Nie pozostało mi teraz nic innego jak upić się do nieprzytomności.
- Co robisz? - zapytał Pocho wchodząc do mojej sypialni.
- Idę na imprezę.
- Zwariowałeś? Jest południe.
- No i? Każda pora jest dobra żeby się napić.
- Agus co jest?
- Nic a co ma być?
- Pokłóciliście się?
- Kazała mi się wynosić.
- Dlaczego?
- Nie ważne nie chcę o tym mówić.
- Odjebałeś coś a teraz pójdziesz się nad sobą użalać. Zapomniałeś że masz dzisiaj spotkanie z Fernando?
- Nie pójdę na nie i tyle.
- Stary za miesiąc wychodzi wasza piosenka a ty teraz będziesz się użałał bo laska cię rzuciła?!?!
- Już mi nie zależy po prostu.
- Idiota.

Lucas
- Maxi przyjdź do nas szybko. - zadzwoniłem do przyjaciela.
- Po co?
- Przyjdź. Już.
Ja wiem, że Agus się zakochał ale przecież nie może przez jakąś kłótnie zaniedbywać pracy a tymbardziej rezygnować z czegoś co było jego marzeniem już od dawna.
- Jestem. Co jest? - do mieszkania wszedł Espindola.
- Nasz ukochany przyjaciel pokłócił się ze swoją ukochaną i mówi, że na niczym już mu nie zależy na muzyce też.
- Żartujesz sobie ze mnie?!
- Nie. Idź i wytłumacz mu, że jest totalnym idiotom ja nie mogę go już słuchać.
- Okey.

Lily
- Jak było?
- Co było?
- No jak było z Agusem?
- Valu nie chcę o nim mówić.
- Powiedz mi tylko jak było.
- Dobrze. Bardzo dobrze.
- Skoro było tak dobrze to dlaczego chcesz go odrzucić?
- To, że było nam razem dobrze w łóżku nie znaczy, że od razu mamy brać ślub.
- Kto każe wam brać ślub? Kochanie to jest facet, najpierw robi potem myśli.
- To go nie usprawiedliwia.
- Wiem. Ale daj mu szanse.
- Valen...
- Zależy mu. Znam go i widzę jak na ciebie patrzy.
- Okej. Przepraszam, ale jestem umówiona.
- Z kim?
- Z Fernando. Chciał żebym przyjechała do studia.
- Po co? Przecież jest niedziela. To nawet my nie nagrywamy w weekend.
- Nie wiem. Po prostu mówił, że ma dla mnie niespodziankę.
- Mogę jechać z tobą? Później pojachałybyśmy na zakupy bo w końcu w piątek jest prezentacja nowych kosmetyków Garnier.
- Mam ci pomóc coś wybrać tak?
- Mi i tobie. Idziesz tam ze mną.
- Zwariowałaś.
- Nie, w piątek idziemy na gale a w sobotę na mecz.
- Valu?
- Hm?
- Kocham.
- Wiem malutka. Idę się ubrać.
- Ja też.

- Ja też

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wyglądałyśmy tak

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wyglądałyśmy tak. Ja dodatkowo założyłam kurtkę ponieważ na dworze było zimno. Pogoda idealna dla mnie. Zachmurzone niebo z którego co jakiś czas spada deszcz. Samochodem Valu pojechałyśmy do studia.

***
Hihihihihi 😂😂😂
A tak wgl to jest ktoś?

New Relationship || xmartizzlexWhere stories live. Discover now