Lily 21.07
- Lily? Śpisz?
- Śpie.
- Co chcesz na śniadanie?
- Mówię ci przecież, że śpie.
- Babe...
- Zamknij się.
- Sama tego chciałaś.
- Co? - odwróciłam się w jego stronę a on wstawał z łóżka - Agus zostań - z podłogi zaczął podnosić swoje spodnie następnie usiadł i zaczął je zakładać - Aguuus - przeciągałam - No przepraszam - znowu cisza - Naprawdę będziesz na mnie zły? - zaczełam drapać go po plecach ma których nie miał jeszcze koszulki.
- Przestań. - odezwał się w końcu.
- A jak nieprzestane to co mi zorbisz?
- Nie będę taki delikatny jak wczoraj.
- Kuszące - powiedziałam zalotnie - ale nie chce wczoraj nie było nie wiadomo jak dobrze.
- Jasne, podobało ci się.
- Chciałbyś. - w tym momencie odwrócił się i pchnął mnie delikatnie tak że pozycje siedzącą zmieniłam na leżącą a on zawisł nademną.
- Jeczałaś mi wczoraj do ucha przez pół nocy więc nie uwierze że ci się nie podobało.
- Mądry chłopczyk z ciebie. - objęłam do nogami w pasie.
- A z ciebie strasznie seksowna dziewczynka, która dziś pójdzie ze mną i Fernando to doktora Martineza.
- Musiałeś zepsuć taką chwile?
- Obiecałaś, że pojedziesz.
- Wolałabym zostać z tobą tutaj.
- Uwierz, że ja też, ale ostatnio zemdlałaś i wolałbym wiedzieć czy jesteś zdrowa.
- Jestem zdrowa, a zemdlałam bo mnie zdenerwowałeś.
- Przepraszam, ale słyszałaś co powiedział lekarz powinnaś się zbadać.
- Jasne.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Mhm pytaj.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym, że miałaś depresje?
- Nie chciałam do tego wracać. Tylko Valu o tym wiedziała.
- To przez tego chłopaka w którym bylaś zakochana?
- Tak, ale mówiłam ci już kiedyś, że nie lubię i nie chce o tym mówić.
- Nie będę do niczego cię zmuszał.
- Kiedy będziemy jechać?
- Fer umówił się dopiero na 16.
- Czyli mogłam jeszcze spać?
- Nie. Musisz zjeść śniadanie, które dla ciebie zrobię.
- Ty? Wiesz nie żeby coś ale chcę żyć. Chcę dożyć chociaż swojej osiemnastki.
- Uważasz, że źle gotuje?
- Nie powiedziałam tego, ale wolała bym żeby Lucas zrobił mi coś do jedzenia.
- Jasne, okey jak chcesz. - podniósł się ze mnie i złapał swoją koszulkę.
- Obrażasz się jak nastolatka. - powiedziałam i wróciłam do spania.