sześć

73 3 1
                                    

Przeprowadzka poszła w miarę szybko, pożyczyłam auto od ojczyma, bo do mojego nie zmieściłyby się wszystkie rzeczy które miałam w pokoju.

Diana trochę posmutniała kiedy zauważyła, że się pakuję.
No ale żadna z nas nie robiła nigdy o nic żadnych problemów.
Stwierdziła, że boi się, że nie znajdzie drugiej takiej współlokatorki.
Wcale się nie dziwię, przecież ludzie bywają różni.
Oczywiście nie mam tu na myśli tego, że jestem idealna..
Sporo mi do tego brakuje.

Dobra, koniec gadania, trzeba iść spać, bo jutro pierwszy dzień pracy.

Budzik zadzwonił dokładnie o 6.
Wczoraj piłam tylko jedną kawę, więc nawet się wyspałam.

Szybki prysznic, trochę makijażu..
Dziś rzęs sobie nie odpuszczę, bo z rana niepomalowana słabo wyglądam.
Ubrałam zwykłe czarne rurki, czarne conversy i szarą bluzę, a czarną bluzkę z długim rękawem spakowałam do torebki na przebranie.
W kawiarnii nie ma specjalnych wymogów, oprócz właśnie zwykłej czarnej bluzki.
To mi się podoba.
Bardzo lubię czerń.

Zbiegłam na dół, wszyscy chyba jeszcze spali.
David ma pewnie szkołę na 8, mój ojczym go zawozi no a mama zazwyczaj pracuje w biurze w domu ale różnie to bywa.

Zrobiłam sobie kawę i zjadłam kanapkę z awokado.

Była 6:43, więc powoli zaczęłam się zbierać, pierwszy dzień więc lepiej być wcześniej.

Po przyjeździe przebrałam się, a Nicol już była w środku.

- No więc tutaj masz kawę i wszystko co potrzebne do jej zrobienia, cukier biały brązowy.. - mówiła i pokazywała dokładnie, dotykając wszystkiego po kolei - mleko jest na zapleczu w chłodni jeśli zabraknie tutaj w lodówce. Co tydzień albo dwa, we wtorki przyjeżdża dostawa no ale ja pewnie będę, więc to nieważne. Stali klienci mają karteczki, więc jak zakupią kawę to przybijasz im pieczątkę, która leży obok kasy. Ekspres Ci już pokazywałam, go ogarniasz więc okej, hmmm - zamyśliła się przez moment - A wiem! Obok kasy jest też kartka z kodami. Każda kawa ma swój kod, który wbijasz. Obsługiwać ją umiesz, pozostaje Ci tylko zapamiętanie kodów, ale z czasem samo wejdzie do głowy - uśmiechnęła się lekko i spojrzała na mnie. - Jak nie będziesz czegoś wiedziała to pytaj, bo ja pewnie o czymś zapomniałam - wyszczerzyła zęby, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- Otwieramy od 7, największy ruch jest z rana, potem się wszystko uspokoi, więc myślę, że dzisiaj możesz zostać do 13. Ja teraz Ci pomogę, około 10 muszę pozałatwiać parę spraw, ale do 13 wrócę, więc będziesz mogła spokojnie wyjść.
- Jasne, super. - odpowiedziałam, a w oddali słychać było charakterystyczny dźwięk dzwoneczków zawieszonych nad drzwiami.

6:56 a tu już pierwszy klient, no pięknie..

Pewna siebie podeszłam do kasy.
Po obsłużeniu zrobiłam zamówioną kawę na wynos i podałam klientowi.
Nicol cały czas przyglądała się uważnie.
Myślę, że poszło mi całkiem okej. Byłam kulturalna, miła, a kawa została odpowiednio zrobiona.

- Super! - krzyknęła, kiedy klient wyszedł z kawiarnii. - Szczerze mówiąc jestem w szoku, nie spodziewałam się, że tak szybko to załapiesz. Teraz jestem pewna, że mogę Cię zostawiać samą - zaśmiała się, a ja wyszczerzyłam zęby, słysząc taką pochwałę.
- No wiesz, lepiej jeszcze tak nie mów - odpowiedziałam, wycierając blat - Ale cappuccino to chyba najłatwiejsza kawa.
- No też tak sądzę - powiedziała, podchodząc do ekspresu - gorzej jak życzą sobie latte macchiato.. Pracuje już tyle lat, a czasem nadal mi ona nie wychodzi..
- Masz na myśli te widoczne poziomy w szklance?
- Dokładnie tak, trzeba dobrze i odpowiednio spienić mleko. A mi się to nie udaje i nie wiem, gdzie robię błąd.. - wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się lekko - Masz może ochotę na kawę? - zapytała biorąc duży, biały kubek. Domyśliłam się, że to jej, ponieważ była na nim literka "N".
- Nie, narazie dzięki. Piłam rano, a staram się ograniczać.. Ostatnio przesadzam i nie mogę spać po nocach.
- Ojjjj znam to - zaśmiała się pod nosem i oparła się o blat biorąc łyka z kubka, który trzymała w dwóch rękach.

W sumie przydałby mi się taki, idealny na poranną kawkę.

Po obsłużeniu kilkunastu osób i rozmowach z Nicol pomiędzy klientami, nastał spokój.
Miała rację, rano są tu spore tłumy..

- No, tak jak mówiłam. Godzina 9:47 i nastał spokój.
- Oj przyda się krótki odpoczynek - uśmiechnęłam się do niej, a ona pokiwała twierdząco głową, odwzajemniając go.
- Dobra lepiej leć, bo miałaś coś do załatwienia - przypomniałam jej szybko.
- A no tak tak..  - uderzyła się w głowę z otwartej ręki - Dzięki, że jesteś - zaśmiała się pod nosem. - No więc teraz powinno być spokojnie, możesz sobie usiąść na zapleczu. Jakby się coś działo to śmiało dzwoń, ale powinnam być niedługo - powiedziała, łapiąc kurtkę, torebkę i szybko wyszła z kawiarnii, uśmiechając się na pożegnanie.

sick darkness // J.B Where stories live. Discover now